Wiktor Świetlik o pobiciu Michała Stróżyka: „W przypadku Poczobuta władze Białorusi używają tych samych argumentów"

W wywiadzie dla serwisu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP komentował działania Straży Miejskiej 11 kwietnia i brutalne pobicie dziennikarza „Gazety Polskiej".

Widziałem film z tego wydarzenia i faktycznie zaistniała sytuacja jest niedopuszczalna. Człowieka, mówiąc kolokwialnie, rzucono na glebę, uderzył twarzą w bruk, później wylądował w szpitalu. Tak ostra interwencja była niepotrzebna. Nie słyszałem też o tym, żeby w jakikolwiek sposób ukarano osoby, które brały udział w tej interwencji. Nie dopatrywałbym się bezpośredniej inspiracji Hanny Gronkiewicz – Waltz w tym konkretnym wydarzeniu, ale nie podoba mi się polityka władz Warszawy w stosunku do rozmaitych form działalności obywatelskiej. Nie podobała mi się akcja likwidacji Kupieckich Domów Towarowych przy pomocy pał, gazu i wynajętych „karków". Tak samo nie podoba mi się konfrontacyjna polityka władz miasta i Straży Miejskiej w stosunku do tzw. „obrońców krzyża". - oświadczył w wywiadzie dla sdp.pl Wiktor Świetlik.

Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP uważa, że Michał Stróżyk nie stwarzał zagrożenia, a wylądował w szpitalu z kołnierzem ortopedycznym na szyi. Zdaniem Wiktora Świetlika, gdyby brutalna interwencja funkcjonariuszy Straży Miejskiej miała miejsce wobec dziennikarza „Gazety Wyborczej" np. 11 listopada podczas starć organizacji radykalnie lewicowych i radykalnie prawicowych, protestowałyby wszystkie zagraniczne dzienniki lewicowe oraz obrońcy praw człowieka.

Ponadto w kontekście bagatelizowania sprawy Michała Stróżyka ze względu na jego „polityczne powiązania"  Wiktor Świetlik zauważył, że dokładnie takie same argumenty są używane na Białorusi wobec Andrzeja Poczobuta, korespondenta „Gazety Wyborczej", w obronie którego stanęło środowisko dziennikarskie.

W przypadku Andrzeja Poczobuta władze Białorusi używają dokładnie tego samego argumentu, że on był aktywistą politycznym. I on był aktywistą politycznym, ale co z tego? W środowisku „Gazety Wyborczej" jest szereg osób, które były związane z Unią Wolności, czy były zaangażowane politycznie. Czy z tego powodu nie powinni podlegać zasadom dziennikarskiej solidarności koleżeńskiej? Oczywiście, że powinni im podlegać. Argumentacja, że jeśli facet angażował się politycznie to można mu wtłuc, bo dziennikarze nie będą reagowali, jest okropna. - podkreśla Świetlik.

Źródło: sdp.pl
pedro

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych