Krzysztof Markowicz, znany jako „Litar", szef Wiary Lecha, największego w Polsce stowarzyszenia kibiców Lecha Poznań, udzielił "Rzeczpospolitej" wywiadu.
Markowicz, który stał się w pewnym momencie wrogiem publicznym numer jeden "Gazety Wyborczej" tak wyjaśnia stawiane mu zarzuty:
Mam zarzuty za wystawienie zaświadczenia[lewego zaświadczenia zatrudnienia - przyp.red.], i tyle. Wolałbym tego nie komentować. A co do oplucia. Ja już za to wydarzenie publicznie przeprosiłem. Poniosły mnie nerwy, czego żałuję. Jeśli chodzi o opis tego zdarzenia w mediach, nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością. Nikt nie został zaatakowany dlatego, że miał na sobie biało-czerwone barwy. Nikogo nie wyrzuciłem z trybun. Jeśli ktoś chce oceniać to zdarzenie nie na podstawie relacji mediów, pociętych filmików, to powinien obejrzeć pełen 15-minutowy zapis z monitoringu. Wtedy okaże się, że sprawa nie jest czarno-biała. I ja będę się starał udowodnić to w sądzie. Przypominam też wszystkim dziennikarzom, którzy tak bardzo mnie nie lubią, że dopóki nie zostanę skazany przez sąd, dopóty jestem osobą niewinną.
Ta ostatnia zasada dziennikarzom "Gazety" powinna być bliska. Stosują ją nagminnie wobec popieranych lub chronionych przez siebie osób życia publicznego.
Dziennikarze "Rz" zarzucają w rozmowie Wierze Lecha, że oddano im trybuny, na których rządzą przemocą:
W jaki sposób kibice mają niby rządzić spółką akcyjną, jaką jest klub, nie mając w niej udziałów. Jest właściciel Lecha i cały zespół biznesowo-sportowych doradców, którzy go wspierają, to oni podejmują wszystkie decyzje często zresztą wbrew zdaniu fanów, jak np. w przypadku zatrudnienia obecnego trenera, przeciwko czemu kibice głośno protestowali.
A co do tego, że sami pilnujemy porządku na jednej, podkreślam jednej, trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych fanów czy na meczach wyjazdowych, to nie ma w tym nic złego. Kibice zawsze byli zorganizowani i chyba lepiej, żeby negatywne zachowania wśród nich były wychwytywane i eliminowane przez nich samych, niż by musiały to robić inne służby.
Markowicz broni współpracy swojego stowarzyszenia z klubem Lecha Poznań:
Chciałbym zwrócić uwagę, że w tych samych mediach, które dziś nas krytykują i grzmią z oburzenia, że władze Lecha z nami współpracują, jeszcze przed rokiem byliśmy przedstawiani jako wzór wszelkich cnót, wzór współpracy z klubem, chwaleni za doskonale zorganizowany doping, bezpieczne wyjazdy zagraniczne. Chwalili nas przedstawiciele władz, zachodnich klubów, a np. fani Manchesteru City stawiają sobie doping poznański jako modelowy i chcą nas naśladować. A potem hasło: walka rządu z kibolami, jedno pstryknięcie palcem i w tych samych mediach staliśmy się wrogiem publicznym numer jeden. Mimo że działamy tak samo, w takich samych warunkach. Myślę, że wynika to z medialnej potrzeby chwili. Zło i sensacja lepiej się sprzedają, a jak ich nie ma, to trzeba je medialnie wykreować.
"Litar" podkreśla, że jego stowarzyszenie ma od lat podpisaną umowę z klubem, która jest wzorem dla innych klubów, a Ekstraklasa SA przygotowuje teraz jednolity wzór takiej umowy dla każdego klubu w Polsce.
W Niemczech taka współpraca jest obligatoryjna. Tam przedstawiciele kibiców zasiadają nawet we władzach klubów. I to działa od lat. Natomiast u nas, jak wprowadza się takie same rozwiązania, to podnosi się krzyk, że kluby stają się zakładnikami kiboli.
Na zarzut, że w ostatnim czasie zostało zatrzymanych ok. 80 kibiców Lecha szef Wiary Lecha odpowiada:
Która z zatrzymanych osób ma zarzuty dotyczące działalności na naszym stadionie? Nikt. Kto ma zarzut handlu narkotykami na nim? Też nikt. Generalnie te wszystkie zarzuty, przy których szermuje się w mediach nazwą Lech Poznań i Wiara Lecha, nie mają ani z klubem, ani ze stowarzyszeniem nic wspólnego.
Na stadion przychodzi kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Podejrzewam, że gdybyśmy przejrzeli trybuny, to cały kodeks karny moglibyśmy uzbierać. Tylko że nie ma to nic wspólnego z Lechem. Jak ktoś wchodzi na stadion, to nie ma na czole napisane, z jakiego paragrafu został skazany. A nawet gdyby miał, nie może to być podstawą do tego, by go na mecz nie wpuścić. Ludzie z zarzutami przychodzą też do teatru czy do kina i nikt nie robi z tego problemu.
"Litar" odnosi się wreszcie do sprawy antyrządowych haseł na stadionach:
Sytuacja, w której kibice w całej Polsce są zatrzymywani przez policję za np. transparent „Tola ma Donalda, Donald ma Tolę" czy podobne, jest absurdalna. To próba ograniczenia praw kibiców do wolności wypowiedzi. Jedynym miejscem, gdzie kibice mogą dać wyraz swoim przekonaniom, są stadiony.
Regulamin PZPN zabrania wywieszania haseł o treści politycznej, ale kibice mają na to sposób, ponieważ jednocześnie pozwala na treści o charakterze społecznym:
Flagi mówiące o niedociągnięciach związanych z organizacją Euro czy transparenty w rodzaju „Miały być drogi, jest drogi cukier" uważamy za zawierające hasła społeczne.
"Litar" zdecydowanie protestuje przeciwko nazywaniu kibiców "zbrojnym ramieniem PiS-u":
Nasza akcja to bardziej wyraz sprzeciwu wobec konkretnych działań władzy. Gdyby inne ugrupowanie rządziło, a podejmowalibyśmy podobne działania sprzeciwu, pewnie zarzuty pod naszym adresem byłyby identyczne, tylko dla odmiany określano by nas np. mianem zbrojnego ramienia PO, PSL czy kogokolwiek innego. Przypomnę, że równie mocno protestowaliśmy przeciw niektórym propozycjom Zbigniewa Ziobry, naszym zdaniem naruszającym prawa obywatelskie. Kibice są naprawdę daleko od polityki, na trybunach jest pełen przekrój społeczeństwa i poglądów politycznych.
I wypomina rządzącym niekonsekwencję:
Kiedy chwaliliśmy rząd i cieszyliśmy się z decyzji o przyznaniu Polsce organizacji Euro 2012, na stadionach były transparenty z tym związane, to nikt nie zarzucał nam, że zajmujemy się polityką. A kiedy się okazuje, że w sprawie organizacji Euro bardzo wiele rzeczy zostało zaniedbanych i jako kibice wskazujemy na to, to nagle nasze „transparenty nie dotyczą meczu" albo „są wynikiem akcji politycznej". Przecież to jakaś paranoja.
Wydarzenia po meczu w Bydgoszczy ocenia zdecydowanie negatywnie, ale przypomina, że w porównaniu z latami '90 i tak jest już lepiej. Zresztą potwierdzają to oficjalne statystyki:
Raporty Komendy Głównej Policji mówią o spadku wykroczeń na stadionach o ponad 50 proc., a trzeba brać też pod uwagę, że to, co w latach 90. nie było wykroczeniem stadionowym, teraz już jest, a mimo to policja notuje spadek wykroczeń.
I w tym miejscu pada najcięższy zarzut wobec rządu Tuska:
Działania rządu niewiele mają wspólnego z tępieniem chuliganów. Raczej z pokazówką. My nie protestujemy przeciwko „walce z chuligaństwem i bandytyzmem na stadionach". Wskazujemy w naszym proteście na kwestie naginania praw obywatelskich pod pozorem walki z rzekomymi bandytami. Zasadne jest przecież pytanie – dlaczego za awanturę, którą wywołała kilkudziesięcioosobowa grupa w Bydgoszczy, karze się kilkadziesiąt tysięcy kibiców w całej Polsce zamykaniem stadionów? Przecież to forma odpowiedzialności zbiorowej rodem z PRL.
Reperkusje aktualnych działań najbardziej dotykają ludzi tworzących oprawy i atmosferę na stadionach. A przecież doping i oprawy robione przez kibiców przy tak marnej jakości produktu, jakim jest nasza ekstraklasa, są czymś, co go ratuje. Powoływanie się na przykłady Anglii czy Hiszpanii jest bez sensu. Tamtejsi kibice mogą na co dzień oglądać najlepszą piłkę na świecie i sama gra dostarcza im emocji. W Polsce tak nie jest.
Jak twierdzi "Litar" kibice nie przeżywają EURO 2012 i mało ich to obchodzi:
Premier Tusk chyba nie zdaje sobie sprawy, że zdecydowanej większości kiboli ten cały turniej Euro 2012 w ogóle nie interesuje. Mieliśmy okazje być na mistrzostwach w Niemczech i na Euro w Austrii i Szwajcarii. Dla mnie wniosek jest jeden – nigdy więcej. To nie jest impreza dla ludzi, dla których futbol jest całym życiem, którzy pasjonują się ligowymi zmaganiami, rywalizacją. Euro jest głównie dla osób przypadkowych, niedzielnych kibiców, którzy na stadion przyjdą raz – bo fajnie jest być na międzynarodowym evencie, ale którzy więcej na stadion nie wrócą. A próba wmówienia ludziom, że kibole zagrażają Euro? Nie bądźmy śmieszni. Wylosowanie biletu na mistrzostwa graniczyło z cudem. W jaki sposób większa grupa kiboli miałaby się zatem dostać na trybuny i wywołać zadymę?
Wojna Tuska z bandytyzmem na stadionach może, zdaniem szefa Wiary Lecha, zabić coś bardzo cennego:
Kibice zdają sobie sprawę, że pod hasłem pseudowalki z bandytyzmem zabija się jakąkolwiek aktywność kibicowską, jakąkolwiek atmosferę na trybunach. A stadionowy doping, oprawy, to jest coś, co ludzi nakręca. Na mecze Lecha przychodzą ludzie z małymi i bardzo małymi dziećmi, które nie zawsze rozumieją, na co patrzą. Bo taki 3-, 4-latek nie pojmuje, co to spalony, rzut wolny etc. Ale chłoną tę atmosferę, dopingu, wspólnych emocji, jedności, poczucia wspólnoty. Kiedy na mój wniosek władze Lecha na stadionie zorganizowały sektor dziecięcy, to na pierwszym meczu było na nim trochę ponad tysiąc osób, a na niedawnym z Borussią Dortmund - ponad 3 tys. dzieci.
Jak się okazuje, Wiara Lecha angażuje się nie tylko w organizowanie czau wolnego dla dzieci, ale realnie im pomaga. Co więcej, pielęgnuje polska tradycję i historię:
Te akcje to jest sukces całego środowiska kibicowskiego Lecha, ludzi ze wszystkich trybun. Wiara Lecha pomaga je koordynować, natomiast to jest kwestia zaangażowania wielu setek ludzi. To są akcje pomocy dla dzieci z domów dziecka, akcje poprawy bezpieczeństwa dzieci na drogach – zebraliśmy pieniądze na kupno 52 tys. kamizelek odblaskowych dla przedszkolaków, to akcje niebiesko-biały Mikołaj, gdzie prezenty otrzymały setki dzieci z domów dziecka i szpitali, wreszcie akcje patriotyczne – przypominające np. o powstaniu wielkopolskim. Ja nie mam poglądów prawicowych, ale uważam, że naszą polską tożsamość narodową należy kultywować. Trzeba przypominać o naszej historii, o bohaterach naszej wolności, naszych zwyczajach i tradycjach. W dzisiejszych czasach jedyną grupą młodych ludzi, która się za to wzięła, są kibice. No i może harcerze.
Cały wywiad tutaj.
Bar, źródło: rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/114200-litar-w-rz-ja-nie-mam-pogladow-prawicowych-ale-uwazam-ze-nasza-polska-tozsamosc-narodowa-nalezy-kultywowac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.