Dziennikarz "Wyborczej": "Czas pokaże, czy tablica w Strzałkowie to tylko ostrzeżenie, czy też wypowiedzenie nowej wojny na pamięć"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Dziennikarz "Gazety Wyborczej Marcin Wojciechowski komentuje na łamach "GW" sprawę tablicy w Strzałkowie. Jak stwierdza - "to było, niestety, do przewidzenia":

W odpowiedzi na skandal wokół samozwańczo umieszczonej tablicy w Smoleńsku, na której pojawiło się słowo "ludobójstwo" w odniesieniu do zbrodni katyńskiej, ktoś postanowi rozegrać kartę bolszewickich jeńców, którzy zginęli w polskiej niewoli w czasie wojny 1920 r.

I tak oto tryumfuje "symetria", której można było się obawiać. Z jednej strony tablica ku czci pomordowanych polskich oficerów, zawieszona w obecności polskiego konsula i przy obecności przedstawiciela Rosjan, z drugiej strony - tablica zawieszona przez "nieznanych sprawców", będąca ordynarnym kłamstwem historycznym, zgodnym z "polityką historyczną" Putina.

Pytanie, kto tę tablicę powiesił. Wojciechowski pisze:

Nie wiadomo, kim są "nieznani aktywiści", którzy według rosyjskich mediów umieścili tę tablicę. Może to oszołomy, może służby specjalne. W każdym razie nie siły, które chcą dialogu między Polską a Rosją.

Co jednak ciekawe, w innym miejscu stwierdza:

Czas pokaże, czy umieszczenie tablicy w Strzałkowie to tylko ostrzeżenie wobec Warszawy, czy też wypowiedzenie nowej wojny na pamięć.

A więc jednak Rosjanie. Co - zdaniem "GW" - ma nas prowadzić do konstatacji, że odpowiedzią na rosyjskie kłamstwo ma być trwała rezygnacja z używania określenia ludobójstwo" w odniesieniu do Katynia. Czyli znów - krok wstecz. Bo inaczej - pada ostrzeżenie jak za dawnych, dobrych czasów - w Moskwie znów do władzy dojdą "jastrzębie":

Błyskawiczne nagłośnienie tej sprawy w rosyjskich mediach świadczy o tym, że w stosunkach z Moskwą wraca logika zemsty wet za wet. To znak, że w Rosji do głosu dochodzą jastrzębie i radykałowie.

No i klasyczna puenta - winni są Polacy:

W pewnym sensie sami jesteśmy sobie winni. Taką ilość brudu i głupoty, jaką niektóre środowiska wylały w Polsce na Rosję po katastrofie smoleńskiej, trudno było znieść ze spokojem. Ale odwet pogarsza sytuację. Radykałowie po jednej stronie napędzają radykałów po drugiej. Jedyne wyjście to dialog, odwaga w podejmowaniu czasem niepopularnych decyzji.

Niepopularnych zapewne w Polsce, za to popularnych w Rosji.

Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych