Misiewicz: Relacja bezpośrednia z Krakowskiego Przedmieścia. Solidarni 2010, a Obama. "Policje tajne widne i dwupłciowe"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Kilkadziesiąt osób - z Inicjatywy "Stop Wojnie" oraz Stowarzyszenia "Solidarni 2010" (nz) oczekiwało 27 bm. wieczorem przed Pałacem Prezydenckim na przyjazd prezydenta USA Baracka Obamy. Fot. PAP
Kilkadziesiąt osób - z Inicjatywy "Stop Wojnie" oraz Stowarzyszenia "Solidarni 2010" (nz) oczekiwało 27 bm. wieczorem przed Pałacem Prezydenckim na przyjazd prezydenta USA Baracka Obamy. Fot. PAP

Jest sobota 28 maja 2010 roku, godzina 16. Krakowskie Przedmieście. Namiot Solidarnych 2010 wciąż stoi... a właściwie spoczywa na stopach czterech mężczyzn. Trzydziestokilkuletni człowiek mówi przez megafon do przechodzących ludzi:

Z prezydentem Obamą przyleciało do Polski sześciuset tajnych agentów, którzy zabezpieczali wizytę. A ile osób zabezpieczało wizytę prezydenta Kaczyńskiego? Ilu agentów czekało na jego przylot na lotnisku w Smoleńsku?

Ktoś przechodząc mówi:

Daj sobie spokój. Też żeś sobie porównanie znalazł.

Na Warszawą nisko krąży helikopter, zabezpieczający wizytę Obamy.

Oczywiście nie ma żadnego porównania. Ja patrzę i nie mogę wyjść z podziwu (a właściwie mówiąc słowami naszego premiera - jestem pełen entuzjazmu) nad tym jak rząd potrafił wspaniale zabezpieczyć tę wizytę. Jak to nasz pierwszy minister powiedział:

Na to jest NATO, żeby chronić NATO.

W każdym razie jeszcze teraz, długo po odjeździe amerykańskiego przywódcy, w okolicach Pałacu Prezydenckiego, stoi w bocznych uliczkach około trzydzieści policyjnych radiowozów z kompletem niebieskich pasażerów.

Co jakiś czas przegrupowują się, przejeżdżając przed namiotem, z Placu Piłsudskiego pod Kościół Karmelitów i z powrotem. W zasięgu wzroku mam stale przynajmniej dziesięć żółtych kamizelek policji i straży miejskiej. Zaczynam rozumieć słowa Norwida, co znaczą owe "policje tajne widne i dwupłciowe". W każdym razie bezpieczniejszego miejsca niż to, w którym teraz jestem, nie ma chyba w całej Warszawie. A być może nawet w całej Polsce.

Przystaję na chwilę przy namiocie, aby podelektować się  uczuciem spokoju. Okazuje się, że tutaj już nie tylko zbierają podpisy pod wnioskiem o umiędzynarodowienie śledztwa smoleńskiego, ale rozdają też swoją gazetkę o nazwie "wot.pl" .

Jakiś człowiek, ledwo trzymający się na nogach wykrzykuje złożywszy ręce w tubkę, inwektywy pod adresem zgromadzonych pod namiotem. Mężczyzna z mikrofonem niepotrzebnie wdaje się z nim w dyskusję. Mówię mu, że szkoda czasu na polemikę z człowiekiem będącym pod wpływem salonowych mediów. Słuchając wciąż jednej i tej samej narracji bardzo łatwo ciężko się odurzyć, a nawet popaść w uzależnienie. Tym bardziej, że odtrutki w postaci niezależnych mediów jest jak na lekarstwo.

Idę dalej w kierunku Bazyliki Świętego Krzyża. Za Bristolem stoi biały mercedes z zamontowanymi na dachu kamerami do filmowania osób demonstrujących pod namiotem. Widzę go tu zawsze, kiedy się pojawiam na Krakowskim Przedmieściu. Nieco dalej kardynał Wyszyński spogląda z cokołu, zamyślony na samochód prasowy TVN24.

Z tyłu w dalszym ciągu dobiega mnie głos mężczyzny spod namiotu, a wokół słyszę, nawet nie tyle złośliwe, co pełne złości komentarze, odnoszące się do tego co mówi. Pełen najgorszych myśli wstępuję do Bazyliki. W głowie kłębią mi się złe myśli, dotyczące tego, do czego może doprowadzić pogłębienie się społecznego konfliktu. W bocznym ołtarzu, pod wypłowiałym obrazem, na zmiętej karteczce w foliowej koszulce znajduję słowa, które czytam jako odpowiedź na mój niepokój. Jako rozwiązanie. Słowa, które napełniają mnie nadzieją brzmią:

Św. Judo, szczególny Patronie w sprawach trudnych i beznadziejnych - abyśmy z grzechów naszych powstali, abyśmy w jedności i zgodzie żyli, abyśmy nigdy zwątpieniu nie ulegli, abyśmy nigdy w rozpacz nie wpadli - módl się za nami.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych