Fragment ciekawej rozmowy z prof. Andrzejem Zybertowiczem:
W jednym z wywiadów mówił Pan o agentach wpływu, którzy podważają zdolność danego kraju do prawidłowego diagnozowania swoich interesów, np. starając się ośmieszać tych polityków, którzy jasno definiują interes państwa. Czy agenci rosyjscy wpływają w Polsce na media i w jakim zakresie? Czy możemy wskazać przykłady?
- Poza agentami wpływu, czyli ludźmi, którzy są szkoleni i opłacani przez obce państwo, by w przestrzeni komunikacyjnej innego kraju rozsiewać korzystne informacje i interpretacje, zawsze istnieją też użyteczni idioci. Bez dostępu do danych kontrwywiadu nie sposób odróżnić jednych od drugich. Gdy oglądałem w telewizji wystąpienie komisji ministra Jerzego Millera, która rzeczowo obalała nieuprawnione tezy raportu MAK, a potem w studiu TVP Info dwóch rzekomych ekspertów szukało dziury w całym, atakując raport komisji Millera, to miałem wrażenie, że przełączono mnie na jakiś kanał telewizji Moskwa. Polski analityk może wskazywać przyczyny katastrofy po naszej stronie; poznawczo jest to zasadne. Ale – gdy pozostaje się w zgodzie z faktami - nie można jednostronnie krytykować ustaleń komisji Millera nie dostrzegając żadnych słabości raportu MAK.
Jak duży może być zakres aktywności rosyjskich agentów wpływu w Polsce?
- Gdyby w Polsce działały niezależne i sprawne ośrodki badania dyskursu publicznego, to można by przeanalizować, które z tysięcy wypowiedzi na temat przyczyn katastrofy były wypowiedziami nie tylko ewidentnie stronniczymi, manipulacyjnymi, ale także świadomymi dezinformacjami. Problem nie polega na tym, że jakaś część ekspertów, posługujących się polskim językiem, w mediach bezmyślnie przytacza rosyjskie argumenty. Problem w tym, że kolejne media i osoby bezmyślnie je powielają i wzmacniają. Mam wrażenie, że tak otwartego forsowania rosyjskiego interesu, jak stało się to po 10 kwietnia 2010 roku, w polskiej przestrzeni medialnej nie było przez ostatnie 20 lat. Nasuwa to pewną hipotezę. W funkcjonowaniu tajnych służb, szczególnie o wieloletniej tradycji, a służby Rosji mają tradycje nie tylko sowieckie, ale jeszcze carskiej Ochrany, istnieje taki typ agentury, jak agenci-śpiochy. Śpiochy trzyma się latami, a niekiedy nigdy nie „odmraża". Trzyma się ich w rezerwie na jakąś bardzo ważną sytuację. Duża ilość i silny rezonans głosów prorosyjskich obecnych w polskich mediach po katastrofie smoleńskiej sprawia wrażenie – mówię to jako obserwator bez dostępu do danych kontrwywiadu – jakby śpiochy zostały obudzone. Gdyby tak było, powstaje pytanie: cóż tak nadzwyczajnego z punktu widzenia Rosji się wydarzyło, że obudzono śpiochy? Choćby z tego powodu hipotezę zamachu warto poważnie rozważyć. Bo jeśli nie było zamachu, to dlaczego uruchomiono by nadzwyczajne środki w przestrzeni komunikacji masowej? Nie twierdzę, że doszło do zamachu; tego nie wiem. Wiem za to, że dyskurs publiczny w Polsce ma liczne przejawy niesuwerenności, a ważne sprawy nie są dyskutowane proporcjonalnie do ich rangi.
Bar, źródło: "Tygodnik Solidarność"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/113649-prof-zybertowicz-tak-otwartego-forsowania-rosyjskiego-interesu-w-polskiej-przestrzeni-medialnej-nie-bylo-przez-ostatnie-20-lat
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.