Mariusz Janicki, Kierownik Działu Politycznego tygodnika "Polityka", przeprowadza na łamach swojego tygodnika "ćwiczenie pokazujące, jak można, przy odrobinie złej woli, uzasadnić każdy pogląd, nawet taki, który koledzy dziennikarze z wydawnictw patriotycznych z krzykiem odrzucają jako monstrualną brednię". Owym ćwiczeniem intelektualnym jest tekst pt. "Rosja gra na Kaczyńskiego? Putin woli PiS". Prześledźmy więc tok rozumowania proponowany - w ramach ćwiczeń - przez Janickiego.
Publicysta twierdzi, że "Rosjanie (a już na pewno tzw. grupa putinowców) wyraźnie nie chcą, aby w jesiennych wyborach parlamentarnych zwyciężyła partia Donalda Tuska". Rosjanie wolą sukces Jarosława Kaczyńskiego i objęcie przez niego rządów. Tak wynika - przekonuje Janicki - z faktów, które układają się w logiczny ciąg:
(...) dręczenie Polski Nordstreamem, zwłaszcza przebiegiem rury, która zagraża polskiemu portowi, zwlekanie przez wiele miesięcy z przykryciem wraku Tupolewa, cięcie go na części i odmowa jego wydania, podobnie jak czarnych skrzynek rządowego samolotu. Dokłada się do tego fatalna współpraca przy śledztwie, a potem upokarzający w treści raport MAK oraz nieskonsultowanie ze stroną polską terminu jego upublicznienia, przez co generał Anodina zaskoczyła premiera Tuska na nartach w Dolomitach. Wreszcie demonstracyjna zamiana tablicy w Smoleńsku.
Przeczołgiwanie Tuska, przekonuje publicysta, "te wszystkie afronty i „niezręczności" muszą służyć tylko jego świadomemu osłabianiu":
W przeciwnym razie trzeba by uznać, że Rosja, uznawana powszechnie za państwo, które potrafi doskonale rozgrywać swoje interesy w innych krajach, nagle, w przypadku Polski, popadła w chaos i bałaganiarstwo. Albo zatem osłabia Tuska nieświadomie, czyli działa bezmyślnie (co raczej nieprawdopodobne), albo świadomie, czyli osłabić po coś chce.
Gdyby ktoś pytał: po co? - Janicki odpowiada:
Otóż Jarosław Kaczyński na czele polskiego rządu miałby dla Rosjan mnóstwo zalet. Wzmacniałby wizerunek kraju z zaawansowaną rusofobią, co można wykorzystywać w relacjach z innymi państwami europejskimi i pomijać Polskę, mówiąc: patrzcie, jak my z nimi mamy rozmawiać? Dochodzi do tego duża nieufność prezesa PiS wobec Niemiec, a więc polski premier nie jeździłby już konsultować się z kanclerz Merkel, co dałoby Rosjanom i Niemcom wolną rękę przy kolejnych wspólnych projektach. (...)
Ponadto, premierostwo Kaczyńskiego przy prezydenturze Komorowskiego to gwarantowane polskie piekło wewnętrzne i awantury w polityce zagranicznej, przy których animozje pomiędzy Tuskiem a Lechem Kaczyńskim wydadzą się miłym wspomnieniem.
Janicki kończy zdaniem: "Jeśli jest w Polsce partia faktycznie realizująca interesy Moskwy (przynajmniej w jej oczach), to jest nią PiS Kaczyńskiego."
Na końcu dystansuje się wobec tego rozumowania ("Nie upieram się"), a swój komentarz opisuje jako "propozycję małej, świątecznej refleksji".
Rozumowanie Janickiego można by nawet przyjąć za uzasadnione, gdyby nie wpisana w nie pewna, fundamentalna ułomność. Mianowicie publicysta "Polityki" nie wyjaśnia, dlaczego w scenariusz rosyjski - mający przynieść przejęcie władzy przez PiS - wpisują się tak doskonale premier Tusk i prezydent Komorowski.
Dlaczego udają, że pada deszcz, gdy pada coś zupełnie innego? Dlaczego mimo tylu afrontów nie zdobędą się choć na jedno ostrzejsze słowo? Milcząc uwiarygadniają przecież w oczach milionów Polaków przeczucie, że z polityką wschodnią coś jest nie tak, że jej kurs wykracza poza dopuszczalną racjonalność, że ma on inne źródła. A jednak milczą, i dalej dzwonią meldując, że wszystko u nas dobrze. A tym samym wzmacniają poczucie upokorzenia milionów, i napędzają głosów PiS.
Może nie mogą inaczej? Może. Może za tydzień "Polityka" wyjaśni, dlaczego premierowi i prezydentowi "zależy" na oddaniu władzy Kaczyńskiemu. Choćby hipotetycznie, choćby dodając "nie upieram się".
W całej sprawie jest jeszcze jeden ciekawy wątek. Otóż Janicki wymienia wszystkie rosyjskie afronty. Przypomnijmy:
(...) dręczenie Polski Nordstreamem, zwłaszcza przebiegiem rury, która zagraża polskiemu portowi, zwlekanie przez wiele miesięcy z przykryciem wraku Tupolewa, cięcie go na części i odmowa jego wydania, podobnie jak czarnych skrzynek rządowego samolotu. Dokłada się do tego fatalna współpraca przy śledztwie, a potem upokarzający w treści raport MAK oraz nieskonsultowanie ze stroną polską terminu jego upublicznienia, przez co generał Anodina zaskoczyła premiera Tuska na nartach w Dolomitach. Wreszcie demonstracyjna zamiana tablicy w Smoleńsku.
To lista o tyle zabawna, że przecież żadna z tych tez nie pojawiła się w takiej formie na łamach "Polityki", a zresztą i tak na łamach "Polityki" została obalona. Osobno te tezy więc nie żyją, ale - wychodzi - razem żyją, jako jedna wielka klęska.
Prawdziwa dialektyka.
Sil
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/112782-polityka-proponuje-cwiczenie-rosja-gra-na-kaczynskiego-my-proponujemy-cwiczenie-dlaczego-rosji-pomagaja-polskie-wladze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.