Bartłomiej Sienkiewicz w "Tygodniku Powszechnym": "Ta konstytucja była detonatorem nieszczęścia"

Bartłomiej Sienkiewicz na łamach "Tygodnika Powszechnego" piszę, że Konstytucja 3 maja była detonatorem nieszczęścia, w wyniku którego odpalona została ostateczna decyzja o likwidacji państwa polskiego.

Publicysta przypomina, że ów dokument obowiązywał zaledwie czternaście miesięcy i tak naprawdę w projektowanym sensie nie weszła w życie, bo już od momentu jej przyjęcia Rzeczpospolita musiała organizować obronę własnej niepodległości. Sienkiewicz zaznacza, że konstytucja ta, często wychwalana za nowoczesność, w istocie była kompromisem niedotykającym zbyt mocno kwestii podstawowych.

Miała wzmocnić władzę wykonawczą, lecz wikłała ją w sprzeczności zauważalne w samych zapisach, a co dopiero gdyby miały wejść w życie. Niby powoływała rząd, ale to Sejmowi przyznawała prawo mianowania urzędników, którymi rząd (Straż Praw - red.) miał rządzić. Nie dotykała fundamentalnej kwestii społecznej i ekonomicznej zarazem: wolności osobistej chłopów i całego systemu gospodarczego wsi, bardziej przypominającej niewolnictwo na plantacjach karaibskich niż stosunki europejskie

- czytamy w "Tygodniku".

Sienkiewicz podkreśla również, że konstytucja 3 maja, "zdradzona przez swoich twórców" pozostała osobliwością prawną na mapie historycznej Europy, osobliwością, którą "tylko Polacy wspominają".

Gdybyż jeszcze twórcy i inspiratorzy dzieła 3 maja potrafili pięknie umrzeć, krwią potwierdzając swoje przywiązanie do zasad na kartach Ustawy Rządowej zawartych... Niestety, zarówno król, jak i jego współpracownicy przystąpili do Targowicy, podrzynając tym samym gardło swojemu własnemu dziecięciu

 - pisze dalej.

W swoim artykule Bartłomiej Sienkiewicz zastanawia się również, co tak naprawdę "czcimy w ów majowy czas?" Receptę wypisaną właściwie po zgonie pacjenta? Świadectwo nadążania za duchem dziejów, mimo własnej mizerii i słabości? Czy po prostu lekcję nadziei, że w zupełnym upadku ziarno patriotyzmu rzucone, wydawałoby się, w glebę zupełnie jałową, przynosi po czasie plony wolności? - pyta na łamach "Tygodnika Powszechnego".

W tym ostatnim, najbardziej rozpowszechnionym rozumieniu, pokolenie Sejmu Czteroletniego to most łączący Polskę upadającą z Polską dążącą do wskrzeszenia. Ale równie dobrze można powiedzieć, że obchody tej rocznicy to rodzaj rekompensaty, jaką sobie fundujemy po wiekach. Czy moglibyśmy myśleć o pierwszej Rzeczypospolitej z szacunkiem, gdyby jej końca nie znaczyły próby podźwignięcia się z upadku, zryw insurekcyjny, symboliczne protesty w kraju skazanym na nieistnienie?

- zastanawia się publicysta.

jm/"Tygodnik Powszechny"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych