W wywiadzie dla portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polski szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak brutalnie zaatakował red. Lisa, propagującego konsekwentnie - na antenie mediów publicznych! - format audycji w standardzie "pięć na jednego":
(...) nie może być tak, że ktoś kto ma wyraziste poglądy dobiera dyskutantów w taki sposób, że jedna strona jest reprezentowana bardziej, druga mniej, a jeszcze do tego, osoby reprezentujące te różne poglądy są w różny sposób traktowane, jedne lekceważąco, a inne z pełną atencją. Wtedy to już jest naruszenie pewnych norm.
Oczywiście żartujemy, przewodniczący Dworak Lisa się nie czepia, swoi mogą wszystko. W cytowanej wypowiedzi Jan Dworak ocenił "Warto Rozmawiać" Jana Pospieszalskiego. Ocenił niesprawiedliwie, ponieważ gdyby symetria Pospieszalskiego obowiązywała w polskich mediach wszystkich, nie mówilibyśmy o medialnym monopolu jednej opcji. A mówimy.
"Warto Rozmawiać" zniknęło z anteny 22 lutego, niemal równo dwa miesiące temu. Zniknęło przede wszystkim dlatego, że łamało fundamentalną zasadę współczesnych mediów, nie tylko polskich: oceniać świat można wyłącznie z pozycji lewicowo-liberalnych, nigdy konserwatywnych. Konserwatyści mogą być gośćmi programów (owo szóste miejsce u red. Lisa), mogą pojawiać się jako strona sporu. Ale nie mogą prowadzić programów publicystycznych ani informacyjnych. To oni mają być przepytywani; przepytywanie przez nich nie powinno im nawet przychodzić do głowy. Pospieszalski ten schemat łamał skutecznie, i dlatego musiał odejść. Oczywiście, były i inne przyczyny, w tym zwykła zemsta. Bo system mamy mściwy wyjątkowo.
A przecież nie był to program partyjny; nie miał łatwo właściwie nigdy, za wyjątek można uznać krótki okres prezesury Bronisława Wildsteina. Późniejsi prezesi - także z nominacji prawicy - zabiegali raczej o łaski red. Lisa, Pospieszalskiego ledwie akceptując.
Obrona "Warto Rozmawiać" - symboliczny bój o listek figowy pluralizmu - nie udała się. Zresztą wraz z narastaniem fali obrony narastała determinacja, by program zabić. Nie można przecież pozwolić, by internauci i kilku dziennikarzy w mediach oficjalnych (wyłącznie drukowanych) dyktowali Panom co ma być na antenie. Walcząc o Pospieszalskiego, paradoksalnie, mogliśmy mu szkodzić. Ale walczyć trzeba, inaczej nie można.
Miejsce "Warto Rozmawiać" zajął program, którego nazwa nic państwu nie powie.
Dwa miesiące bez "Warto Rozmawiać" uświadomiły wielu ludziom, że w oficjalnych mediach nie ma już ani jednego programu, który reprezentowałby ich punkt widzenia. Że prawdziwe życie jest w drugim obiegu. Bo w TV z każdego kanału wygląda taka czy inna mutacja Kubusia - symbolu przaśności naszych czasów, ulubieńca starszych pań i córki premiera. Prawdziwy buntownik - Pospieszalski - ruszył w kraj, i niesie dobrą nowinę.
W ostatnim okresie "Warto Rozmawiać" ukazywało się w środy (czasami w czwartek, bo już po północy). Czyli dziś.
O czym zrobiliby teraz program? Nie wiem. Ja na ich miejscu zadałbym medialnym notablom z solidarnościowym rodowodem jedno pytanie:
Czy naprawdę wiecie, co budujecie?
Pospieszalski miałby prawo, bo dziś to on jest taki, jakimi oni byli w Sierpniu, także wcześniej. Czego o nich powiedzieć nie można.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/112624-warto-rozmawiac-zniknelo-z-anteny-22-lutego-niemal-rowno-dwa-miesiace-temu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.