Ten sam trik, co zwykle. Premier o brzydkim zachowaniu Kamińskiego, czyli dobrze znane unikanie odpowiedzi na poważne zarzuty

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

Reakcja premiera na superciężkie zarzuty Mariusza Kamińskiego była do przewidzenia. Przypomnijmy – w wywiadzie dla „Uważam Rze" były szef CBA powiedział, że świadek koronny Piotr K. zeznał m.in., iż Mirosław Drzewiecki utrzymywał przestępcze kontakty z gangsterami z Pruszkowa, miał pomagać w praniu brudnych pieniędzy, z których część została przeznaczona na finansowanie Platformy Obywatelskiej. (Inne, choć równie ważne, sprawy ujawnione przez Kamińskiego, celowo pomijam, bo w mniejszym stopniu dotyczą bezpośredniego otoczenia premiera.)

Jak reaguje na to szef rządu i PO? Stwierdził w Brukseli, że Kamiński miał wiele lat, aby tego typu sprawy wyjaśniać.

Powinien też tego typu kwestie kierować do prokuratury. Kamiński dyskwalifikował się już wielokrotnie. Dzisiaj po raz kolejny potwierdził, że drastyczną pomyłką było mianowanie takiego człowieka na taką funkcję publiczną. (...) Chodzenie po redakcjach i opowiadanie tego typu sensacji, kiedy się było kiedyś szefem CBA i nie zrobiło się w tej sprawie nic, co mogłoby wyjaśnić pogłoski - to jest dyskwalifikujące.

Donald Tusk nie ciska gromów w adwersarza, ale sygnalizuje, że po pierwsze Kamiński nie przypadkiem wybrał taki moment na ogłaszanie sensacji (premier tego nie wyjaśnił, ale domyślam się, że miał na myśli zbliżające się wybory), a po drugie wskazuje, że działania byłego szefa CBA ładne nie są:

Jest coś nadzwyczaj dwuznacznego i brzydkiego w tym, że Kamiński uznał, iż w tej chwili chce się podzielić tymi sensacjami z opinią publiczną.

Nie wierzę, że premier wywiad przeczytał i celowo manipuluje faktami. Nie on. Skłaniam się raczej ku temu, że albo służby prasowe niedokładnie przedstawiły mu treść najważniejszej dziś publikacji prasowej albo Donald Tusk ma kłopoty z pamięcią. Spieszę więc z pomocą.

Po kolei:

1. Twierdzenie, że Kamiński powinien ze swoimi „sensacjami" iść do prokuratora trafne nie jest, bowiem problem polega właśnie na tym, że Kamiński do prokuratora (i to generalnego) z tym poszedł i to wiele miesięcy temu. W grudniu jego pismo otrzymał Andrzej Seremet i najwyraźniej nic z nim nie zrobił.

2. Sugerowanie, że Kamiński przez wiele lat nie zrobił nic, by sprawę wyjaśnić, a dziś puszcza ją w obieg, by zaszkodzić politycznym przeciwnikom to już perfidia pierwsza klasa. Jak możemy przeczytać w wywiadzie z byłym szefem CBA, o zeznaniach „Brody" dowiedział się latem 2009 roku. Jak wiemy, mniej więcej w tym samym czasie Kamiński poinformował premiera o aferze hazardowej. Chciał spotkać się z premierem po raz kolejny, ale ten już nie chciał, bo przygotowywał grunt pod wyrzucenie Kamińskiego z CBA. Od powzięcia wiedzy na temat zeznań gangstera do dymisji z Biura minęły maksymalnie 3 miesiące (co jest wyłączną zasługą Donalda Tuska). Nawet 100 agentów Tomków miałoby problem, aby w takim czasie i w takiej sprawie złapać skorumpowanych polityków za rękę. Poza tym, sprawa od wielu miesięcy była dobrze znana prokuratorom, więc nie było powodów, aby zajmowało się nią CBA (Biuro nie dostało też takiego polecenia od prokuratury).

3. Kwestia fundamentalna. Kamiński nie mówi o tych sprawach po raz pierwszy. Jeśli dobrze liczę – trzeci. Różnica polega na tym, że dziś uchyla rąbka tajemnicy. Dlaczego to robi? Bo służby odpowiedzialne za zbadanie tych spraw nie kwapią się do tego. Nie wiadomo, na ile samodzielnie, a na ile pod wpływem jakichś politycznych „inspiracji". Ale wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście śledztwa niewygodne dla obecnej władzy są gdzieś „skręcane". Bo co stoi na przeszkodzie, by prokurator generalny ogłosił, że owszem takie sprawy były, zostały rzetelnie zbadane, nikt zarzutów nie będzie miał stawianych, nie ma do tego podstaw, a pan Kamiński opowiada bajki? Może przeszkodą jest choćby to, co mówi Kamiński o nadaniu przez sąd Piotrowi K. statusu świadka koronnego, a zatem potwierdzeniu wiarygodności jego zeznań?

Nie pierwszy to raz Donald Tusk na ciężkie zarzuty potrafi jedynie oburzyć się, że ktoś ośmiela się je stawiać. Nie ma najmniejszej ochoty ich wyjaśnić. Być może nie będzie też miał takiej potrzeby, jeśli życzliwe media znowu zagrają z nim w jednej drużynie i będą przedstawiać Kamińskiego wyłącznie jako funkcjonariusza partyjnego owładniętego żądzą zniszczenia premiera i jego obozu.

Panie premierze, skoro były szef CBA prowadzi „brzydką" grę, to może by ją tak punkt po punkcie obnażyć i Kamińskiego raz a dobrze wreszcie politycznie rozstrzelać? Chyba, że Kamiński ma rację, a pana arsenał jest pusty i choćby podległe panu fabryki dzień i noc pracowały, amunicji na tego zwierza nie wyprodukują...

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych