Dziś już wiemy: nie ma sprawy, której nie usprawiedliwią. Zuzanna Kurtyka jak "jacyś wyznawcy Żyrinowskiego"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

"Z tablicą na kamieniu przy krzyżu na lotnisku smoleńskim Rosjanie popełnili błąd. Bo tym razem szanując nasz ból i żałobę okazali się zbyt taktowni" - przekonuje na łamach "Gazety Wyborczej" rosyjski korespondent dziennika Wacław Radziwinowicz.

W tekście, który powinien przejść do historii polskiego dziennikarstwa, Radziwinowicz stwierdza:

Teraz wyobraźmy sobie, że jacyś wyznawcy Władimira Żyrinowskiego zjawiają się w Polsce na którymś z cmentarzy czerwonoarmistów, którzy zmarli w naszych obozach jenieckich po wojnie 1920 r., i nikogo nie pytając o zgodę, umieścili tam napis o "ofiarach polskiego ludobójstwa". Jak byśmy to nazwali? Najbardziej umiarkowani mówiliby o chuligaństwie.

Porównanie "Stowarzyszenia Katyń 2010 z wdową po szefie IPN Januszu Kurtyce na czele" do ludzi Żyrynowskiego również powinno stać się symbolem postawy "GW" wobec Smoleńska. I ten opis działania - tak w miejskich kronikach opisuje się złodziejaszków kabli trakcji kolejowej:

Mieli generator prądotwórczy, wiertarkę. Raz dwa przykręcili do gubernatorskiego kamienia swoją tablicę upamiętniającą tych, którzy zginęli w drodze na uroczystości ku czci ofiar "sowieckiej zbrodni ludobójstwa w lesie katyńskim".

"To czemu chcemy, by Miedwiediew wykonał taki gest? [czyli pokłonił się przed tablicą z napisem "ludobójstwo"]" - pyta Radziwinowicz.

To jest przecież ściśle zdefiniowana kategoria prawna, pod którą Katyń nie podlega.

Zrozumienie dla rosyjskiego punktu widzenia - imponujące. Zdaniem Radziwinowicza - prezydent Miedwiediew nie może się skłonić się przed napisem o "ludobójstwie".

W jego kraju podniósłby się krzyk, że się z nim godzi, że godzi się na wypłacanie Polakom setek miliardów dolarów odszkodowań. Przepadłby jako kandydat na kolejną kadencję. A wybory ma już za niepełna rok i konkurenta bardzo silnego.

Co jeszcze możemy zrobić, by pomóc Miedwiediewowi, rosyjskiemu "liberałowi", można zapytać.

W sumie, uważa dziennikarz "GW", "dzika awantura o tablicę pokazuje, jak bardzo nie rozumiemy tego, co się dzieje w Rosji".

Choćby tego, że kraj ma wreszcie pierwszego przywódcę, który zdecydowanie chce skończyć ze stalinizmem. Nikita Chruszczow, który demaskował Stalina, chciał skończyć tylko z nim. Ale ze stalinizmem nie mógł, bo sam za udział w zbrodniach trafiłby pod ścianę.

Radziwinowicz twierdzi, że tablica Stowarzyszenia Katyń 2010 od razu po jej zawieszeniu, jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, wywołała skandal w Smoleńsku.

Rosjanie, choć mieli powód, nie wszczęli jednak publicznej awantury z Polakami. Taktownie milczeli. (...) Czekali do ostatniej chwili.

Takt wydaje się już na trwałe związany z ludźmi, którzy nie wahali się puścić krzyków pasażerów w swojej "rekonstrukcji" lotu Tu-154M.

Ponieważ uczynili to tak późno, podniósł się krzyk - "krzyk niepotrzebny i niesprawiedliwy". Bo na miejscu byli polscy dziennikarze. Znani od lat szkodnicy stosunków polsko-rosyjskich.

Szkoda, że Rosjanie nie słuchają red. Radziwinowicza. Z pewnością doradziłby bardziej delikatne podejście do problemu.

Dziś już wiemy: nie ma sprawy, której nie usprawiedliwią. Lepiej niż Kreml. Co stwierdzamy z prawdziwym żalem. Bo to nie jest dobra wiadomość dla Polski.

Pat

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych