Mistewicz w "Atlantico": Wojna symboli w Polsce. "Nie sposób zredukować smoleńskiej katastrofy do "wypadku lotniczego".

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Przed Pałacem Prezydenckim, niedziela 10 kwietnia 2011 roku. Fot. wPolityce.pl
Przed Pałacem Prezydenckim, niedziela 10 kwietnia 2011 roku. Fot. wPolityce.pl

 

W ciekawej analizie opublikowanej we wpływowym francuskim portalu  "Atlantico" Eryk Mistewicz przypomina francuskim elitom dzień 10 kwietnia 2010 r., prowadzi poprzez polską historię tłumacząc traumę związaną z miejscem, na które zmierzała delegacja z Lechem Kaczyńskim. Przypomina, że w Katyniu zginęli reprezentanci polskiej elity, podobnie jak w Smoleńsku. Przypomina, że blisko 70 lat Polacy musieli czekać na rozwiązanie "tajemnicykatyńskiej ", na przyznanie się przez Rosjan do winy za ten mord. Zwraca uwagę, że nadal strona polska nie otrzymała pełnej listy ofiar.

Mistewicz pisze, że analizując współczesną Polskę nie można ominąć symbolicznego aspektu dwóch dramatów, które miały miejsce w lesie podsmoleńskim w interwale 70 lat. I emocji patosu towarzyszącej odbiorowi zdarzeń przez dużą część Polaków, która sprawia, że nie sposób zredukować smoleńskiej katastrofy do "prostego wypadku lotniczego".

Emocje są tym bardziej zrozumiałe, że podobnie jak  przypadku Katynia, jak i Smoleńska, duża liczba pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Potrzeba czasu na przeprowadzenie prób z lądowaniem podobnym samolotem w podobnych warunkach. Potrzeba analiz "czarnych skrzynek" samolotu, wciąż w posiadaniu władz rosyjskich, przy niewystarczającej obecnie współpracy ze strony instytucji Federacji Rosyjskiej z polskimi śledczymi. Samolot rosyjskiej produkcji lądował na lotnisku, którego rosyjskie władze nie zamknęły mimo nieprzygotowania do przyjęcia samolotu w tak złych warunkach, a jednak rosyjska komisja lotnicza wyklucza jakąkolwiek odpowiedzialność Rosjan, co z jednej strony utrudnia rzetelne wyjaśnienie tragedii, z drugiej zaś eskaluje emocje.

Symbole zdominowały polską politykę. Z jednej strony 10. każdego miesiąca zgromadzenia przed Pałacem Prezydenckim z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, poczucie żałoby i jedności, ale też oskarżanie rządu Donalda Tuska, że nie dość sprawnie zmierza do wyjaśnienia przyczyn tragedii.Z prezentowaniem uścisku Tuska z Putinem jako dowodu na uległość wobec Rosjan.

Z drugiej, chęć rozbicia atmosfery żałoby aż po próby wprowadzenia zakazu manifestowania w pobliżu Pałacu Prezydenckiego, realizacja happeningów z ustawianiem krzyża z puszek po piwie czy zbieranie przez strażników miejskich zniczy, jeszcze się palących

- pisze Mistewicz.

Jego zdaniem Jarosław Kaczyński został przekonany, że przegrał wybory prezydenckie nie dość energicznie wykorzystując sferę symboliczną i przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi będzie intensywniej wprowadzał emocje, patos i symbolikę związaną z katastrofą smoleńską w linię komunikacyjną swej partii.

Ku innej symbolice zwraca się Donald Tusk, każdego dnia serwując "kontropowieści bazujące na sukcesie ekonomicznym kraju, wzroście gospodarczym, polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej, przygotowaniach kraju do dobrego przeprowadzenia Euro 2012, konstrukcji autostrad itd".

W Polsce, w zwarciu między romantykami a pragmatykami, tajemnica z 10 kwietnia 2010 r. wciąż nie została rozwiązana. Na kilka miesięcy przed Prezydencją Polski w UE tworzy się front "Anty-Tusk", współpracy Jarosława Kaczyńskiego z PIS i Grzegorza Napieralskiego z SLD, usuwając Platformę Obywatelską po zbliżających się wyborach poza obóz rządzący. Dla polityków wyjątkowo istotną stała się komunikacja społeczna, zarządzanie emocjami -

dodaje.

źródło: Atlantico, tłum. SK

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych