Aleksander Smolar: "Nie bym nie przywiązywał do tego wagi. To jest wyraz pewnego narcyzmu L. Wałęsy"

Politolog Aleksander Smolar na antenie radia tok fm komentował nieobecność Lecha Wałęsy na spotkaniu z prezydentem USA.

 Według politologa, to, że Barack Obama przyjechał do Polski powinno być pierwszorzędną sprawą i nie należy się zajmować Lechem Wałęsą, bo to sprawa drugorzędna. Najważniejsze jest to, że prezydent USA przyjechał i złożył Polsce hołd.

 Barack Obama był kochany przez Europę. Europejczycy podkreślali, że jest europejskim prezydentem Ameryki ze względu na swoje poglądy. Było jednak wiadomo, że jest zwrócony ku Chinom, Indiom, ku Brazylii czy Rosji. Jest zajęty problemami Iranu czy Bliskiego Wschodu. Miał miejsce też szereg różnych gestów, które świadczyły o tym, że Europa go średnio interesuje. Nie przyjechał na rocznicę obalenia muru do Berlina. Odwołał przyjazd na pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Było wiele gestów, które podkreślały degradację Europy w oczach Ameryki. A teraz widzimy powrót do starych wypróbowanych przyjaciół. Europa pozostaje wiernym przyjacielem i naturalnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. To dowartościowanie Europy i Polski. To jest hołd i rzecz bardzo miła

 - mówił Smolar.

I dodał:

Tam są różne konkretne elementy, które trudno ocenić, bo nie znamy szczegółów, jeśli chodzi o gaz łupkowy i energię

 - komentował Smolar.

  Jeśli chodzi o militarną współpracę F16 to sprawa rozdęta. W Polsce będzie pododdział 20-30 żołnierzy. To nie jest żadne zabezpieczenie, raczej symboliczny gest ze strony Ameryki, ja bym do współpracy militarnej wielkiej wagi nie przywiązywał

- mówił.

Smolar podkreślił, że między Unią Europejską a Polską może pojawić się konflikt przez fakt, że Polska kładzie taki nacisk na wspólną politykę zagraniczną i obronną z USA.

jm/tok fm