POLICJA!!!
Piękna wiosenna pogoda wygnała nas na spacer. Tłumy w Parku Szczęśliwickim nad jeziorkiem. Chmary dzieci, bo przed Dniem Dziecka, który przypada we środę, więc będzie obchodzony w dwa weekendy. Tłumy dorosłych, bo wolny dzień, Obama (wizyta ważna, odsuwa nas trochę od łap najmiłościwszego cara) już sobie pojechał, dało się przejechać przez miasto. Park przepiękny, zorganizowany, pomyślany, widokowy, i zjeść i napić się można w weekendowej kopalni pieniędzy, loda wystać.
Znaki czasu - na estradzie girlasy w wieku od 8 do 14 lat, ale to już normalka, wymalowane, z dekoltami, robią seksowne wygibasy. Ryk muzyki z bębnami czy czymś innym dudniącym, ale to już trzecie pokolenie, któremu to nie szkodzi (kiedyś ostrzegano, że taki ryk rozbija cząsteczki hemoglobiny, myślę jednak, że to pokolenie i tak już dawno nie ma hemoglobiny). Przechodnie nierzadko prawie na goło, ale ciepło, a wstydu już dawno nikt nie odczuwa. Jedzenie żaden problem. Pełno gadżetów, nawet nie wiem do czego, w każdym razie na prąd.
Sprzedawcy jak ze starych powieści - obwarzanki, pańska skórka (chyba...), batoniki, baloniki, samochodziki, maski. Nowa zabawa - odpłatne "malowanie buzi" w indiańskie czy afrykańskie wzory. Na straganie flamastry, farby, słoiczki. Każdy dzieciak chciał się pomalować.
Ja jestem słuchowiec, więc ryk słyszę najlepiej. Ryk wydawał się w normie - modele motorówek na jeziorku, trzaskanie jakimiś kijkami, zwykłe radosne wrzaski, bo dzieci dużo; nowość to warkoczące agregaty nad jeziorkiem, nie da się przejść bez warkotu, nie da się chwilę gdzieś spokojnie posiedzieć. No, ale kto chciał spokojnie posiedzieć, to powinien tu przyjść we wtorek, powiedziałam sobie.
Tak sobie rozmyślałam, zastanawiając się ze starszą panią, z którą wyszłyśmy na spacer, jak długo jeszcze to wszystko wytrzymamy. No cóż, czas mija, wszystko nam przeszkadza, a młodzi muszą się bawić i tańczyć, muzyka ryczeć, dzieci wrzeszczeć, agregaty nad jeziorkiem warkotać.
A jednak mnie zaskoczyli.
Najlepszą zabawę zorganizowała dzieciom policja. Śliczne panie policjantki otworzyły szeroko drzwi, każdy maluch mógł wsiąść do stojącego przy alejce radiowozu i wypróbować syreny, alarmy, wycie, bąblowate łkania, rozganianie miejskich zamieszek dźwiękiem, i co tam jeszcze, bo radiowozy mamy już nowoczesne i wieloczynnościowe. Uuuuuuu!!!!!!!! Ua, ua, ua, ua, łał!!!!!, łał, łał, łał!!!! Jii, jiiiiiii, jiiiiiiii!!!!! Przed tym nie było ucieczki.
Ale dobrze - policja tu się bawi z dziećmi, a my - myk na Krakowskie!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/114165-dobrze-policja-tu-sie-bawi-z-dziecmi-a-my-myk-na-krakowskie