Michał Karnowski: subiektywny zestaw siedmiu grzechów, które od początku zatruwały PJN. "Pycha kroczy przed upadkiem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Rafał Zawistowski, Pa, pa!"
Rys. Rafał Zawistowski, Pa, pa!"

Politolodzy, politycy i koledzy dziennikarze prześcigają się dziś w rozważaniu dalszych możliwych losów działaczy PJN i analizowaniu przyczyn porażki tego projektu. W odróżnieniu od wielu nigdy nie wierzyłem, że to się może udać. Dlaczego? Bo już na starcie były w PJN wpisane grzechy uniemożliwiające sukces. Oto moja subiektywna lista przyczyn porażki ugrupowania Joanny Kluzik-Rostkowskiej:

1. Moment. Każdy ma prawo wybrać swoją polityczną drogę. Ale moment jaki wybrali ludzie odchodzący z Prawa i Sprawiedliwości by założyć formację "Polska Jest Najważniejsza" był najgorszy z możliwych. Nie wystygły jeszcze trumny ofiar, nie wyzbierano szczątków ofiar pozostawionych przez rząd na pogorzelisku, a oni uznali, że to co w Polsce najważniejsze to zmiana stylu uprawiania polityki. Było to i niemądre i nie do zaakceptowania dla ludzi wrażliwych na przyzwoitość. Pragnących elementarnej prawdy o tym, dlaczego polska elita zginęła w Smoleńsku...

2. Gadżeciarstwo. Nazwa "Polska Jest Najważniejsza" została podkradziona Jarosławowi Kaczyńskiemu, było to hasło kampanii wyborczej prezesa PiS. Była to też (i jest) nazwa stowarzyszenia członków komitetów honorowych tej kandydatury. Jej użycie dało wprawdzie krótki "fun" i przyniosło trochę hałasu na początku, ale w dłuższej perspektywie okazało się wyjątkowo szkodliwe. Nie pozwoliło do dzisiaj, wskutek protestu stowarzyszenia, na rejestrację partii. Utrudniło też odcięcie się od przeszłości. Było dokładnie tak jak z podkradzeniem pewnej aktorki ze spotu Platformy przez PiS. Krótka chwila przyjemności, a potem same kłopoty.

3. Asekuranctwo. Działacze PJN ciągle mówili jak to będą gryźli trawę by osiągnąć sukces, ale szybko zaczęli gryźć siebie nawzajem. Liderka Kluzik-Rostkowska wygryzła Bielana. Osiągnęła nawet to, że europoseł Marek Migalski autoryzował u niej swoje wpisy blogowe. A gdy szło coraz gorzej, każdy zaczął się rozglądać za ratunkiem. Spojrzenia słane do PO były coraz bardziej powłóczyste, kawki, herbatki i winka w gabinecie Marszałka Grzegorza Schetyny zaś coraz dłuższe. A finał jest taki, że kiedy partia tonie, Kluzik-Rostkowska nie potrafi powiedzieć jasno i wyraźnie, że zostaje do końca na pokładzie. Bez żadnych ale.

4. Język. Nie wiem czego to wynik, ale czy naprawdę szukając opisu wad poprzedniego lidera, a każdy ma wady, PJN musiał sięga po język stosowany przez najbardziej oszalałych z nienawiści przeciwników PiS? Michał Kamiński nie mógł inaczej ogłosić wyboru innej drogi jak tylko deklaracją, że "PiS chciał z niego zrobić kabla", a Kluzik-Rostkowska ogłoszeniem, że "Kaczyński chce podpalić Polskę"? Głupie to było i dowodzące nieprzygotowania intelektualnego nowej formacji.

5. Niewiarygodność. Patrzyłem na ich wybory ideowe z podziwem graniczącym z niedowierzaniem. Niedawna wiejska twarz PiS Wojciech Mojzesowicz podpisywał się pod programem natychmiastowego skasowania KRUS, Jan Filip Libicki z nurtu narodowego PiS chciał uderzenia w Radio Maryja, Paweł Poncyljusz głosował za obcięciem subwencji dla partii politycznych (co wzmacnia drastycznie monopol PO), Marek Migalski, sam kiedyś wyzywany od pisowskich zakapiorów, potem wyzywał tak dziennikarzy, którzy odmówili forsowania nowego ruchu, bo chcieli pozostać niezależni. Tylko nieliczni, jak Paweł Kowal, Jan Ołdakowski i Adam Bielan potrafili zrozumieć, że zaczynając żywot w nowej partii niekoniecznie trzeba opluwać poprzednią. Wszystko razem było jednak i niewiarygodne, i niesmaczne.

6. Niespójność. Nic ich nie łączyło ze sobą (wynika z powyższego), poza żalem do Jarosława Kaczyńskiego, że nie dał im tyle władzy w partii ile chcieli. A chcieli wszystko. W efekcie nie mają nic.

7. Pycha. Chodził w politycznych kuluarach taki dowcip:

- Ile głosów otrzymał Jarosław Kaczyński w ostatnich wyborach prezydenckich?

- Niewiele. Bo pięć milionów dostała Kluzik-Rostkowska, milion Poncyljusz, tyle samo Migalski.

Sztabowcy Kaczyńskiego naprawdę uwierzyli, że to oni prawie wygrali te wybory. Nie dzięki, ale pomimo kandydatowi. Trudno to nazwać inaczej niż pychą. A jak wiadomo, pycha kroczy przed upadkiem.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych