Dziugiewicz: Korupcja w Rosji. Uczelnie wyższe. "Wykładowcy wystawiają ocenę za opłatą zgodną z ustalonym cennikiem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Nawet tak szacowne uniwersytety rosyjskie jak MGU nie są wolne od korupcji. Fot. MGU
Nawet tak szacowne uniwersytety rosyjskie jak MGU nie są wolne od korupcji. Fot. MGU

Szkoły wyższe są obecnie w Rosji są ogromnym czarnym rynkiem, na którym obraca się miliardami, dyplom zaś stał się niemal dokumentem finansowym. Jest kupowany, by przynieść wymierne korzyści w przyszłości. Klient tu jest pozbawiony praw, a sprzedawca mając nadmiar popytu zawyża ceny. Uczelnie tworzą fundamenty schematu korupcyjnego, który absolwenci będą w przyszłości powielać. W 2007 roku eksperci wyceniali wartość uczelnianej szarej strefy na około pół miliarda dolarów, i to tylko w czasie letniego okresu egzaminów wstępnych, zaś roczne obroty korupcyjne na uczelniach na miliard dolarów. Jak twierdzi badający temat Mark Lewin, profesor Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie, ten miliard idzie na „opłatę" za dostanie się na uczelnię i późniejsze pozytywne zaliczanie egzaminów. Według jego ocen, nawet niezdolne osoby w zależności od renomy uczelni płacą za dostanie się na uniwersytet od 500 do 20 tys. dolarów. Zdecydowana większość z nich kontynuuje wręczanie łapówek aby zaliczać przedmioty i otrzymać dyplom.

Według badań „Transparenty International – Rosja" w 2007 roku w oświacie (w tym na uczelniach wyższych), Rosjanie dawali łapówki 4-krotnie częściej niż w sądach, 2-krotnie częściej niż w służbie zdrowia 5-krotnie częściej niż w urzędach meldunkowych. Częściej płacono łapówki tylko dla służb mundurowych.

Korzystają na tym i studenci i wykładowcy, nikt więc nie jest zainteresowany przecięciem zamkniętego kręgu dających i biorących. Rektor MGU (Moskiewski Państwowy Uniwersytet) wielokrotnie deklarował podjęcie zdecydowanych kroków w stosunku do nieuczciwych członków komisji rekrutacyjnej, wystarczy, że otrzyma przynajmniej jedną skargę na konkretną osobę. Skargi są jednak wyjątkowo rzadkie – miłośnicy dodatkowego zarobku są karygodnie uczciwi wobec swoich klientów. Zaś prowokacje wobec członków komisji są nielegalne, ponieważ zabrania tego ustawa o działalności operacyjno-śledczej.

Wykładowcy wystawiają ocenę za opłatą zgodną z ustalonym cennikiem. (sic!) Aby nie zostać kozłem ofiarnym i stracić pracę na uczelni, wykładowcy nie mogą przesadzać z żądaniami. To znaczy powinni przestrzegać szeregu nie pisanych zasad. Po pierwsze, wysokość łapówki powinna odpowiadać stanowisku. Po drugie obowiązkowo trzeba podzielić się z „górą" – dyrektorem instytutu, dziekanem lub rektorem. Wszak aby stworzyć studentom „rodzinny" klimat, potrzebna jest na uczelni praca zespołowa.

Przykładowo egzaminy wstępne na uczelnię, są bazą dla popytu na korepetycje i różnego rodzaju usługi w trakcie egzaminu. Prawo do zarabiania w ten sposób zapewnia się na najwyższych szczeblach – za pomocą lobbowania przez uczelnie prawa do dodatkowego sprawdzenia wiedzy przyszłych studentów, oprócz obowiązującego Wspólnego Egzaminu Państwowego (WEP). Przykładowo w 2008 roku tylko 24 rosyjskie uczelnie wyższe otrzymały prawo do dodatkowych egzaminów wstępnych, a w praktyce „dokarmienia" swoich wykładowców.

Najbardziej skorumpowane są uczelnie państwowe. Dowodzi tego ankieta przeprowadzona wśród studentów 18 moskiewskich instytutów przez organizację pozarządowa „Prawaja siła". Rezultaty badań pokazują, iż w państwowych uczelniach łapówek żąda się dwukrotnie częściej niż w prywatnych. Według kryterium kierunkowego wydziałów, najdroższe dla studentów są wydziały inżynieryjne, po nich kierunki humanistyczne i prawo.

Praktycznie w każdej uczelni wyższej kwitnie korupcja. Powstały w tym celu całe schematy korupcyjne. Poczynając od egzaminów wstępnych, kiedy rodzice przyszłych studentów natykając się na sugestie, że: dostać się na uczelnię bardzo trudno, dużo chętnych , ale jest w zanadrzu jedno wolne miejsce... W rezultacie dobija się targu, rodzice przekazują pośrednikowi zaliczkę i długopis, identyczny z tym, jakim ich potomek będzie pisał egzamin. W ten sposób ewentualne poprawki w pracy egzaminacyjnej będą wyglądać na oryginalne. Najpewniej jest zapłacić od razu dziekanowi lub prorektorowi. Dzięki temu osoba trafia do „czerwonego spisu" i ma gwarancję że zdobędzie odpowiednią liczbę punktów na egzaminie. Usługi korepetytora kosztują mniej, aczkolwiek trzeba wykupić kilka dwugodzinnych zajęć w cenie od 50 do 100 dolarów. Za to korepetytor przekaże przyszłemu studentowi pytania egzaminacyjne wraz z odpowiedziami. Ilość lekcji zależy od uczelni i trudności przedmiotu.

 

Oto kilka przykładów opisanych przez studentów na forach internetowych:

 

Aleksandra:

Na jednej z uczelni w Moskwie gdzie się uczyłam, miałam wykładowcę, który otwarcie powiedział, że zaliczy egzamin, tylko jeżeli otrzyma określoną sumę pieniędzy. Do tego trzeba było mu przekazać  spis osób, które zapłaciły. Na egzaminie wykładowca udawał, że sprawdza w notatkach frekwencję, a w rzeczywistości badał spis płatników.

 

Swietłana:

Kilka godzin przed egzaminem wstępnym przepisywaliśmy na kartę egzaminacyjną gotową pracę przygotowaną przez członka komisji rekrutacyjnej. Odpowiedzi na pytania z kolejnego egzaminu otrzymaliśmy przed egzaminem. Kodowaną kartę egzaminacyjną z matematyki, oznaczaliśmy w ustalony z wykładowcą sposób, aby mógł ją odnaleźć i poprawić błędy.

 

Tania:

U mnie na wydziale prawa całą pierwszą sesję zdaliśmy za pieniądze, oprócz jednego przedmiotu, którego wykładowca nie bierze łapówek.

 

Masza:

U nas przed sesją starosta roku przyniósł wydrukowany cennik, na którym było wypisane ile trzeba „dać" za określone zaliczenie lub egzamin. Ceny wahały się od 300 do 5000 rubli.

 

Siergiej:

Dostałem się na uniwersytet za 3 tys. dolarów. Miałem dyplom ukończenia szkoły z czerwonym paskiem, ale i tak dla pewności zapłaciłem, chociaż od uczniów z celującymi biorą mniej.

 

Witalij:

Rzuciłem studia w Petersburgu pod koniec 2 roku. Zrozumiałem, iż nie starczy mi pieniędzy aby je skończyć. Za egzaminy wstępne zapłaciłem 3 tys. dolarów. Później za każdy przedmiot żądano kolejnych wpłat. Z każdą sesją cena rosła. Wiem, iż niektóre studentki z braku pieniędzy płaciły ciałem.

 

Łapówki nie kończą się wraz z dostaniem się na studia. Później trzeba płacić za egzaminy i zaliczenia. Tu cena również waha się w zależności od trudności przedmiotu. Jeżeli sam wykładowca jest uczciwy, zaliczenie można załatwić w dziale nauczania.

Można również kupić dyplom od razu, bez studiów. Dyplom uczelni wyższej Petersburgu można kupić już za 250-300 dolarów. Oczywiście nie będzie on figurował w spisach uczelni, ale jak zapewniają sprzedawcy tylko bardzo poważni pracodawcy, duże firmy, urzędy centralne, służby specjalne, sprawdzają dyplomy. W internecie można znaleźć dyplom na oryginalnym papierze z prawdziwą pieczątką, istnieje nawet możliwość skopiowania podpisu prawdziwego rektora, potrzebny jest tylko wzór. Legalny dyplom będący w spisach uczelni kosztuje od 8 tysięcy dolarów. Górna wartość zależy od renomy uczelni i kierunku. Aby sprawdzić autentyczność dyplomu w Rosji najlepiej zawieźć go na ekspertyzę. W Moskwie taka usługa kosztuje około 200 dolarów. Nie każda firma chce się tym zajmować. A eksperci twierdzą, że co czwarty sprawdzany dyplom który jest fałszywy.

Potrzebujący mogą kupić także świadectwo szkolne – od 300 dolarów, bądź dyplom ukończenia technikum zawodowego za 250-300 dolarów.

Są też poważniejsze oferty. Praca doktorska z kierunku humanistycznego będzie kosztowała od 5 tys. dolarów, habilitacyjna – od 9 tys. dolarów. Cena zależy od walorów intelektualnych zamawiającego, a dla kupujących doktorat i habilitację w pakiecie, oferowane są zniżki. I mówimy tu nie o podróbkach, tylko o realnie nadanym tytule naukowym. Szacunkowo około 75% zapłaconej sumy otrzymuje szacowne gremium naukowców, które nada delikwentowi tytuł naukowy. Habilitacja „pod klucz" będzie kosztowała około 20 tys. dolarów. Są firmy, które oficjalnie oferują pomoc w otrzymaniu stopnia naukowego. Termin napisania pracy – 2 miesiące. Cena za usługę, zawierająca „nadzór nad pisaniem pracy" i późniejsza obrona – do uzgodnienia.

Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, iż młodzież zmuszana do płacenia za dostanie się na uczelnię, zaliczanie egzaminów, etc., będzie później chciała szybko odrobić poniesione koszta. Łapówkami stają się naturalną koleją rzeczy. Absolwenci prawa zostają sędziami, prokuratorami, pracownikami administracji publicznej. Wychowankowie Akademii Medycznych będą leczyć ludzi, a inżynierowie budować mosty i tunele. A społeczeństwo rosyjskie na tym ucierpi, niestety...

Janusz Dziugiewicz

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych