A tyle grzmieli, że chętnie by upamiętnili, że szanują, że cenią - tylko ten PiS. "Upolitycznia, wykorzystuje, nikczemnie gra". Hohoho, gdyby nie PiS, to płakaliby po dziś dzień, a pomniki rosłyby w górę wyżej i wyżej.
Ale to był zwykły pic. Tak naprawdę kombinowali ciągle, jak to przerwać, jak zgasić pamięć, jak cofnąć te wszystkie audycje, w których Polacy zobaczyli sp. prezydenta Kaczyńskiego takim, jakim był naprawdę. Jak znów zakazać mówienia ludziom tego, co myślą.
Wytrzymali rok. Całkiem sporo, trzeba przyznać. Ale w środku już się gotowało. Gdyby żałoba trwała jeszcze miesiąc dłużej - nie daliby rady.
Dlatego dwa dni po "oficjalnym" zakończeniu żałoby - mówią, co myślą.
Wicenaczelny "Gazety Wyborczej" Piotr Stasiński tak oto pisze o upamiętnianiu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w tekście pod charakterystycznym tytułem pt. "Sprzeciwiam się uwzniośleniu Lecha Kaczyńskiego".
Dni nienawiści pod Pałacem Prezydenckim osiągnęły w rocznicę katastrofy smoleńskiej apogeum. Potworne oskarżenia demokratycznych władz niepodległej Polski padały tam już wielokrotnie. Wydawało się, że nie można posunąć się dalej. (...)
Te obelżywe dekoracje, gniewne hasła i przemowy mają przymusić Polaków do kultu Lecha Kaczyńskiego. Wymusić na naszym państwie, by kult ten oficjalnie zaakceptowało. I postawiło w Warszawie pomnik zmarłego prezydenta.
Nie ma żadnego powodu temu żądaniu ulegać. Nie ma powodu godzić się na to, by licytacja na zniewagi i potwarze, by uprawiana przez Jarosława Kaczyńskiego i jego wyznawców nienawistna idolatria symbolicznie zwyciężyła nad demokratyczną, cywilizowaną Rzecząpospolitą.
Lech Kaczyński był kiepskim prezydentem miasta i państwa. Jego zasługą dla stolicy pozostanie Muzeum Powstania Warszawskiego, ale niewiele więcej; jego administrowanie cechowały niekompetencja, zastraszanie urzędników, bierność w dziedzinie pożytecznych miejskich inwestycji. W roli głowy państwa nie osiągnął niczego istotnego i trwałego; wyrządził za to sporo szkód. Paraliżował rząd, wetując niezbędne reformy, patronując PiS-owskiej polityce partyjnej, skłócając Polskę z sąsiadami. Podziw i szacunek wzbudziła jego wyprawa w sukurs pognębionej przez Rosję Gruzji; ale próba zmuszenia pilota do lądowania w Tbilisi była nieodpowiedzialna, a uznanie pilota za "lękliwego" - okrutne.
Mimo to Lech Kaczyński został pierwszym polskim prezydentem pochowanym na Wawelu. Decyzję tę podjęto - jak pisaliśmy rok temu w "Gazecie" - w patriotycznym uniesieniu, pod wpływem tragedii, współczucia dla rodziny. Bez narodowej dyskusji i uzyskania szerokiej społecznej zgody - co byłoby właściwe, jeśli prezydent ma spocząć pośród świętych, bohaterów, królów i wieszczów, których znaczenie dla naszej historii i kultury potwierdziło wiele polskich pokoleń.
Postawienie pomnika Lechowi Kaczyńskiemu w Warszawie oznaczałoby, że albo powszechnie czcimy jego wybitne zasługi, albo uznajemy, że poległ męczeńską śmiercią w walce o wolną Polskę - tak jak chce PiS i inni wyznawcy kultu. Oznaczałoby więc, że godzimy się na usankcjonowanie historycznego kłamstwa - że Lech Kaczyński był ofiarą mordu z powodu swego patriotyzmu. I że nadajemy wielki, uwznioślający sens katastrofie, która żadnego sensu nie miała. Przeciwnie - jest symbolem przerażającego absurdu, który żadnej chwały Polsce nie przynosi.
Dlatego nie należy ustępować przed symboliczną przemocą narzucaną nam przez zwolenników "państwa PiS".
Przy takim postawieniu sprawy możemy tylko obiecać - pomnik będzie. Wysoki, dumny. Odwrotnie proporcjonalny do tej nienawiści, którą budzi pamięć o śp. Lechu Kaczyńskim.
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/112275-wytrzymali-rok-calkiem-sporo-trzeba-przyznac-ale-w-srodku-juz-sie-gotowalo-gdyby-zaloba-trwala-jeszcze-miesiac-dluzej-nie-daliby-rady
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.