Tydzień po aresztowaniu w Nowym Jorku szefa (dziś już byłego) MFW, Dominika Strauss-Kahna, Francja wciąż jest w szoku

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Jeden po drugim, tenorzy francuskiej polityki i mediów zabierali głos, aby bronić Strauss-Kahna. Założyciel tygodnika „Marianne" - Jean-Francois Kahn, filozof - Bernard Henri-Levy, politolog i statystyk - Emmanuel Todd, polityk Partii Socjalistycznej - Jack Lang, dziennikarz - Alain Duhamel ... Z pozoru tylko po to, aby podkreślić domniemanie niewinności i napiętnować zbyt pospieszne wydanie wyroku na DSK przez media – głównie amerykańskie. W praktyce było to coś więcej. Co mianowicie?

Nikt z owych tenorów nie wyraził tego wprost, ale z półsłówek, z tonu wypowiedzi da się zrekonstruować zręby typowej francuskiej mentalności, jakże odmiennej od mentalności amerykańskiej w sprawach seksu – co oczywiste, ale także – co ważniejsze - w sprawach „seksu i polityki".

We Francji nie zagląda się politykom do alkowy, chyba, że alkowa ma związek z życiem publicznym, np. obciąża francuskiego podatnika. We Francji nie sposób sobie wyobrazić afery choćby trochę podobnej afery Clinton-Levinsky. Owszem, w przypadku DSK zarzut jest natury kryminalnej, co powinno wszystko zmieniać. Powinno, ale nie tak bardzo zmienia: w tych i innych wypowiedziach publicznych o sprawie DSK jak cień jest obecna, niedopowiedziana i nieokreślona, ale jednak pretensja, że „za coś takiego" można pójść do więzienia w praktyce na dożywocie.

We Francji media nie pokazują celebrytów w sytuacjach, które są dla nich poniżające. Ciągle, mimo upływu już z górą tygodnia, Francuzi przeżywają  szok z powodu obrazów telewizyjnych zza Atlantyku, pokazujących DSK w kajdankach, nieogolonego, nagle postarzałego. Powiada się, że to są obrazy, które – niezależnie od jego formalnego statusu podejrzanego, a potem oskarżonego, a wiec osoby, której ciągle przysługuje domniemanie niewinności – przedstawiają go jako przestępcę.

Francja w gruncie rzeczy ma pretensje do amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości i do amerykańskich mediów. Z pewnością coś jest na rzeczy. Amerykańska bezpośredniość i bezceremonialność nijak nie pasują do obyczajów europejskich.  Ale Francja nie rozumiejąc Ameryki, nie do końca zdaje sobie sprawę, że właściwie ta sprawa nie może być inaczej prowadzona przez  nowojorski sąd i nowojorską prokuraturę, jak też nie może być inaczej relacjonowana przez amerykańskie media. A w każdym razie – wyraźnie inaczej.

W Ameryce obowiązuje inna procedura karna niż w kontynentalnej Europie. Jej pierwsza zasada to ochrona pokrzywdzonego; druga to wielkie procesowe kompetencje prokuratora, równoważone analogicznymi kompetencjami adwokatów oskarżonego; trzecia to wybieralność na stanowiska prokuratorskie. Naturalną konsekwencją wybieralności jest zupełnie inna niż w Europie rola prasy. Prokurator musi być transparentny, bo inaczej nie wybiorą go na następną kadencję, a więc musi dopuścić prasę do sprawy w znacznie większym zakresie, niż to się dziej po naszej stronie Atlantyku.

Francja tego nie rozumie i nie do końca zdaje sobie sprawę, że ta afera  pokazuje coś, czego właściwie należałoby Amerykanom zazdrościć: niezależność władzy sądowniczej od polityków.

Oczywiście wszystko ma swoją cenę,  tu DSK musi zapłacić cenę spektaklu za kontrolę opinii publicznej nad wymiarem sprawiedliwości. Ale chyba jest przesadą to, co powiedział gwiazdor francuskiego dziennikarstwa Alain Duhamel na antenie RTL, a mianowicie, że DSK płaci też cenę zemsty, jaką amerykański wymiar sprawiedliwości bierze teraz na francuskim wymiarze sprawiedliwości za ... Polańskiego.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych