Ważny tekst prof. Zdzisława Krasnodębskiego na łamach "Rzeczpospolitej". A artykule pt. "Jarosław, władca Mordoru", socjolog zwraca się do zwolenników Platformy. Można powiedzieć - zadaje pytania w imieniu milionów Polaków.
Prof. Krasnodębski wychodzi od stwierdzenia, że "gdy żył Lech Kaczyński, wszystko było dla was jasne":
Rząd nie mógł nic zrobić, bo groziło mu prezydenckie weto. Piloci musieli latać nawet na drzwiach od stodoły i lądować w niebezpiecznych miejscach, bo on ich strasznie zmuszał. Nawet Rosjanie tak się go bali, że nie zamknęli lotniska w Smoleńsku – podobno sam Putin drżał jak osika.
Socjolog mnoży listę "zbrodni" śp. Lecha Kaczyńskiego, i snuje wizję raju, który nastałby dużo wcześniej, gdyby na przeszkodzie nie stał ówczesny prezydent:
Jakże już wtedy rozwijałoby się pojednanie rosyjsko-polskie, gdyby Lech Kaczyński nie wymachiwał szabelką w Tbilisi i nie zechciał polecieć do Katynia. Lotos już dawno byłby sprzedany, Gazprom wspierałby pełną parą polską naukę, a rynek rosyjski stałby otworem.
Teraz, zauważa socjolog, gdy zabrakło Lecha Kaczyńskiego, trudno wytłumaczyć, "skąd się w Polsce bierze tyle zła, złości i niedoskonałości":
Jak wyjaśnić to, że rządy tak "mądrych i dobrych ludzi" są odrzucane przez wielu obywateli? Jak wyjaśnić, że są Polacy, którzy z niezrozumiałych powodów zbierają się na modłach przed Pałacem Prezydenckim, zamiast udać się do baru na rogu na wódkę konwencjonalnie zagryzaną śledzikiem czy rozerwać się niekonwencjonalną miłością, poczytać Żiżka i Grossa, pobudzić się do modernizacji dopalaczem czy "narkotykiem miękkim"? (...)
Jak wyjaśnić, że nie wszystkie telewizje były do niedawna dostatecznie zaprzyjaźnione z rządem, że tak długo tolerowano programy Jana Pospieszalskiego, Bronisława Wildsteina, Jacka Karnowskiego, Rafała Ziemkiewicza czy Anity Gargas, że nie każdy poeta idzie śladem Wisławy Szymborskiej, nie każdy reżyser naśladuje Agnieszkę Holland, nie każdy dziennikarz widzi sprawy tak jasno jak redaktor Tomasz Wołek, nie każdy socjolog ma tyle uzasadnionego zaufania do rządu co profesor Ireneusz Krzemiński?
Prof. Krasnodębski podsuwa odpowiedź: to oczywiste: "ktoś musi podburzać, ktoś musi dzielić Polaków, ktoś musi siać nienawiść i jątrzyć":
Dzisiaj nie jest to już Radio Wolna Europa, nie amerykańscy imperialiści, niemieccy rewizjoniści i syjoniści z Syjamu, nawet nie Radio Maryja – dzisiaj to robota Jarosława Kaczyńskiego. Gdy zabrakło Lecha, gdy wyschły krokodyle łzy lane na korytarzach, okazało się, że został jeszcze Jarosław, samo jądro ciemności, władca Mordoru.
Gdyby nie on, przekonuje ironicznie prof. Krasnodębski, to wszyscy z równą sympatią i zrozumieniem, "jak celebryci w czasie śniadania mistrzów wiedzy politycznej lub Tomasz Lis w swoim programie, słuchaliby premiera". Gdyby nie Jarosław Kaczyński, dodaje, "ku zadowoleniu rozsądnych redaktorów panie z PJN zbudowałyby wreszcie rozsądną prawicę, może nawet wspólnie z Moniką Olejnik".
Dlatego właśnie, tłumaczy socjolog, "każde telewizyjne i radiowe wiadomości przynoszą kolejny komunikat o nim, brzmiący jak informacja o kolejnym wycieku radioaktywnym w elektrowni w Fukushimie":
Nie można się więc dziwić, że Ryszard C., rozczarowany były członek PO, chciał wziąć sprawy w swoje ręce, i to śmielej niż Dominik Taras. Niestety z powodów technicznych – trudnej dostępności kałasznikowów na polskim rynku, mimo prorynkowych działań komisji "Przyjazne państwo" posła Palikota – zamysł, by na Krakowskim Przedmieściu wyeliminować z życia publicznego i z życia w ogóle siewcę nienawiści i jego akolitów, nie powiódł się.
Dalej socjolog wyjaśnia zwolennikom PO - że to nie wina Kaczyńskiego, że są w naszym kraju również tacy Polacy, którzy myślą tak jak prezes PiS sami z siebie:
Czy nie przyszło wam do głowy, że oni po prostu tacy są, że nikt nie musi ich podburzać? Że nie chcą wam oddać Polski, bo uważają, że mają do niej nie mniejsze prawo niż wy? I że nie znikną, nawet jeśli wygracie te i następne wybory, choćbyście mieli wszystkie telewizje, wszystkie gazety i wszystkie instytucje państwa, choćbyście jeszcze pospieszniej gasili znicze, szybciej usuwali krzyże, głośniej nastawili medialne zagłuszarki, choćbyście odebrali kamery i mikrofony, choćbyście krzyczeli, że to ciemnota i reakcja, a nieznani sprawcy sprawniej niż dotąd i na większą skalę wbijali rozsądek do głów?
Oby tylko zwolennicy PO ten tekst przeczytali.
Sil
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/111923-prof-krasnodebski-gdy-po-1004-wyschly-krokodyle-lzy-okazalo-sie-ze-zostal-jeszcze-jaroslaw-samo-jadro-ciemnosci-wladca-mordoru
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.