Warzecha dla wPolityce.pl o hazardowym umorzeniu: Groteska! "By żyło się lepiej, wszystkim! A niektórym szczególnie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Można by uznać oświadczenie Zbycha (w odniesieniu do bohaterów afery hazardowej przywoływanie ich pełnych imion i nazwisk wydaje się niestosowne), przekazane po ogłoszeniu przez prokuraturę umorzenia afery, za bezczelne. Ale groteskowość tej sytuacji sprawia, że nawet jeśli początkowo się wkurzymy, szybko powinno nam minąć. Żyjemy po prostu w świecie absurdu, gdzie w sferze publicznej dla części osób funkcjonuje specjalnie przygotowana, alternatywna rzeczywistość.

Coraz bardziej przypomina to Peerel. Tam było podobnie: organa podejmowały jakieś decyzje, uzasadniały je w „Trybunie Ludu", przemawiały, chwaliły się – a przeciętny człowiek kiwał głową z politowaniem i w porze „Dziennika" wychodził na spacer z psem. Inna rzecz, że namolna i przecież prymitywna, a w dodatku jawnie absurdalna propaganda, projektowana m.in. przez Jerzego Urbana, w końcu jakoś tam obywatelom Peerelu przeciekała do głów, co sprawiło, że noc stanu wojennego była wyjątkowo ciemna, a przełom 1989 roku wyglądał, jak wyglądał. Być może obecna władza liczy na podobny mechanizm.

Ale wystarczy zestawić sobie kilka scen i faktów, aby ujrzeć cały surrealizm sytuacji.

Oto spocony Zbychu nie potrafi wytłumaczyć się dociskającym go dziennikarzom ze swoich rozmów z panami od hazardu. Potem powstaje komisja hazardowa, której przewodniczący, Mirosław Sekuła, przekształca jej obrady w farsę, z całkiem zresztą poważną miną, nie zdając sobie chyba sprawy z własnej groteskowości. Zbychu i Miro występują przed komisją, składając oświadczenia, z których wynika, że są najświętszymi ze świętych i zostali niewinnymi ofiarami politycznej nagonki. To charakterystyczne: ich oświadczenia nie niuansują sprawy w żaden sposób, nie zawierają tezy, że trochę było tak, a trochę tak. One są po prostu całkiem jednoznaczne: jesteśmy absolutnie cnotliwi i niewinni.

Wezwani przed komisję biznesmeni plotą w podobny deseń: oni chcieli robić w Polsce uczciwe interesy, ale ci wstrętni pisowscy podejrzliwi funkcjonariusze im nie dali. Bo wiadomo: kto ma pieniądze, jest z układu, a oni z żadnego układu nie byli, oni tymi własnymi ręcami, panie, zarobili!...

Podobnie niewinny jest Marcin Rosół. On w ogóle nic nie wie, nic nie pamięta, a poza tym i tak nic nagannego nie zrobił. Odzyskane CBA kulturalnie uprzedza go o przeszukaniu, tak aby mógł się do niego należycie przygotować.

No i wreszcie ostatni, najnowszy rozdział. Prokuratura, wyzwolona z pęt polityki, całkowicie oczywiście niezależna i samorządna, umarza postępowanie w kolejnych wątkach. Okazuje się, że (wątek I) nie było podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu spraw przez funkcjonariuszy publicznych w zamian za korzyść majątkową; nie było (wątek II) obietnicy niewdrażania rozwiązań, mogących zasilić budżet w zamian za korzyści majątkowe; nie było (wątek III) niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych w związku z pracami nad zmianą ustawy hazardowej; nie było wreszcie (wątek IV) przekroczenia uprawnień przez Rosoła. Na to wszystko prokuratura nie widzi dowodów i ich nie znalazła. Lub też nie dostrzega w tych działaniach znamion czynu zabronionego.

De facto nie oznacza to, że przestępstwa nie było. Oznacza to jedynie, że prokuratura nie jest w stanie przedstawić na to dowodów. Ale to nie przeszkadza Zbychowi – który w najlepszym, mało prawdopodobnym razie jest winien, podobnie jak Miro, zachowań absolutnie nagannych, nawet jeśli niekaralnych – prezentować się w glorii pomszczonej, niewinnej ofiary.

To postanowienie ma, a przynajmniej mieć powinno, doniosłe konsekwencje. Po pierwsze – kolejne Miry, Zbychy, Rosoły i inne Ryśki dostały wyraźny sygnał, że jeśli tylko zachowają należytą ostrożność, mogą działać bez problemów. Po drugie – skoro imię Zbycha i Mira, a nawet Rosoła zostało oczyszczone, trudno sobie chyba wyobrazić, aby ci szlachetni, tak doświadczeni przez los i pisowskich siepaczy politycy nie znaleźli należytego zadośćuczynienia w postaci godnego miejsca na listach wyborczych Platformy Obywatelskiej. By żyło się lepiej, wszystkim! A niektórym szczególnie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych