Szczerski dla wPolityce.pl: Pochlebstwo jest najtańszą walutą w obrocie międzynarodowym - jej wartość równa się bowiem zero

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Wizyta Baracka Obamy w Polsce została okrzyknięta sukcesem. Skąd wzięła się taka jej interpretacja w przekazie dnia ze strony obozu rządzącego nie trudno się domyśleć (w końcu każdy dzień to nieustanne pasmo sukcesów władzy), ale dlaczego większość komentatorów nazywających się ekspertami od stosunków międzynarodowych podziela ten pogląd? Przecież trudno sobie wyobrazić, że ktoś, kto zna się cokolwiek na dyplomacji za miarę sukcesu może uznać kilka słów pochwalnych o kraju-gospodarzu. Czy jest do wyobrażenia, że wizytująca jakieś państwo głowa innego państwa powie: "Jak mi przykro, że przyjechałem do tego podrzędnego, peryferyjnego, drepczącego w miejscu kraju bez perspektyw!". Oczywiście nie. Zwykła grzeczność wymaga, by powiedzieć, że jest to "ambitny, rozwijający się, coraz ważniejszy kraj na mapie świata i wierny sojusznik". Pochlebstwo jest najtańszą walutą w obrocie międzynarodowym - jej wartość równa się bowiem zero.

Tymczasem, gdy przyjrzeć się w szczegółach tej wizycie i poprzedzającej ją europejskiej turze Obamy, to stanowi ona dowód całkowitej błędności wszystkich fundamentalnych założeń i dogmatów polityki zagranicznej trójki Tusk-Sikorski-Komorowski.

Zdefiniujmy je pokrótce:

dogmat nr 1: Polska musi trzymać się Niemiec, bo to najsilniejszy kraj w Europie i główny rozgrywający;

weryfikacja: najważniejszym z punktu widzenia dyplomatycznego elementem wizyty Prezydenta USA w Europie był fakt, że Obama nie odwiedził Berlina, którego (o czym pisze się krytycznie w samych Niemczech) pozycja na arenie globalnej - po serii błędnych ruchów obecnego rządu federalnego na Wschodzie a zwłaszcza w kwestii Libii - gwałtownie zmalała i została po części zajęta przez Francję.

dogmat nr 2: Unia Europejska staje się globalnym graczem, polska polityka zagraniczna powinna być zharmonizowana z Brukselą;

weryfikacja: Obama nie tylko nie pojechał do Brukseli, ale też w ogóle nie wymienił słów "Unia Europejska" w swoich wystąpieniach (przedstawiciele UE byli jedynie gośćmi na szczycie G-8).

dogmat nr 3: należy poświęcić kraje naszego regionu dla realizacji zasady: Russia first! (czyli Rosja przede wszystkim);

weryfikacja: Obama przyjechał do Warszawy nie na rozmowy o Rosji i nie w uznaniu naszej polityki nowego otwarcia z Rosją, tylko do Polski definiowanej jako centrum niezależnego regionu środkowo-wschodniej Europy, czegoś odrębnego i swoistego, istniejącego bez kontekstu rosyjskiego; działanie w ramach "polskiego resetu" z Rosją nie podnosi naszego statusu, podnosi go natomiast, gdybyśmy konsekwentnie budowali koalicję regionalną.

dogmat nr 4: pod obecnymi rządami jesteśmy sprawną i profesjonalną dyplomacją a jedynym z naszych celów jest budowanie wpływów Polski w krajach bałkańskich;

weryfikacja: pod względem umiejętności dyplomatycznych Szczyt Środkowoeuropejski  był katastrofą, doprowadziliśmy bowiem do nieobecności dwóch prezydentów południowej Europy i to dwóch, na których powinno nam bardzo zależeć - Serbii oraz Rumunii; oba te państwa odgrywają w regionie ważną rolę i aspirują do jeszcze ważniejszej; Serbia jest na drodze do Unii, a Rumunia jest kluczowym krajem w układzie bezpieczeństwa; braku tych przywódców (odnotowanego w dyplomatycznych komentarzach jako jedna z głównych wiadomości ze szczytu) w związku z przyjazdem prezydent Kosowa nie można tłumaczyć ich kaprysami czy fobiami (jak zrobił to w super-niedyplomatycznym, charakterystycznym dla siebie, buńczucznym stwierdzeniu minister Sikorski), tylko brakiem umiejętności protokolarnych ze strony polskiej; nie takie problemy rozwiązywano i nie takie szczyty się odbywały przy użyciu finezyjnych narzędzi dyplomacji; obecna ekipa nie potrafiła jednak tego zrobić a potem zwaliła wszystko na gości; nasze możliwości budowania konstruktywnego wpływu "na linii południowej" są teraz mniejsze a nie większe;

dogmat 5: obecne polskie władze nie są "jeleniami" na amerykańskim pasku

weryfikacja: to po co, jak jelenie, poparliśmy słowa Obamy o rozwiązaniu izraelsko-palestyńskim, bez konsultacji w Unii; słowa, z których teraz amerykańska dyplomacja stara się delikatnie wywikłać? najlepszy dowód, że prezydent Obama nawet za to nasze publiczne poparcie oficjalnie nie podziękował.

dogmat 6: dyplomacja to skuteczność, a nie gesty;

weryfikacja: wizyta Prezydenta USA pozostawiła po sobie dorobek taki, jakby jej wcale nie było; niektórzy próbowali podpowiedzieć rządowi, co mogłoby się w jej czasie konkretnego wydarzyć: albo poważne wystąpienie Obamy o przyszłości relacji transatlantyckich po kryzysie gospodarczym (np. na uniwersytecie albo w polskim parlamencie), albo umowa o stacjonowaniu wojska amerykańskiego w Polsce, albo publiczne wsparcie inwestycji energetycznych, albo oficjalne rozpoczęcie wspólnych działań na rzecz demokracji w Afryce Północnej, albo choćby przekazanie informacji o katastrofie smoleńskiej... możliwości było wiele, a skończyło się niczym.

Z tych wszystkich powodów oraz z racji, że nie udało się polskim władzom przekonać strony amerykańskiej, by była to wizyta państwowa a nie tylko robocza (co oznacza istotnie niższą rangę dyplomatyczną), trudno mi podzielić zachwyt, który ze zdumieniem obserwuję w obozie rządzącym.

Polska to ważny kraj w międzynarodowej grze. Ale tylko potencjalnie. Trzeba profesjonalistów, żeby go wykorzystać.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych