Rozumiemy po co on to pisze - i za to podlizak. Ale to, że nie widzi własnej śmieszności, jednak trudno pojąć

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Co ma wspólnego Chrystus z prawicą? Już prędzej z lewicą, jeśli poczytać Ewangelię. Naprawdę nie ma tam kultu „rodziny na swoim" ani kultu narodów na swoim (wielko-węgierskiego, wielkopolskiego itp), nie ma tam kultu ziemskiej siły i ziemskiej potęgi, nie ma tam kultu nierówności szans, kultu niepłacenia podatków, kultu funduszy hedgingowych działających na rynkach wschodzących... – nie ma tam żadnego spośród kultów będących istotą dzisiejszej prawicowej ideologii. (...)

„Fronda" i „Rzeczpospolita" (wraz z tygodnikiem „Uważam Rze") to dzisiaj prawdopodobnie najbardziej antychrześcijańskie pisma w tym kraju. Może tygodnik „Nie" w swoich najmocniejszych momentach im dorównywał, Urban miał oczywiście nieco bardziej ambitny cel intelektualny – wyzwolenia Polaków z idolatrii i głębokiego seksualnego pokręcenia – ale szlachetny cel jak zwykle przesłoniły metody.

Przemoc symboliczna pochłonęła wszystko i zamiast „zmienić oblicze Ziemi, Tej Ziemi" (o czym pewnie Urban marzył, bo wszyscy o tym tutaj marzą, od Jana Pawła II po Jarosława Kaczyńskiego) pozostanie w polskiej historii jako jeszcze jeden polski klozetowy dziadek umazany gównem i tą samą substancją próbujący umazać innych (piszę o tym ze smutkiem, nawet nieudawanym, a nie w poczuciu „prawicowego tryumfalizmu").

Ale „Rzeczpospolita" i „Fronda" – obojętnie, czytane w dzień powszedni czy od święta, w dodatku największego święta dla chrześcijan – mają jeszcze mniej z chrześcijaństwem wspólnego niż tygodnik „Nie", bo w miejsce Chrystusa całkiem jawnie podstawiają polityczne i ideologiczne idole, kolosy i bożków. Powstaje pytanie – zaadresowane także do lewicy – dlaczego oddawać im w Polsce Chrystusa?

 

Cezary Michalski na stronie "Krytyki Politycznej"

Mamy tylko dwa pytania. Pierwsze - co na to Sławek Sierakowski, który te teksty - między innymi za pieniądze polskiego podatnika - finansuje? Chodzi już na roraty?

I drugie - czy jest dzisiaj publicysta bardziej zaślepiony przez nienawiść? Czy nikt z kolegów nie powie mu, jaki budzą śmiech - także u nich - jego odjazdy? Jak za jego plecami bawią się kolejnymi odjazdami "Czarka"? Jak żartują w radiowych i telewizyjnych kuluarach?

Miejcie litość.

Co ma wspólnego Chrystus z prawicą? Już prędzej z lewicą, jeśli poczytać Ewangelię. Naprawdę nie ma tam kultu „rodziny na swoim” ani kultu narodów na swoim (wielko-węgierskiego, wielkopolskiego itp), nie ma tam kultu ziemskiej siły i ziemskiej potęgi, nie ma tam kultu nierówności szans, kultu niepłacenia podatków, kultu funduszy hedgingowych działających na rynkach wschodzących… – nie ma tam żadnego spośród kultów będących istotą dzisiejszej prawicowej ideologii. Nie wierzycie? Sprawdźcie sami. Ale nie chciałbym się nawet upierać przy lewicowości Chrystusa. Mi wystarczyłoby już to, że Chrystus będzie Chrystusem (choć przy Wielkanocy), a nie neonaturalistycznym rytuałem wzajemnego stawiania sobie buta na twarzy (prawicowego buta na lewicowej twarzy, lewicowego buta na prawicowej twarzy).


Trudno jednak ukryć, że to katolicki biskup, a nawet kardynał – wybrany przez Watykan, bo polski episkopat wybrał Wielgusa – powiedział tego dnia: „krzyż jest znakiem miłości, a nie zwycięstwa”, podczas gdy zdziczały Słowianin wykorzystał ten dzień, żeby powalczyć o zwycięstwo „prawicy” , a właściwie o swoje zwycięstwo, bo gdyby zapytać zdziczałego Słowianina, co to jest „prawica”, to niczego zbornego by powiedzieć nie umiał.


„Fronda” i „Rzeczpospolita” (wraz z tygodnikiem „Uważam Rze”) to dzisiaj prawdopodobnie najbardziej antychrześcijańskie pisma w tym kraju. Może tygodnik „Nie” w swoich najmocniejszych momentach im dorównywał, Urban miał oczywiście nieco bardziej ambitny cel intelektualny – wyzwolenia Polaków z idolatrii i głębokiego seksualnego pokręcenia – ale szlachetny cel jak zwykle przesłoniły metody. Przemoc symboliczna pochłonęła wszystko i zamiast „zmienić oblicze Ziemi, Tej Ziemi” (o czym pewnie Urban marzył, bo wszyscy o tym tutaj marzą, od Jana Pawła II po Jarosława Kaczyńskiego) pozostanie w polskiej historii jako jeszcze jeden polski klozetowy dziadek umazany gównem i tą samą substancją próbujący umazać innych (piszę o tym ze smutkiem, nawet nieudawanym, a nie w poczuciu „prawicowego tryumfalizmu”).Ale „Rzeczpospolita” i „Fronda” – obojętnie, czytane w dzień powszedni czy od święta, w dodatku największego święta dla chrześcijan – mają jeszcze mniej z chrześcijaństwem wspólnego niż tygodnik „Nie”, bo w miejsce Chrystusa całkiem jawnie podstawiają polityczne i ideologiczne idole, kolosy i bożków. Powstaje pytanie – zaadresowane także do lewicy – dlaczego oddawać im w Polsce Chrystusa?


Nigdy nie wierzyłem w słodką russowską (od Rousseau a nie od Rusi) słowiańszczyznę, którą wypaczyło złe chrześcijaństwo czy nawet zły Kościół. Sądziłem, że było zupełnie na odwrót i to chrześcijaństwo (czy nawet Kościół) pomogło Słowianom wyjść ze stanu natury, nawet jeśli dzisiaj w stan natury samo zaczyna się tutaj obracać. Z dzisiejszego polskiego katolicyzmu może jest wyjście – w protestantyzm, w sekularyzację, w katolicyzm mądrzejszy. Ale nie przez tylne drzwi politycznego zdziczenia.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych