Prezes TVP: Redaktor Lis należy do czołówki dziennikarzy w Polsce, jest laureatem licznych nagród i nie łamie standardów dziennikarskich

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Wywiad z prezesem TVP Juliuszem Braunem w "Gościu Niedzielnym" utwierdził nas w przekonaniu, że jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Podziału łupów między PO, SLD i PSL w Telewizji Publicznej nie postrzega jako przejawu skrajnego upartyjnienia. To, co się dzieje na Woronicza nie uważa za coś gorszącego:

Nie będzie podziałów anten między partie polityczne. (...) Platforma doprowadziła w Sejmie do uchwalenia ustawy. Na podstawie jej zapisów została wybrana KRRiTV, a potem władze mediów publicznych, w tym celu aby te media dobrze pracowały.

Aby "media dobrze pracowały" do zarządu TVP został wybrany m.in. wiceminister z PSL oraz dawny poseł UW. Zgodnie z formułą Drawicza, zostawili rzecz jasna swoje legitymacje partyjne przed wejściem do pracy.

W rozmowie pada pytanie o to, czy istnieje "gorąca linia" między prezesem TVP a politykami PO. Braun odpowiada:

Nie, taka linia nie istnieje. Mam kontakty z ministrem kultury z racji wspólnych inicjatyw, jak choćby „Teatr Historii", ratowanie archiwów. Telewizja jest niezależna, ale ma też realizować zadania ważne dla państwa i społeczeństwa. Tu jest miejsce na współpracę z wszystkimi aktorami sceny publicznej, także z rządem czy Kościołem. Natomiast nie było prób wpływania na treść programu.

Gorąca linia może faktycznie nie. Ale linia specjalna to już owszem. Na Woronicza tejemnicą poliszynela jest fakt, że na wyraźną prośbę Pałacu Prezydenckiego do pracy w mediach wróciła triumfalnie Barbara Czajkowska. Zaczęła skromnie od wywiadu z prezydentem Komorowskim, który urągał wszelkim standardom dziennikarskim i zasadom przyzwoitości.

Ingerencja w poszczególne programy publicystyczne również jest na porządku dziennym. Jeden z posłów PO próbował nawet interweniować u dyrektor Jedynki w sprawie przywrócenia do pracy jednego z prowadzących codzienny program publicystyczny. Tym razem bezskutecznie. Bo też jego pozycja w partii uległa zmianie.

Poza tym dziennikarze z TVP już wiedzą, co robić, aby nowej władzy nie drażnić. Szkolą się w tym od lat.

Zresztą w wywiadzie pada parę przykładów nadużyć, które Braun zbywa, uznając je za wyjątek od reguły. Dużo tych wyjatków, panie prezesie.

Na te wszystkie bolączki prezes Braun ma prostą receptę:

Oczywiście ten problem był zawsze, media publiczne w jakimś sensie są elementem struktury państwa. Mimo to trzeba dążyć do tego, aby wpływ polityków na media był jak najmniejszy. (...) Audycje informacyjne i publicystyczne muszą być realizowane profesjonalnie, zgodnie ze standardami obowiązującymi w mediach na całym świecie. Trzeba dbać o rzetelność, przekazywać oddzielnie informację, a oddzielnie formułować komentarz, respektować zasadę równowagi występowania przedstawicieli partii politycznych itd.

I dodaje:

Wiarygodność budujemy przez mówienie prawdy, innej metody nie ma. Jeśli ktoś parę razy skłamie, to będzie niewiarygodny, nawet wtedy gdy będzie mówił prawdę.

Jako sie rzekło, pan prezes, w samym wywiadzie skłamał kilka razy. No, chyba, że uznamy, że nie ma pojęcia o tym, co się w kierowanej przez niego spółce dzieje. Sami nie wiemy, co gorsze.

Ale himalaje hipokryzji osiąga pan Braun, kiedy przychodzi do rozmowy na temat red. Pospieszalskiego i red. Lisa. Zarzut wobec prowadzącego "Warto rozmawiać" brzmi:

W przypadku „Warto rozmawiać" problemem było narzucanie widzowi jednej opinii jako jedynie słusznej.

Prezes zaproponował Pospieszalskiemu "stworzenie nowej audycji, według innego pomysłu, aby nie naruszała ona standardów dziennikarskich". Jak miło.

Na słuszny, skądinąd, zarzut, że program Tomasza Lisa jest stronniczy, żeby nie powiedzieć skrajnie upartyjniony, prezes odpowiada:

Redaktor Lis należy do czołówki dziennikarzy w Polsce, jest laureatem licznych nagród i nie łamie standardów dziennikarskich.

Aby oddać subtelność argumentacji prezesa Brauna, ten fragment rozmowy trzeba przytoczyć w całości:

TVP dziennikarze prezentujący wrażliwość konserwatywną zostali zwolnieni z pracy. Dla widzów o takiej wrażliwości telewizja publiczna straciła wiarygodność. Czy dostrzega Pan ten problem?


– Nie zgadzam się z takim podziałem. Co to znaczy „wrażliwość konserwatywna"? Chodzi Panu zapewne o program Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać". Uważam, że red. Pospieszalski jest osobowością telewizyjną i powinien występować w TVP. Zresztą w okresie, gdy pełniłem już obowiązki prezesa, TVP emitowała cykl jego filmów o ofiarach katastrofy smoleńskiej. Zaproponowałem mu też stworzenie nowej audycji, według innego pomysłu, aby nie naruszała ona standardów dziennikarskich, o których mówiliśmy wcześniej. W przypadku „Warto rozmawiać" problemem było narzucanie widzowi jednej opinii jako jedynie słusznej.

W takim razie dlaczego nie została rozwiązana umowa z red. Tomaszem Lisem, który w opinii licznych telewidzów w swoich programach w o wiele większym stopniu niż Jan Pospieszalski narzuca swoją opinię innym?


– Redaktor Lis należy do czołówki dziennikarzy w Polsce, jest laureatem licznych nagród i nie łamie standardów dziennikarskich.

Proszę obejrzeć program wyemitowany po 10 kwietnia, w którym zaprosił czterech zwolenników PO, aby dyskutowali o rocznicy katastrofy z jednym zwolennikiem PiS. Ta audycja urągała wszelkim standardom.


– Nie widziałem tej audycji, bo wbrew pozorom prezes TVP ma niewiele czasu na oglądanie telewizji, ale też nie otrzymałem żadnych skarg. Dziennikarze telewizji publicznej powinni pomagać w zrozumieniu świata, a nie narzucać innym swoich poglądów. Na takie dziennikarstwo w telewizji publicznej nie ma miejsca.

Zgoda, tyle że stosuje Pan to kryterium wobec red. Pospieszalskiego i innych dziennikarzy kojarzonych z prawicą, a nie wobec red. Lisa, bo ten ostatni otwarcie sprzyja PO.


– Według mnie, przedstawiciele opcji, którą Pan nazywa prawicową, wchodzili w rolę nie dziennikarzy, ale liderów politycznych.

A red. Lis tego nie robi?


– Mam nadzieję, że nie jest dla Pana problemem obecność Lisa, tylko że nie ma dla niego wystarczającej przeciwwagi w osobie Pospieszalskiego?

Problemem jest to, że nie stosuje Pan wyznaczonych przez siebie kryteriów wobec wszystkich dziennikarzy, tylko wobec jednej opcji ideowej, przez co telewizja staje się niewiarygodna.


– Nie zgadzam się z taką opinią.

 

Bar, źródło: goscniedzielny.pl

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych