Ostatnia na liście pasażerów TU -154 M, Justyna Moniuszko - Anioł, który kochał latać

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
www.facebook.com
www.facebook.com

10 kwietnia 2010r. zapowiadał się pięknym dniem, idealnym na sobotni, rodzinny spacer. Takie były plany wielu z nas. Wielu z nas, także i ja, włączyło rano telewizor, bo chciało współuczestniczyć w uroczystościach katyńskich. Uroczystości były zaplanowane co do minuty. Wszystko zmieniła jedna chwila, jedna sekunda. Wtedy zatrzymał się czas. O 8.41 wszystko się zmieniło.

Wszystkie plany na sobotni dzień, a także sobotnie uroczystości pozostały tylko planami, nigdy się nie wydarzyły. Było tylko oczekiwanie na informacje, czy może ktoś przeżył. Później nadzieja odeszła. Było już tylko oczekiwanie na długą listę pasażerów i modlitwy za dusze ofiar. Ze łzami w oczach słuchałam wyczytywanej listy pasażerów. Znajome twarze, elita państwowa, ale też osoby dla wielu nieznane, w tym stewardessy. Dla wielu nieznane, dla mnie jedna z nich okazała się być najbliższą osobą w całej katastrofie. Ostatnia na liście pasażerów TU-154 M, Justyna Moniuszko - stewardessa.

Justynę Moniuszko znałam osobiście. Dwanaście lat nauki w tych samych szkołach, wspólne wycieczki, bale, egzaminy...Do dziś mam przed oczami małą „czarnulkę" w galowym stroju jeszcze za czasów szkoły podstawowej. Zawsze wesoła, uśmiechnięta, pogodna i zawsze pomocna. Dostałyśmy się do tego samego liceum. Tam każdy miał już swoje sprawy, więc kontakt  trochę się ograniczył. Były jednak krótkie rozmowy na przerwach, wymieniane uśmiechy czy wspólne oczekiwanie na autobus. Później wspólna matura, wymienianie się notatkami, materiałami. Uff, matura zdana ... każda z nas poszła w swoją stronę.

Justyna kochała latać. Jej słowa z czasów liceum:

„Jedna z naszych reform polega na tym, że zlikwidujemy wszystkie drogi naziemne i będą tylko drogi lotnicze"

po katastrofie nabrały zupełnie innego znaczenia. Latanie było jej całym światem.

Uspokajała ojca słowami:

„Wszędzie można życie stracić, tato".

Jej mama w filmie „Lista Pasażerów" Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego wyznje, że Justyna potrafiła zadzwonić o 22 i powiedzieć:

„Mumuś nie śpisz? Wiesz, że ja Cię bardzo kocham "

Przypomina też sytuację, kiedy Justyna przelatując nad domem zadzwoniła i powiedziała:

„Mamuś, wyjdź na balkon, zobacz, to ja lecę"

Justyna przygodę z lataniem rozpoczęła w Aeroklubie Białostockim, gdzie była członkiem sekcji spadochronowej. Wykonała ponad 250 skoków. Tam też zdobyła uprawnienia pilota szybowcowego. Później pracowała jako stewardessa w Polskich Liniach Lotniczych LOT, aż w grudniu 2008 r. zdobyła pracę w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Wylatała ok. 425 godzin. Towarzyszyła najważniejszym osobom w państwie podczas zagranicznych delegacji. Mile zapamiętał ją także premier Donald Tusk. Mowił o Justynie:

„mimo tego, ze potrafiła usadzić na miejscu oficerów, mówiliśmy do niej córeczko".

Cały świat stał przed nią otworem. Jak każdy młody człowiek miała wiele planów, marzeń... Cieszyła się życiem, wiedziała czego chce i dążyła do celu. Wszystkie plany, marzenia zakończyły się w trakcie ostatnie lotu, o 8.41 na pokładzie TU 154M.

Później był już tylko piękny pogrzeb – jeżeli o pogrzebie można mówić w ten sposób. Pożegnać Justynę przyszły tłumy. Była rodzina, znajomi, przyjaciele, ale też Ci którzy osobiście jej nie znali. Chcieli oddać jej hołd. Pięknie pożegnał ją także Aeroklub Białostocki. W dniu pogrzebu na błękitnym niebie zataczał kręgi samolot.AN-2. Podczas mszy padło wiele pięknych słów, m.in. słowa wypowiedziane przez jednego z celebransów:

Justyno, byłaś bardzo ambitna i z oddaniem wykonywałaś swoją pracę. Swoim pięknym uśmiechem potrafiłaś rozweselić każdego. Byłaś oddana służbie i na służbie zginęłaś. Zawsze marzyłaś o lataniu. Twoje marzenia zaprowadziły cię do nieba"

Niech pamięć o niej nie zaginie!

 

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych