Maciążek: „Mała Wojna” Ronalda Asmusa. Recenzja książki o wojnie gruzińskiej

„Mała wojna...” Ronalda Asmusa to pozycja wyjątkowa. Trzonem narracyjnym tej doskonałej książki są bowiem wydarzenia konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, który oba państwa stoczyły w 2008 roku.

Oglądaliśmy te zdarzenia na własne oczy, teraz możemy zajrzeć do ich źródła dzięki całemu spektrum środków, które serwuje nam autor: poufnym rozmowom, kontaktom z gruzińskimi politykami, znajomościom w amerykańskiej administracji etc. Choć wojna sierpniowa „wstrząsnęła światem” (to oryginalny podtytuł) to jednak, mimo wielu polskich akcentów, pozostaje nad Wisłą tematem niszowym. W dużym stopniu pozycja wydawnictwa Res Publica rozwiązuje ten problem.

Konflikt Pięciodniowy to jądro, wokół którego autor umieścił kilka planów tematycznych. By zrozumieć strukturę atomu, konieczna jest znajomość protonów i neutronów. Zrozumienie złożonej problematyki wojny rosyjsko-gruzińskiej przychodzi wraz z kolejnymi rozdziałami, które kreślą przed czytelnikiem korelacje pozimnowojennego systemu bezpieczeństwa, kazusu niepodległości Kosowa, i problemu Abchazji i Osetii Południowej.

Asmus nie ukrywa, że genezy konfliktu rosyjsko-gruzińskiego należy doszukiwać się w rewizjonizmie rosyjskim. Innymi słowy - w narastającej, rosyjskiej frustracji wobec nowego systemu bezpieczeństwa w Europie, co autor zręcznie wiąże z parafrazą słów Georga Kennana: „Rosja czuje się bezpiecznie kiedy państwa z nią sąsiadujące znajdują się pod jej kontrolą. W konsekwencji to one nie czują się bezpiecznie, gdy taki stan ogarnia Moskwę”. Osią „Małej wojny...” jest proces trwający już przeszło dwie dekady, który wykrystalizował się wokół kwestii Kosowa (dał Rosjanom możliwość rozegrania kwestii gruzińskiej w analogiczny do niego sposób). Katalizatorem politycznym i ostatecznym powodem wybuchu konfliktu okazał się natomiast - według Asmusa - Szczyt w Bukareszcie (putinowska polityka powstrzymywania NATO).

Ciąg przyczynowo-skutkowy, zarysowany przez autora, jest bardziej plastyczny niż nieskończone przykłady rosyjskich przygotowań do wojny i prowokacji wobec Tiblisi, które wylicza książka. Korelacja zdarzeń politycznych tylko podkreśla jedne z najważniejszych słów jakie padają na jej kartach: „Zobowiązania jakie wypływają z Karty Paryskiej [OBWE] - prawo do terytorialnej integralności, suwerenności, równego bezpieczeństwa oraz do swobodnego wybierania sojuszników - stanowiły sam fundament pozimnowojennego systemu bezpieczeństwa. Prawomocność tych zasad nigdy nie miała być zależna od osobowości prezydenta, skuteczności reform wewnętrznych podjętych w danym państwie czy stylu jego dyplomacji. Przeciwnie zostały spisane właśnie po to, aby chronić mniejsze państwa przed mocarstwowymi zakusami państw większych”. Klamrą spinającą wywody Asmusa jest efekt negocjacji prezydenta Sarkozego z Moskwą, która, wbrew ustaleniom, nie przywróciła status quo ante bellum.

Oś narracyjna „Małej wojny...” bez względu na jej ocenę jest najmocniejszą stroną pozycji. Logiczna, kreśląca wizję nadwyrężonego systemu bezpieczeństwa w Europie - jest atrakcyjna i plastyczna, ciężko z nią polemizować.

Recenzowana pozycja jest oczywiście subiektywnym zapisem historii najnowszej. Może to być zaleta lub wada - w zależności od preferencji czytelnika. Ronald Asmus był dyplomatą zaangażowanym w pierwsze tury rozszerzenia NATO, znającym gruzińskich polityków i pozostającym z nimi w zażyłych kontaktach.

Rzeczywiście w książce brakuje rosyjskiego punktu widzenia, a sceneria, mimo pozorów obiektywizmu, momentami staje się czarno-biała. Putin to postać niemal diaboliczna, niepozbawiona uroku, ale i mściwa i skora do gniewu. Momentami bywa przerysowana, tak jak w rozmowie z Sarkozym, którą przytacza autor. Putin chce „powiesić Saakaszwilego za jaja”, jak Amerykanie Sadama Husajna. Prezydent Francji konstatuje: „Chyba nie chce Pan skończyć jak Bush”.

„Mała wojna...” może być dla polskiego czytelnika atrakcyjna także z powodu smaczków związanych z osobami Lecha Kaczyńskiego. Książka obnaża rzeczywiste zasługi tragicznie zmarłego prezydenta RP na Szczycie w Bukareszcie. Choć bierze On aktywny udział w negocjowaniu ostatecznej wersji deklaracji dotyczącej przyszłego członkostwa Gruzji w NATO, to jednak jest jedynie tłem prezydenta Rumunii (inicjatora progruzińskich korekt w dokumencie).

Także jego przylot do objętej działaniami wojennymi Gruzji kreśli przed czytelnikiem rzeczywistą wagę polityczną tej misji. Rosyjskie myśliwce przepuszczają samolot prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, ale nie czynią wyjątku dla Kaczyńskiego. Prezydent Francji omawia plan pokojowy z Saakaszwilim w jego gabinecie, a Kaczyński czeka obok w pokoju… Ostatecznie nie zostaje nawet wtajemniczony w plan działania przez głowę państwa pełniącego prezydencję w UE (europejska solidarność - sic!). Gruzińskie koneksje Asmusa i niska koncentracja uwagi autora na kwestiach polskich powodują, że powyższe przykłady wydają się wiarygodne.

Najsłabszą częścią omawianej pozycji jest ostatni rozdział o wymownym tytule „Gruzja, Rosja i przyszłość Zachodu”. W zasadzie czytelnik zainteresowany kwestiami polityki międzynarodowej mógłby samodzielnie nakreślić konkluzje Asmusa, który nie podejmuje prognostycznego ryzyka. „Rosja zrozumie, że to jej się nie opłaca”, „wierzę, że Moskwa zintegruje się kiedyś z Zachodem już dziś jedynie zachodnie granice FR są stabilne” - tym podobne kwestie są dominantą całego rozdziału. To swoiste wezwanie do przezwyciężenia podziałów transatlantyckich, nadzieja na dalsze rozszerzenie tych struktur i nowe otwarcie Ameryki pod wodzą Baraka Obamy etc. Słowem nihil novi, jedynym novum dla polskiego czytelnika może być w zasadzie bardzo przychylna ocena rządów Georga Busha.

Bibliografia jest bardzo skromna, anglojęzyczna. W wielu miejscach autor bazuje na rozmowach z politykami wysokiej rangi: „Mariusz Handzlik oraz prezydent Lech Kaczyński byli uprzejmi przejrzeć część dotyczącą przebiegu szczytu NATO w Bukareszcie, w której opisałem zaangażowanie prezydenta w dyskusje, jakie się tam toczyły” - pisze Asmus. Trochę lepiej wyglądają przypisy. Są rozbudowane i szczegółowe, ale ich umieszczenie na końcu książki, a nie pod tekstem, nieco utrudnia czytelnikowi do nich dostęp. Książka wydana jest na kiepskim papierze, w miękkiej okładce. Ze względu na jej objętość i format - źle leży w dłoni.

Podsumowanie Podsumowując „Małą wojnę...” należy stwierdzić, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego specjalisty interesującego się tematyką gruzińską. Ze względu na walory językowe (język jest prosty, klarowny) może być także doskonałą lekturą dla osób nie zainteresowanych szerzej omawianym tematem. Książka poszerza horyzonty, wprowadza czytelnika w kulisy światowej polityki. Ocenę wiarygodności Ronalda Asmusa pozostawiamy jednak prywatnej decyzji.

Ronald D. Asmus, Mała wojna, która wstrząsnęła światem. Gruzja, Rosja i przyszłość Zachodu, wydawnictwo Res Publica Nova, Warszawa 2011, 476 ss.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.