Wycofać się, gdy czas... "Obama krytykował Busha nie uciekając się do kłamstwa"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Wycofać się, gdy czas...

Barack Obama i Donald Tusk – co łączy tych polityków? Obaj są showmenami, obaj prowadzą politykę skoncentrowaną na zyskach marketingowych i PRowskich sztuczkach. Obaj również sukcesy polityczne zawdzięczają krytyce swoich poprzedników. Obama został prezydentem USA, ponieważ był antyBushem. Udało mu się przekonać Amerykanów, że potrzebują rewolucji, a on niesie im nadzieję na zmiany. Jego zapowiedzi pacyfistyczne spotkały się z dużym entuzjazmem. Obama ostro krytykował swojego poprzednika m.in. za nieudolność i włączanie USA w działania wojenne. Podobną taktykę stosowała wcześniej Platforma Obywatelska w Polsce. Ona również wygrała wybory, dzięki nagonce na przeciwników i odcięciu się od PiS. Tusk wygrał wybory parlamentarne, ponieważ był antyKaczyńskim. Lider PO również budował swoje poparcie odcinając się od konkurenta. Obama i Tusk zawdzięczają więc swoją pozycję krytyce poprzedniej ekipy. Różny był jednak styl ich drogi po władzę. Obama nie uciekał się do oskarżania obozu przeciwników o budowanie państwa policyjnego i terroryzowanie społeczeństwa, nie porównywał amerykańskich służb specjalnych do tych z krajów totalitarnych, nie stawiał na piedestale każdego przestępcy, z którym walczyło państwo amerykańskie.

Obama i Tusk stosowali zupełnie inne metody działania. Obama krytykował Busha nie uciekając się do kłamstwa. Nie budował w opinii publicznej przekłamanej wizji Ameryki. Takimi metodami posługiwano się w Polsce. Ta różnica dała o sobie znać po objęciu urzędów przez amerykańskiego prezydenta i polskiego premiera. Zupełnie inaczej zaczęli oni sprawować władzę. Barack Obama zdaje się zrozumiał, że część jego zapowiedzi z kampanii wyborczej była wbrew interesom USA. Zakończenie walki z terroryzmem, zamknięcie więzienia w Guantanamo, wycofanie się z globalnej polityki bezpieczeństwa okazało się być niekorzystne dla interesów amerykańskich. W związku z tym ze swoich zapowiedzi Obama się wycofał. USA znów starają się pełnić rolę policjanta, kontynuują walkę z terroryzmem i wciąż – choć często w inny sposób niż za Busha – starają się odgrywać rolę stabilizatora na świecie. Choć prezydent Obama robi to w inny sposób niż Bush i innymi metodami (często w sposób nieefektywny) to główny nurt wbrew oczekiwaniom i zapowiedziom nie zmienił się – Ameryka Obamy w globalnej walce o swoje interesy kontynuuje politykę Ameryki Busha. Świadczy o tym fakt, że to za Obamy udało się zakończyć ściganie Osamy bin Ladena (pisałem i tym w swoim poprzednim artykule dla Wpolityce.pl) – akcję, którą rozpoczął George Bush. Więcej różnic w polityce Obamy i Busha widać w polityce wewnętrznej. Ten obszar działań w wykonaniu Obamy różni się zdecydowanie od polityki Busha. Jednak realizuje on swoją własną politykę (w mojej ocenie niekorzystną a w kwestiach obyczajowych wręcz zbrodniczą), a nie politykę negowania wszystkich kierunków działania poprzednika.

Inaczej do pełnienia urzędu podchodzi Donald Tusk i kierowana przez niego formacja. Przez pierwsze miesiące funkcjonowania rządu PO-PSL trwała kampania rozliczania poprzedników. Tropiono wydatki na dorsza, przedstawiono zbrodnie na laptopie ministra Zbigniewa Ziobro, powołano kilka komisji sejmowych, by znalazły nieprawidłowości, na których opierało się zwycięstwo PO w wyborach. Do tej pory jednak nic z prac tych komisji nie wynika. Podobnie, jak ze śledztw prokuratorskich, które rozpoczęły się po przejęciu władzy przez Platformę. Mimo braku sukcesów w rozliczaniu PiSu ze zbrodni, Platforma wciąż prowadzi politykę bycia anty-PiSem. Działacze rządu i PO tkwią w mentalnym sporze z poprzednikami do dziś. Wszystko, co robi formacja Tuska, musi być inaczej niż robił i niż chce PiS. W związku z tym wycofano się w polityce ze wszystkich obszarów, w których działał PiSowski rząd. Szczególnie jest to mocno widoczne w polityce zagranicznej, w której dano ostro do zrozumienia partnerom ważnym dla Polski w latach 2005-2007, że już nam na nich nie zależy. Polska porzuciła więc Europę Środkową oraz Kaukaz, rezygnując ze wspierania i jednoczenia tego obszaru. Rząd rozpoczął również wycofywanie Polski z międzynarodowych operacji wojskowych. Wojsko pozostało obecnie w Kosowie i Afganistanie, ale z wypowiedzi polityków PO jasno wynika, że są oni przeciwni udziałowi polskich żołnierzy w wojnie z talibami. Dlaczego? Argumentacja rządu w tej sprawie jest mocno naciągana.

W polityce wewnętrznej widoczne są takie same mechanizmy. PO w ramach działania antypisowskiego postanowiła ostatnio nawet podsycać tożsamość antypolską na Śląsku. Do swojej akcji przystąpiła, gdy PiS w raporcie o stanie III RP ostrzegł przed śląskim separatyzmem. W ramach odcinania się od PiS Platforma i Tusk nie tylko wprowadził państwo w groźny dla niego stan przedefiniowania polskich priorytetów, ale również podsyca groźne dla Polski zjawiska. Czyni to tylko po to, by odróżnić się od poprzedników i na fali niechęci do formacji Kaczyńskiego budować popularność PO. Tymczasem od męża stanu – chciał nim kiedyś być premier Tusk – oczekiwać należy przedkładania interesów państwa nad partyjne. Na to Tusk się nie zdobył. Nie wycofał się ze swojej taktyki, która okazała się skuteczna w drodze po władzę. Poszedł inną drogą niż Barack Obama. Paradoksalnie – wbrew wszelkim zastrzeżeniom wobec Obamy – to on jest bliżej spełnienia kryteriów męża stanu w rządzonym przez siebie kraju. On bowiem umiał się wycofać ze swoich destrukcyjnych zapowiedzi i postanowił kierować się interesem USA, a nie swoimi wymysłami z kampanii wyborczej. Czy Donald Tusk weźmie z niego przykład?

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych