Obietnice bez pokrycia stały się już specjalnością Donalda Tuska i jego ekipy. Jednak wciąż aktualnym pozostaje pytanie jak daleko premier osobiście oraz jego rząd i partia mogą zajść w obietnicach których nie sposób w jakikolwiek sposób zweryfikować. Przykładów takich pustych słów mamy aż nadto. To rząd Donalda Tuska obiecywał gęstą sieć autostrad i dróg ekspresowych na Euro 2012, nowoczesne dworce kolejowe, które nie będą kompromitować nas wobec tysięcy przyjeżdżających turystów, czy odpartyjnienie mediów publicznych. Część z nich okazała się fikcją i wiemy już, że mimo funduszy europejskich nie zostanie na czas zrealizowana. Część zaś stałą się własną parodią, tak jak nowy podział politycznych sfer wpływów w mediach publicznych, jest parodią zapowiedzi o ich odpartyjnieniu.
Dziś Donald Tusk wygłasza kolejną, daleko idącą obietnicę. Zapowiada bardzo znaczący wzrost wydatków na kulturę w Polsce, hucznie podpisuje pakt dla kultury i pokazuje się w otoczeniu najwybitniejszych twórców oraz artystów. Przyczyny tego są oczywiste. Od wielu miesięcy zniecierpliwienie bardzo opiniotwórczego i wpływowego świata kultury i mediów rządami Donalda Tuska i brakiem postępu w różnych dziedzinach było coraz bardziej widoczne. Niektórzy „celebryci" dawali temu wyraz w publicznych wypowiedziach i zanosiło się na kulę śniegową, która odetnie PO i samego Tuska od bardzo przecież twardego i powszechnego poparcia tego środowiska dla działań rządu.
Premier sprawnie wyczuł nastroje i rozpoczął kontrofensywę. Najpierw manifestacyjnie pojawił się w programie Marcina Mellera po to, aby pokazać się jako „ludzkie panisko" schodzące z „wysokości" swojej władzy i rozmawiający z przedstawicielami środowiska. Bardzo szybko wydał też polecenie, aby za wszelką cenę doprowadzić do jakiegokolwiek porozumienia tworzącego wrażenie że jest dla kultury i środowisk artystycznych znowu „swój". Chodziło tu przy tym – co podkreślam – o jakiekolwiek porozumienie, ponieważ to co się stało w ostatnich dniach uważam za kolejny miraż tworzony przez premiera.
Bardzo zacni i mądrzy ludzie skupieni w środowisku lobbujących n a rzecz wzrostu nakładów na kulturę po latach niemożności nawiązania jakiegokolwiek rozsądnego dialogu z władzą, nagle zaczęli być – pozornie – traktowani poważnie. Zaczęto z nimi rozmawiać, a nawet tworzyć – na ich użytek – wrażenie, że coś jest negocjowane i od nich też coś zależy. Są to osoby bardzo zacne, mądre i wybitne w dziedzinach, którymi się zajmują, ale nie mające doświadczeń w grach politycznych i w tym jak te gry potrafią być bezwzględne. Przy tak nierównych „negocjacjach" finał od początku był oczywisty. Ich uczestnicy stali się - przy najlepszych swoich intencjach - mimowolnymi żyrantami obietnic bez pokrycia.
Donald Tusk zapowiedział wzrost wydatków na kulturę do poziomu 1% budżetu państwa, czyli środków olbrzymich. Nie wiadomo jednak w jakiej perspektywie ma się to odbyć, skoro rząd przedstawił już budżet na rok 2012 i o żadnym tego typu podniesieniu wydatków nie ma tam mowy,. Nie ma też żadnych szczegółów dotyczących tego, jak te środki mają być wydawane. Brak także jakikolwiek informacji o tym, jak te dodatkowe środki mają się do budżetów samorządowych wydawanych na kulturę, a przecież to samorządy utrzymują chociażby większość teatrów i muzeów.
Są to zatem obietnice całkowicie mgliste i bez żadnego odzwierciedlenia w konkretnych decyzjach rządu. Tworzy to jednak wrażenie, że Donald Tusk osobiście o kulturę zatroszczył się jak nikt inny, że wreszcie nastąpił przełom i że środowiska kulturalne nie tylko mogą z czystym sumieniem głosować w wyborach na Tuska i jego partię, ale też zamiast marudzenia powinny namawia do tego innych. Jest to tym bardziej smutne, że - jak podkreślam - ludzie, którzy ze strony „społecznej" podpisywali te pakty, są ludźmi o bardzo dobrej woli, dużym rozsądku i dorobku w swoich dziedzinach. Dopiero w następnych lata przekonają się jakim pustosłowiem były te obietnice i że premier nie doprowadzi do wzrostu wydatków na kulturę do poziomi 1% rocznego budżetu. Wtedy będzie już jednak po wyborach.
Mam tylko nadzieje, że kiedyś staną się dwie rzeczy. Po pierwsze, rzeczywiście ktoś stworzy kiedyś realną perspektywę niemarnotrawnego dopływu pieniędzy do polskiej kultury, a po drugie że kiedyś zostanie zebrana suma obietnic bez pokrycia, które wygłosił Donald Tusk i że - jeśli nie w najbliższych wyborach - to w następnych przyjdzie mu za to płacić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/113594-madrzy-i-naiwni-jak-artysci-obietnice-bez-pokrycia-staly-sie-juz-specjalnoscia-donalda-tuska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.