Kreml dał sygnał do nowej kampanii propagandowej, której celem będzie wyhamowanie polskich oczekiwań w sprawie zbrodni katyńskiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Wydarzenia ostatnich tygodni  zakłóciły trwającą od roku sielankę polsko – rosyjskiego pojednania. Stało się to za sprawą kilku incydentów w drażliwym obszarze polsko – rosyjskiej historii. Trzy z nich zasługują na szczególną uwagę: usunięcie polskiej tablicy w Smoleńsku, umieszczenie rosyjskojęzycznej tablicy na terenie byłego obozu jenieckiego w Strzałkowie i wyemitowany przez rosyjską telewizję państwową ORT reportaż o polskich obozach koncentracyjnych.

Wszystko wskazuje, że Kreml dał sygnał do nowej kampanii propagandowej, której celem będzie wyhamowanie polskich oczekiwań w sprawie zbrodni katyńskiej. Nie należy wykluczać, że chcąc wzmocnić skuteczność tej kampanii, Kreml  będzie szukał w tej sprawie stronników w samej Polsce. Rodzący się ruch separatystyczny na Śląsku na pewno znajdzie się w polu widzenia strony rosyjskiej. Czy Kreml zdoła go wykorzystać tak, jak w czasach Związku Sowieckiego wykorzystywano pacyfistyczne ruchy w RFN do osłabienia stanowiska NATO w prowadzonych rozmowach rozbrojeniowych? Tego dzisiaj jeszcze nie wiemy, ale doświadczenia z czasów zimnej wojny podpowiadają, że taki scenariusz należy brać pod uwagę.

Tablica w Smoleńsku

Jeszcze przed obchodami pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej, wielu publicystów spekulowało na temat tego, co może jeszcze wydarzyć się w polsko – rosyjskich relacjach na kanwie tej rocznicy. Wiadomo było od kilku tygodni, że 9 kwietnia 2011r. na terenie lotniska Siewiernyj w Smoleńsku odbędą się uroczystości z udziałem rodzin ofiar katastrofy oraz pierwszej damy – Anny Komorowskiej, zaś 10 kwietnia w planowanych na  miejscu tragedii uroczystościach mają wziąć udział prezydenci Rosji –Dmitrij Miedwiediew i Polski – Bronisław Komorowski. Zanim jednak do nich doszło, polskie media obiegła sensacyjna informacja, że Rosjanie usunęli umieszczoną w Smoleńsku przez członków polskiego „Stowarzyszenia Katyń 2010" tablicę poświęconą ofiarom katastrofy polskiego samolotu. Szybko też okazało się, że usunięcia tablicy dokonały władze Smoleńska i że sprawa ta była przedmiotem dwustronnych rozmów już od jesieni 2010r., co polskie MSZ skrzętnie ukrywało.  Dowiedzieliśmy się też, że Rosjanie nie tyle mieli zastrzeżenia do samej tablicy, ile całkowicie nie akceptowali jej treści, w której komunikowano, że lecąca do Smoleńska polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim zamierzała wziąć udział w uroczystościach 70 rocznicy ludobójstwa katyńskiego. Bardziej niż zdjęcie tablicy, uznanej przez lokalne władze za nielegalną, dziwi, że Rosjanie na jej miejscu zamocowali nową w ich języku, ale już z ocenzurowaną treścią. Dla wielu starszych Polaków przypominało to czasy PRL-u, gdy władza potrafiła zamieniać w nocy tablice i cenzurować jej treść. Były to jednak czasy, w których komunistyczna władza  nie pozwalała na narodową pamięć.

Kluczem do zrozumienia smoleńskiego incydentu jest jedno  słowo jakie użyto w treści polskiej tablicy – to ludobójstwo katyńskie. To ono, samo w sobie, zawierało kwalifikację prawną zbrodni, nie do zaakceptowania przez stronę rosyjską. Oficjalne rosyjskie stanowisko w tej sprawie zostało wyrażone  przez Naczelną Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej, która w dniu 11 marca 2005 r. podejmując decyzję o zamknięciu śledztwa  zakomunikowała m.in., że „nie ma podstaw do uznania zbrodni katyńskiej za zbrodnię ludobójstwa". Użycie terminu ludobójstwo katyńskie każdorazowo elektryzuje Kreml i  zachęca do działania w kluczowym dla niego obszarze historii. To dlatego Kreml nakazał lokalnym władzom usuniecie polskiej tablicy, jako w jego ocenie fałszującej prawdę o Katyniu. Nie wahano się tego zrobić przed pierwszą rocznicą katastrofy w Smoleńsku.  Wydaje się również, że akcja wymiany tablicy  była też testem dla polskich władz. Kreml chciał wiedzieć jak zareagują na to polskie władze i czy będzie można w przyszłości pozwolić sobie  na więcej wobec Polski. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że brak twardej reakcji polskich władz na ten incydent był dla Kremla przyzwoleniem na kolejne działania w sprawie katyńskiej.

Nieznani sprawcy w Strzałkowie

Nie minął miesiąc od smoleńskiego incydentu z tablicą, gdy polskie media obiegła kolejna sensacyjna informacja o tajemniczej tablicy umieszczonej na terenie byłego obozu jenieckiego dla sowieckich jeńców w Strzałkowie w Wielkopolsce. Media informowały, ze tablica z rosyjskim napisem informuje, że „tutaj spoczywa 8000 radzieckich czerwonoarmistów, brutalnie zamęczonych w polskich obozach śmierci  w latach 1919-1921". Niewiele  wiadomo było o tym, kto i w jakich okolicznościach zamieścił tablicę. Informowano jedynie, że prawdopodobnie umieściło ją kilku nieznanych mężczyzn. Ambasada Federacji Rosyjskiej w Warszawie szybko poinformowała, że nic jej nie wiadomo o fakcie zamieszczenia tablicy.

Abstrahując od spekulacji na temat okoliczności jej zamieszczenia, co było działaniem  wysoce tajnym, istotą całej sprawy była jej treść. Autorzy napisu umiejętnie nawiązali do prawdy historycznej  wymieniając liczbę 8 000 jeńców, którzy, jak wskazują najnowsze badania historyczne, rzeczywiście zmarli w obozie. Wprowadzono jednak do tej prawdy, prowokacyjną manipulację - stwierdzając, że jeńcy „zostali zamordowani", a nie zmarli i że stało się to nie w obozach jenieckich ale w „polskich obozach śmierci". Użyty w treści tablicy termin „polskie obozy śmierci" nie był przypadkowy. Od wielu lat określenia: „polskie obozy koncentracyjne",  „polskie obozy śmierci", „polskie obozy zagłady"  funkcjonują w mediach zachodnich. Zazwyczaj ma to miejsce w gdy jest mowa  o niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu (KL Auschwitz), który to termin wziął się od geograficznego położenia tego obozu i słabej znajomości historii obcej i geografii w krajach zachodnich. W ten sposób umieszczona  w Strzałkowie rosyjskojęzyczna tablica umiejętnie nasuwała skojarzenie, jakoby „polskie obozy śmierci" rzeczywiście istniały i to już w okresie wojny polsko – bolszewickiej. Taki przekaz był nie tyle skierowany do Polaków, ile do nie zorientowanych w polskiej historii mediów zachodnich. Rosjanie  nieco się pospieszyli z powielaniem spreparowanego przekazu informacyjnego na temat tablicy w Strzałkowie. Zanim polskie media w ogóle dowiedziały się o umieszczeniu tablicy, obszerne informacje o niej podała rosyjska telewizja NTV i rosyjski portal  Lifes News. Rosyjskie media wskazywały, że cała sprawa może być odpowiedzią na „skandal z polską tablicą w Smoleńsku, w miejscu katastrofy polskiego TU–154M". I tym razem przedstawiciele polskiego rządu i Prezydent RP usiłowali przemilczeć ten incydent. Dla Kremla był to drugi test na zbadanie polskich reakcji.

Reportaż o polskich obozach śmierci.

Nie minęło kilka  kolejnych dni, gdy temat polskich obozów wrócił ponownie. 24 maja 2011roku rosyjska telewizja publiczna ORT w głównym wydaniu wiadomości pokazała reportaż  na temat „polskich obozów koncentracyjnych". Według rosyjskiego reportażu takie obozy miały istnieć w Strzałkowie  i Tucholi, gdzie przebywali sowieccy jeńcy po wojnie polsko-bolszewickiej 1920r. Według reportażu mogło ich zginąć nawet 30 tysięcy, chociaż jak zaznaczono, dokładne dane na ten temat nie są znane, gdyż Polska nigdy nie przekazała ich Rosji, co było jawnym złamaniem postanowień  traktatu ryskiego z 1921r.  Jak podano w rosyjskim reportażu, przyczyną śmierci sowieckich jeńców miały być nie tylko epidemie, ale także dokonywane przez stronę polską egzekucje. W ocenie autorów reportażu polskie egzekucje miały dotyczyć nie tylko „nieludzko" więzionych rosyjskich jeńców, ale także ludności cywilnej. W rosyjskim materiale sporo miejsca poświęcono warunkom życia sowieckich jeńców. Wśród zarzutów wobec strony polskiej, jakie zostały w nim sformułowane, znalazł się także ten najbardziej aktualny, że Polska nawet nie dokonała właściwego upamiętnienia miejsca eksterminacji sowieckich jeńców. Odbiorca mógł odnieść wrażenie, ze Polska to nadal barbarzyński kraj, który nie jest w stanie upamiętnić nawet ofiar zbrodni.

Nowa kampania propagandowa Kremla

Wspomniane incydenty idealnie wpisują się w nową kampanię prowadzonej przez Kreml od 2004 r. propagandy  historycznej. Jest ona wymierzona w Polskę, która od lat domaga się udostępnienia jej akt śledztwa rosyjskiej prokuratury wojskowej w sprawie zbrodni katyńskiej i domaga się uznania jej za zbrodnię ludobójstwa. Z perspektywy Kremla najbardziej  niepokojące jest to, że w Polsce coraz częściej zbrodnia katyńska  kwalifikowana jest jako ludobójstwo. A to kompletnie burzy całą mitologię Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, w której  Armia Czerwona odniosła wspaniałe zwycięstwo, przynosząc  wolność wielu państwom i narodom. Upowszechnianie  terminu ludobójstwa katyńskiego poważnie zagraża obrazowi tej wojny, którą współczesna Rosja  nadal  się szczyci. Dlatego dla obecnej rosyjskiej propagandy historycznej zbrodnia katyńska jest i nadal będzie jednym z najważniejszych tematów.  Do jej prowadzenia Kreml wykorzystuje sprawdzone metody sowieckiej dezinformacji, wśród których ulubionymi są: negowanie bądź odwracanie faktów (intoksykacja), wykorzystywanie prawdziwych cech do wyciągnięcia fałszywych wniosków (manipulacja), odpowiedni dobór słów, które wywołują pozytywne lub negatywne skojarzenia odbiorcy (interpretacja). Nowa kampania propagandowa Kremla będzie dążyła do wyparcia tematu zbrodni katyńskiej z  obszaru polsko – rosyjskich stosunków i zastąpienie go dyskusją wokół „polskich obozów śmierci". Aby uzyskać lepszą skuteczność Kreml będzie starł się szukać sojuszników w samej Polsce. W tym celu monitorowana jest cała polska przestrzeń informacyjna. Rosjanie na pewno odnotowują wypowiedzi  przedstawicieli Ruchu Autonomii Śląska (RAŚ), czy posła Kazimierza Kutza mówiące o „polskich obozach koncentracyjnych", w których ich zdaniem mieli być eksterminowani przedstawiciele „narodowości śląskiej". Tego rodzaju wypowiedzi mogą zostać wykorzystane w rosyjskiej kampanii do potwierdzenia istnienia „polskich obozów ", które ich zdaniem zostały utworzone już w trakcie wojny polsko – bolszewickiej 1920r. Nagłaśnianie tego rodzaju pseudo historycznych wniosków przez media rosyjskie może przynieść międzynarodowy rezonans. Opinia międzynarodowa, a zwłaszcza operujące terminem polskich obozów koncentracyjnych media światowe nie zauważą różnicy pomiędzy istniejącymi w Polsce w latach dwudziestych obozami jeńców sowieckich i niemieckim obozami koncentracyjnymi w Polsce w czasie II wojny światowej. Wszystkie staną się  „polskimi obozami koncentracyjnymi", albo „polskimi obozami śmierci", a to skutecznie popsuje wizerunek Polski w świecie.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych