Michał Kolanko: Felietonistą tygodnika ma być Waldemar Łysiak. Jakie są Pana oczekiwania – a także niepokoje czy obawy - w związku z pojawieniem się na łamach tak rozpoznawalnego nazwiska? Co kierowało decyzją o podjęciu współpracy z tym znanym autorem?
Paweł Lisicki: Waldemar Łysiak to jeden z najbardziej znanych polskich pisarzy i felietonistów. Posługuje się niezwykle dobitnym, wyrazistym językiem, doskonale chwyta istotę rzeczy. Łączy maestrię stylisty i przenikliwość obserwatora. Z jednej strony rozumie politykę, z drugiej potrafi patrzeć na nią z dystansu. Jest rzadkim przypadkiem pisarza nie lubiącego tłumu i stadności.
Mimo to, a może też dzięki temu, ma swoje niezwykle liczne grono czytelników. Pisarstwo Łysiaka - ostre, bezkompromisowe, dosadne - stanowi, sądzę, doskonałe uzupełnienie tygodnika "Uważam Rze". A co do niepokojów i obaw to oczywiście, zdaję sobie sprawę, że jest to też pisarz wymagający i trzeba mu poświęcić szczególną uwagę. Ale wierzę, że nasza współpraca ułoży się dobrze.
Łysiak będzie poważnym wzmocnieniem tygodnika. Z drugiej zaś strony ów pisarz wreszcie znajdzie swoją trybunę. Po tylu latach milczenia będzie mógł się regularnie kontaktować z czytelnikami. I pisać co mu na duszy leży.
MK: Co Pana zdaniem jest przyczyną dobrych wyników tygodnika? Czy można już - po tak relatywnie krótkim czasie – stwierdzić, że projekt realizuje pewne strategiczne założenie dotyczące rozwoju?
PL: Dobre wyniki tygodnika pokazują, że trafna była intuicja mówiąca, że zmiana dokonana przez "Wprost" spowodowała otwarcie przestrzeni na rynku tygodników opinii. Poza tym tygodnikowi sprzyja paradoksalnie rozwój sytuacji politycznej: wyrugowanie dobrych dziennikarzy i publicystów o konserwatywnych poglądach z mediów publicznych sprawiło, że w jednym czasie i jednym miejscu można było dzięki nim stworzyć nowy projekt.
Politycy mogą pozbyć się niemiłych głosów, ale nie są w stanie zmienić potrzeb Polaków. A Polacy szukają niepokornego, odważnego, wyrazistego opisu polskich spraw, chcą prawdziwej dyskusji. Za wcześnie jednak na odtrąbienie sukcesu, zawsze wolę być ostrożny.
Mam w pamięci wypowiedzi różnych wydawców, którzy obiecywali gruszki na wierzbie, a po kilku miesiącach jak niepyszni wycofywali się z projektów. Jedno mogę powiedzieć: "Uważam Rze" sprzedaje się bardzo dobrze, zdecydowanie powyżej oczekiwań i nie ma żadnych znaków, które mogłyby nas niepokoić.
MK: Jakie są dalsze plany redakcji? Czy można się spodziewać kolejnych znanych nazwisk, powiększenia nakładu, zwiększenia objętości?
PL:Myślę, że jeśli chodzi o znane nazwiska dziennikarzy i publicystów, to żadna inna polska redakcja nie może się pochwalić takimi, jakie udało się zgromadzić przy "Uważam Rze". Tak że raczej nie należy się spodziewać nowych autorów. "
Uważam Rze" to, używając piłkarskiej terminologii, drużyna gwiazd. Ważne, żeby jak to się teraz dzieje dalej odnosiła zwycięstwa. I żeby w zespole pojawiali się i byli dostrzegani nowi, młodzi, twórczy dziennikarze. Nie sądzę też, żeby trzeba było czy podnosić nakład - teraz każdy może z łatwością nasz tygodnik kupić, ani zwiększać objętość.
MK: Jak Pan sądzi, co szykuje konkurencja jako odpowiedź na pojawienie się „Uważam Rze” na rynku?
PL: O to trzeba zapytać konkurencji. Prawdę powiedziawszy niespecjalnie się tym zajmuję. Całą uwagę skupiam na jakości "Uważam Rze".
MK: Co Pana najbardziej zaskoczyło – negatywnie jak i pozytywnie – jeśli chodzi o odbiór nowego projektu? Mam tu na myśli także szeroko definiowanych komentatorów i ekspertów branży?
PL:Pozytywnie zaskoczyły mnie wyniki, reakcja czytelników. A negatywnie - niektóre głosy ekspertów. Szczególnie tych, którzy obawiali się, że pismo jest zbyt skrajne albo też zanadto w stosunku do innych upolitycznione.
Czasem były to głosy zabawne, wynikające z ignorancji - jak opinia jednego specjalisty, który stwierdził, że pismo określające siebie jako liberalno-konserwatywne będzie miało przez swoją wyrazistość kłopoty w pozyskaniu reklam.
Naprawdę, jeśli ktoś twierdzi, że liberalny konserwatyzm jest wyrazem skrajności to najlepiej jakby siedział cicho i się nie kompromitował. Podobnie dziwią mnie opinie na temat tego, że pismo zbyt wiele pisze o polityce.
A o czym ma pisać poważny tygodnik opinii? Być może polscy eksperci uważają, że prawdziwa debata powinna się toczyć w trójkącie "Polityka", "Newsweek", "Wprost", i że głosy spoza tego spectrum są skrajne.
Byłby to kiepski żart i świadczyłby, że część polskich ekspertów medialnych tkwi w jakimś głębokim grajdołku i nie ma pojęcia o tym, czym jest prawdziwa debata publiczna. Że zamiast cieszyć się z każdego nowego podmiotu, który przyczynia się do poszerzenia różnorodności opinii oni się tej różnorodności boją. Byłby to klasyczny przykład opisanego w innym kontekście przez Ericha Fromma "Ucieczki od wolności" tak typowej dla wielu sfrustrowanych demokracją ludzi. Nie wierzę, żeby takie głosy przeważyły.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/112524-nasz-wywiad-pawel-lisicki-uwazam-rze-sprzedaje-sie-bardzo-dobrze-i-nie-ma-zadnych-znakow-ktore-moglyby-niepokoic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.