Kiedy dziecko gwałci dziecko...
Makabryczna historia chłopców ze Szczecina, jaką w mediach niestety przyćmił sztucznie wygenerowany problem kibiców na polskich stadionach, to niezbity dowód na to, jak bardzo szkodliwa jest pornografia.
O całej sprawie poinformowała TVP Info. Właściwie, na światło dzienne wyszła ona przypadkiem, kiedy na policję zgłosili się rodzicie dzieci, które kupiły... makabryczne nagranie ze sceną homoseksualnego gwałtu na ich młodszym koledze.
Film, który krążył między nastolatkami zawierał okrutną scenę gwałtu, jakiego na dziewięciolatku dopuścił się jego starszy, trzynastoletni kolega. Całość telefonem komórkowym nagrał piętnastolatek. Bestialski filmik przegrywał kolegom. Za 10 złotych...
Policja skonfiskowała nagranie i odnalazła sprawców, ale... nikogo do tej pory nie zatrzymała, a dla dobra śledztwa nie poinformowała nawet szkoły, do której uczęszczają zwyrodnialcy.
- Od lat zajmuję się problemem pedofilii i po raz kolejny działania policji i prokuratury doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Policja wie o całym zdarzeniu, ale dla dobra śledztwa nie poinformowała nawet dyrekcji szkoły. Domniemany sprawca wciąż cieszy się wolnością – komentuje Jakub Śpiewak, szef Fundacji Kidprotect.pl.
I dodaje:
„Cokolwiek by się w Polsce nie działo, organy ścigania mają zawsze czas. Dla nich płynie on inaczej, a dobro ofiary nie ma większego znaczenia. Śledczy żyją w innej rzeczywistości".
Zostawmy jednak funkcjonowanie (czy może raczej dysfunkcje) polskich organów ścigania, a spróbujmy poszukać skutków tej makabrycznego zachowania.
Jakiś czas temu na portalu Fronda.pl pisałam o akcji rodziców ze Świdnicy, którzy postanowili zawalczyć z dwoma tamtejszymi sex shopami. Ich właściciele na sklepowych witrynach wyeksponowali i cały swój asortyment (trzeba przyznać, bardzo szeroki) kompletnie nie zważając na to, że zwykli przechodnie nie życzą sobie oglądania ich oferty. Co więcej, w pobliżu erotycznych sklepów znajduje się szkoła i przedszkole więc witryna absorbuje uwagę przechodzących tamtędy maluchów.
Sprawa trafiła do prokuratury, a dzięki uporowi i determinacji świdniczan, po decyzji sądu okręgowego o uchyleniu umorzenia śledztwa, sprawa ponownie trafi na wokandę.
Wspominam o tym, ponieważ po tekście o Świdnicy larum podnieśli ci wszyscy, którzy utrzymują, że „pornografia w żaden sposób dzieciom nie szkodzi", dzisiaj przestrzeń publiczna jest przesycona seksem i przed czym maluchów się nie uchroni. Co więcej, zdaniem moich liberalnych czytelników, o seksie i „tych sprawach" z dziećmi trzeba rozmawiać „od samego początku" (bliżej niesprecyzowanego, więc sama zastanawiam się, co to oznacza...).
Oczywiście, zgodzę się, że edukacja seksualna (zdrowo pojęta) jest bardzo ważna, ale to nie znaczy, że dzieci mają zapoznawać się z dewiacjami. A kuriozalny przypadek ze Szczecina to niezbity dowód na to, że pornografia szkodzi. I to bardzo.
Śpiewak nie ma wątpliwości.
- Przecież ten 13-latek jest świetnie wyedukowany. Doskonale wie, co robić ze swoimi narządami. Dzieci edukują się same oglądając pornografię, brakuje im za to pozytywnych wzorców- uważa.
I niewątpliwie ma rację. Kiedy jedynym „nauczycielem" pozostaje telewizor i komputer, a dziecku nie tłumaczy się, że seks jest formą wyrażenia swoich uczuć wobec drugiej osoby, przypadek ze Szczecina jest tylko elementem prostego ciągu przyczynowo-skutkowego.
Przecież to dziecko, jakim wciąż mimo wszystko pozostaje trzynastoletni gwałciciel, samo nie zaaranżowało tak brutalnego gwałtu. To było tylko (czy może raczej aż) przełożenie dostarczanych mu wzorców w rzeczywistość. Bardzo podobny mechanizm, zgodnie z którym następuje kopiowanie zachowań z wirtualnych gier w „realu".
- Zastanawiające jest to, co w taki sposób zdemoralizowało 13-latka. Nikt nie rodzi się sadystą. Ten chłopiec przeszedł drogę od niewinnego dziecka do gwałciciela – kontynuuje Śpiewak.
Oczywiście, nie wiemy jeszcze jak wyglądała droga tego chłopca. Może sam padł ofiarą przemocy seksualnej.
Niewątpliwie jednak dopuścił się czynu, za który należy się kara. Tak samo jak chłopak, który całą makabrę nagrał i rozpowszechniał. Ale z całej sprawy płyną wnioski również dla nas.
Jak długo jeszcze będziemy dopuszczać do sytuacji, w których maluchy narażone są na demoralizację? Ile jeszcze przypadków takich jak ten ze Szczecina, żebyśmy zrozumieli, że jedynie edukując dzieci seksualnie, a nie wychowując je do seksualności, wyrządzamy im wielką krzywdę?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/113175-kiedy-dziecko-gwalci-dziecko-jedynym-nauczycielem-pozostaje-telewizor-i-komputer
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.