Sobota, 7 maja, czwarty dzień Kongresu „Polska Wielki Projekt". Bezapelacyjnie najciekawsza część fantastycznej inicjatywy organizowanej przez Instytut Sobieskiego, która zgromadziła w przepięknych Arkadach Kubickiego około 700 uczestników z różnych zakątków Polski.
Zaskakiwał profesjonalizm obsługi – zawsze dostępni organizatorzy w jednolitych koszulkach, szybki i fachowy punkt rejestracji, identyfikatory i program kongresu bardziej przypominający książkę, niż zwykły plan wykładów. Wydzielona sekcja na „coffee-breaki" funkcjonowała non-stop, oferując nie tylko kawę i herbatę, ale różnego rodzaju soki i inne napoje.
Miejsce w czwartym rzędzie od centrum wydarzeń, które trzymał dla mnie znajomy (spóźniłem się prawie 30 minut) nie było aż tak kluczowe, gdyż na całej długości sali rozstawione zostały duże telebimy. Co godne odnotowania – wszystko było transmitowane na żywo w sieci Internet. Jeśli więc komuś nie zależało na możliwości osobistej rozmowy ze znakomitymi wykładowcami, spotkaniu interesujących osób ze świata polityki, nauki i życia publicznego, czy kupieniu wartościowych książek (z szansą zdobycia autografu), to spokojnie mógł, nie ruszając się z domowych pieleszy, czuć się uczestnikiem Kongresu. Patronat medialny nad tym wyjątkowym wydarzeniem objęły nie tylko tytuły papierowe (Rzeczpospolita, Gość Niedzielny), lecz przede wszystkim popularne portale internetowe: Salon24.pl, Rebelya.pl i wPolityce.pl. Ten ostatni zasłodził całą salę pysznymi krówkami.
Spotkanie zostało podzielone na kilka tematycznych paneli. Każdy gromadził na scenie od czterech do sześciu prelegentów, którzy w około 20-minutowych wypowiedziach przekazywali uczestnikom swoje przemyślenia. Kiedy pozwalał na to czas, prowadzący Krzysztof Ziemiec zadawał gościom dodatkowe pytania, które wnosiły wiele ciekawych informacji do aktualnie dyskutowanych tematów. Zgromadzona publiczność niejednokrotnie spontanicznie reagowała na celne zdania mówców i przerywał ich wypowiedzi gromkimi brawami.
Z uwagi na moje opóźnione przybycie straciłem okazję wysłuchania na żywo wykładu profesora Zdzisława Krasnodębskiego pt. „Polskie zmagania z modernizacją", a na „O sposobach nieistnienia władzy w Polsce" profesor Jadwigi Staniszkis załapałem się w połowie (dlatego odsyłam w tym miejscu zainteresowanych do zapisów video tych odczytów). Kolejnym prelegentem był profesor Ryszard Legutko, który próbował podać przepis na odnalezienie własnego miejsca Polski i Polaków w Europie.
Referujący skupił się na wciąż mocno zakorzenionym w naszym społeczeństwie pytaniu, a zarazem obawie – „co oni sobie o nas pomyślą?" – które zadają sobie przedstawiciele wszystkich grup społecznych i zawodów bez względu na wiek. Paradoksalnie, dochodzi zatem do sytuacji, w której świadomość dobrego odbioru naszego państwa na arenie międzynarodowej jest dla wielu Polaków ważniejsza, niż realne korzyści, które moglibyśmy odnieść, gdybyśmy odważyli się walczyć o swoje interesy. Celuje w takim podejściu duża część obecnych elit, co według profesora jest sytuacją zatrważającą i przybliża nas do całkowitej marginalizacji Polski.
Pan Legutko wskazał obszary, które leżą według niego w obszarze interesu narodowego i w których powinniśmy wykazywać wzmożoną aktywność: bezpieczeństwo energetyczne i rozwój relacji UE-Rosja. Profesor skrytykował też bierność Polaków, którzy poddając się „nieuchronnym i obowiązkowym" procesom, takim jak globalizacja i modernizacja, bezrefleksyjnie je implementują, nie zwracając uwagi na ponoszone straty. Na sam koniec ten ceniony wykładowca UJ wyraził nadzieję, że jest w Polakach dość wewnętrznej siły, aby rozkruszyć lansowany w Europie tzw. „główny nurt" i zacząć walczyć o zachowanie swojej tożsamości.
Kolejny prelegent, również pracownik UJ, dr hab. Krzysztof Szczerski próbował wskazać elementy, będące polską racją stanu w UE. Oczywistym, ale i uderzającym wnioskiem, który postawił prowadzący było stwierdzenie, że Polska nie może pozwolić na to, by Unia Europejska „unieważniła polską rację stanu", która nie wynika z akcesu do europejskich instytucji, lecz z naszej wielowiekowej historii i tradycji. Sojusz w ramach UE powinniśmy traktować, jako narzędzie, które umożliwi nam umocnienie naszego kraju. Polska musi starać się kierować rozwojem Unii w taki sposób, aby nie dochodziło do uprzedmiotowiania państw, wchodzących w jej skład.
Doktor Szczerski wskazał równocześnie na problem uzyskiwania coraz większej władzy przez Radę Europejską, a tym samym przez liderów największych państw. Ponadnarodowa międzyrządowość jest o wiele ważniejszym zagrożeniem dla naszego kraju, niż rozrastająca się brukselska biurokracja. W dalszej części wskazane zostały rozstrzygnięcia, do których będzie dochodzić w strukturze UE, a które mają na nas duży wpływ. Były to: pakiet energetyczno-klimatyczny, przyszłość rolnictwa, środki finansowe, kwestie polityki zewnętrznej Unii i wewnątrzunijna integracja międzyregionalna. Na sam koniec doktor wyraził nadzieję, że polska w talii kart europejskich będzie „asem trefl". Zaintrygowanych tym porównaniem zachęcam do obejrzenia zapisu video.
Po wystąpieniach wszystkich mówców prowadzący dyskusję przedstawił hipotetyczną sytuację, w której dziennikarz zadaje pytanie o dekalog polskiej racji stanu, prosząc tym samym panelistów o próbę odpowiedzi na ten ciekawy problem. Niezwykle trafne było spostrzeżenie Zdzisława Krasnodębskiego, który stwierdził, że taki dziennikarz byłby ewenementem, bo w czasach obecnych media nie interesują się zupełnie polską racją stanu. Profesor wskazał również na to, że w społeczeństwie istnieje podział na tych, którzy myślą w kategoriach zbiorowego sukcesu i racji stanu i na tych, którzy takie myślenie odrzucają – z premedytacją (postpolityka), bądź ze względu na niemożność zaangażowania (prepolityka).
Przed rozpoczęciem kolejnej części zatytułowanej „Jakie młodych Polaków chowanie" autor logotypu Polska Wielki Projekt Janusz Kapusta wyjaśnił jego symbolikę oraz proces powstawania. Następnie przedstawiciel Stowarzyszenia Twórców dla Rzeczpospolitej Marek Nowakowski wymienił kilku członków tej dopiero co uformowanej organizacji (m.in. Krasnodębski, Rymkiewicz, Ziemkiewicz, Semka i Burek) oraz odczytał apel, skupiający się wokół idei „Kultura racją stanu".
Doktor Malicki z Uniwersytetu Rzeszowskiego w wykładzie pt. „Świadomość historyczna młodych Polaków" przedstawił wyniki swoich badań, które określił mianem „monitoring pamięci" lub „badanie temperatury pamięci". Ankiety, które objęły w 2009 roku 5300 osób w 105 szkołach średnich pokazały, że młodzież została odcięta od historii, która jest realizowana w zupełnie innym zakresie, niż sami uczniowie by tego chcieli. Autor tego ciekawego badania wskazał również na zupełną marginalizację historii współczesnej, ale także tej, dotyczącej konkretnego regionu, która mogłaby budować poczucie lokalnej wspólnoty i patriotyzmu. Pan Malicki zwracał uwagę na olbrzymią rolę rodziny, która kultywując pamięć np. o przodkach, automatycznie wspiera pamięć narodową, gdyż pamięć to w gruncie rzeczy ludzkie emocje. Emocje, które odzywają się w nas, gdy mijamy pomnik albo przeglądamy album rodzinny. Doktor Malicki postulował, aby docierać do młodych ludzi wielorakimi kanałami, wspominając m.in. fenomen Muzeum Powstania Warszawskiego. Dostrzegał również potrzebę aktywnego włączania się państwa w działania na rzecz pamięci. Warto zauważyć, że młode pokolenie Polaków, to ludzie urodzeni w wolnej Polsce i z racji wieku z bardzo krótką, autobiograficzną pamięcią - tym bardziej konieczne jest kształtowanie w nich świadomości historycznej.
Jednym z kolejnych interesujących wykładów był ten wygłoszony przez organizatora wydarzenia, Jana Filipa Staniłko pt: „Zawodowa ale dobra – kryzys i przyszłość polskiej edukacji technicznej". Prowadzący analizował przyczyny niewydolności polskiego systemu kształcenia w szkołach zawodowych i skutki tychże dla całego kraju. Brakuje zastępowalności i fachowych kadr – placówki oświatowe nie zapewniają gruntownego wykształcenia, bardzo często pracodawcy sami uczą swoich pracowników, a boom biznesu kształcenia sprawił, że obecny system masowo produkuje szerokie kadry bezrobotnych. Dlaczego się tak dzieje? Czy rynek nie chłonie absolwentów, czy też ich umiejętności nie są takie, jakich rynek rzeczywiście oczekuje – pytał Staniłko. Państwo powinno wykorzystywać swój potencjał analityczny i stymulować rozwój pewnych sektorów produkcji lub usług, kształcąc do tego fachowców i wysyłając czytelny sygnał przedsiębiorcom, którzy takich możliwości badawczych nie mają. Autor zakończył stwierdzeniem, że w Polsce konieczne są strategiczne decyzje, kształtujące podaż cennych kompetencji. Niestety efekt tych decyzji będzie widoczny nie wcześniej niż za 10 lat.
Dość zatrważające były fakty i wnioski płynące z panelu poświęconego szkolnictwu wyższemu, które okazuje się być mało elastyczne, zamknięte na nowości i bardzo opóźnione. I pomimo tego, że liczba studentów systematycznie rośnie (od 400 tys. w 1990 roku do 2 milionów obecnie) to nie świadczy to o ogólnym wzroście poziomu kształcenia naszych uczelni (961 tys. studentów studiów niestacjonarnych). Prawdziwy obraz stanu edukacji dają: światowe rankingi, wskaźniki cytowań publikacji i liczba patentów. W tych kategoriach Polska plasuje się pomiędzy krajami trzeciego świata.
Panel „Przedsiębiorczość – czyli o bogactwie Polaków" poruszał ciekawe aspekty gospodarcze. Jeden z mówców ubolewał, że gdy niejednokrotnie uczestniczy w wykładach, czy kongresach, to obecni na sali politycy wychodzą, gdy rozpoczyna się część ekonomiczna. Przesłaniem płynącym ze sceny była teza, że potrzebny jest Polsce sojusz władzy i biznesu, gdyż dzisiaj duża część elit politycznych dąży do minimalizacji styku państwo – przedsiębiorcy. Wytykano również błędy zaniechań w imię oczekiwania na „zbawienie ekonomiczne", które ma przyjść np. z UE. Nie można rezygnować z prowadzenia trudnej walki, a państwo powinno dokładać wszelkich starań, aby skutecznie konkurować w granicach globalnej gospodarki. Absolutną pomyłką według prowadzących jest polityka polegająca na prywatyzacji wszystkiego, co posiadamy. Rynek chętnie przejmie od państwa cementownie, rafinerie i fabryki, który mogą i przynoszą zyski, natomiast pozostawi w jego rękach przedsięwzięcia niedochodowe, lecz do normalnego funkcjonowania potrzebne. W związku z tym należy dążyć do zwiększenia udziału Polski w światowym podziale zysku, zachowując to, co już mamy.
Tylko w sobotę mogliśmy wysłuchać ponad dwudziestu szalenie ważnych i poruszających istotne z punktu widzenia Polski tematów. W trakcie pięciu dni trwania Kongresu wygłoszonych zostało około pięćdziesięciu (50!) wykładów z takich dziedzin jak: wyzwania strategiczne, bezpieczeństwo energetyczne, infrastruktura, komunikacja, edukacja, prawo i sądownictwo, urbanistyka i planowanie, polska racja stanu, polityka historyczna, szkolnictwo, przedsiębiorczość, media, społeczeństwo obywatelskie itd. Istna uczta! To spotkanie miało niezwykle prestiżowy charakter i zgromadziło fachowców, którzy mogą wnieść w wielki projekt, jakim bez wątpienia jest Polska lata doświadczeń zawodowych.
Tym bardziej cieszy fakt, że Prawo i Sprawiedliwość sponsoruje tego typu wydarzenia, gdyż są one szalenie ważne – pokazują, że w obecnych czasach realna polityka wciąż ma olbrzymie znaczenie dla każdego aspektu naszego życia. Przez kilka ostatnich lat usiłowano wmówić społeczeństwu, że „tymi sprawami" zajmują się ludzie do tego wyznaczeni, że to nic wielkiego i nic godnego uwagi, że lepiej wyjechać na grilla, przejść się w kolorowej paradzie albo celebrować otwarcie nowej fontanny w mieście. Takie tematy były bardziej eksponowane w mediach. Sprawy związane z Polską starano się zohydzić i zepchnąć na daleką, zewnętrzną orbitę lub sprowadzić je do sztucznie podsycanego sporu, w którym argumentami były szyderstwa i kpiny. Tego rodzaju konferencje, spotkania, jeśli wciąż będą organizowane budzić będą wściekłość obecnych „elit intelektualnych", gdyż psują wizerunek Prawa i Sprawiedliwości, jako „sekty smoleńskiej".
Od koleżanki, którą poinformowałem o Kongresie otrzymałem takiego sms-a:
Słucham nagrań z dzisiaj i wczoraj. Arcyciekawe. Zazdroszczę Ci, że mogłeś tam być. Z początku obawiałam się, że uskuteczniacie tam hymn pochwalny PiS-u. Myliłam się i oddaję honor.
I to, że jest to poważna konferencja, z poważnymi gośćmi, zorganizowana na absolutnie najwyższym poziomie jest dla pewnych grup oczywiste. Dlatego w ostatnim dniu tego wydarzenia pierwszym pytaniem, które otrzymał premier Kaczyński od reporterki jednej z ogólnopolskich telewizji, była sprawa domniemanego „dzielenia Polaków" w wykładzie profesora Krasnodębskiego. Pięć dni. Pięćdziesiąt referatów. I właśnie takie pytanie. To najdobitniej świadczy o tym, jak bardzo takie inicjatywy przeszkadzają. Mam ogromną nadzieję, że będą przeszkadzać jeszcze częściej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/113260-po-kongresie-polska-wielki-projekt-powazna-konferencja-z-powaznymi-goscmi-zorganizowana-na-absolutnie-najwyzszym-poziomie