Dobrze, że ktoś o nas dba! "Ktoś może powiedzieć, że to odrobinę paternalistyczna wersja demokracji"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
To przed opisami tych zdjęć chronie PE europosłów. I tak podpis pod zdjęciem nr 16 głosi: "Wielu Polaków zdało sobie sprawę, że Polska straciła w Smoleńsku wielkiego męża stanu"
To przed opisami tych zdjęć chronie PE europosłów. I tak podpis pod zdjęciem nr 16 głosi: "Wielu Polaków zdało sobie sprawę, że Polska straciła w Smoleńsku wielkiego męża stanu"

Zakrycie podpisów pod zdjęciami pokazanymi na wystawie, poświęconej tragedii smoleńskiej w przeciętnym odbiorcy wywołuje proste skojarzenie - cenzura! Groteskowości tej sytuacji dodaje fakt, że za cenzorskie nożyce chwyciła instytucja, która regularnie poucza cały świat o wolności wypowiedzi.

W Polsce wciąż powtarzany jest jednak argument o wiele bardziej wysublimowany. To nie cenzura, to procedura kazała zakryć zdrożne napisy pod zdjęciami - mówią zjednoczeni chórem oponenci PiS.

Jednak w piśmie Kwestora Parlamentu Europejskiego Billa Newton-Dunna do prof. Ryszarda Legutko z 7 kwietnia br. ani razu nie pada argument złamanych procedur, czy przekroczonych terminów! Oznacza to, że głoszący je polityce wymyślili ten argument po fakcie, by przykryć ten przykry i groteskowy zarazem incydent oraz swój bierny lub aktywny w nim udział.

Z pisma wynika też jasno, że motywy są jeszcze inne. To nie cenzura! To nie procedura! To troska! Czytamy we wspomnianym liście wyraźnie, że "najbardziej odpowiednim postępowaniem jest wyeksponowanie materiału fotograficznego przez nie dołączanie do nich żadnych podpisów, by nie rozpraszały siły tych obrazów, które same są wystarczająco wymowne.". Wcześniej jest jeszcze coś o uszanowaniu "powagi i godności we wszelkich upamiętniających działaniach na terenie Parlamentu Europejskiego."

Okazuje się, że motywy Parlamentu (jak zawsze) były szlachetniejsze niż uczestnicy sporu przypuszczają. Chodziło o troskę, by upamiętnienie było "godne", pełne "powagi". Chodziło o to, by oglądających nic nie "rozproszyło".

Ktoś może powiedzieć, że to odrobinę paternalistyczna wersja demokracji; że to przecież dorośli ludzie chodzą po budynku Parlamentu; że mogą być przyzwyczajeni do różnicy zdań i mieć nawet czasem swoje zdanie. Tak, można tak się wymądrzać! A prawda jest taka, że demokracja w Unii Europejskiej jest bardzo krucha i dlatego są stosowne służby, które tę delikatną roślinkę muszą chronić. Posłowie nie mogą być narażani na treści, które mogą zagrozić ich dobrostanowi psychicznemu oraz ich moralnej integralności. Dobrze, że ktoś o nas pomyślał! Dziękujemy!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych