Komisja Millera odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską obarczy załogę samolotu i wojsko?

Według informacji „Newsweeka" taka ma być główna teza raportu komisji badającej przyczyny katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.

Z informacji, do których dotarł „Newsweek" wynika, że najpoważniejsze oskarżenia kierowane są pod adresem wojska i jego zwierzchników.

Najwięcej kontrowersji budzą nieprawidłowości w działania 36. lotniczego specpułku odpowiedzialnego za transport VIP-ów. Z ustaleń tygodnika „Newsweek" wynika, że przez ostatnie lata dowódcy przymykali oko na nieprawidłowości.
Rozmówca „Newsweeka" z komisji Millera podkreśla, że podczas prac komisji, ustalono, że TU-154M mógł przewozić jedynie 90 osób łącznie z załogą, lecz bez porozumienia z konstruktorami zamontowano w nim dodatkowe fotele.

Według „Newsweeka" Komisja bezpośrednią odpowiedzialnością za katastrofę obarcza załogę TU-154M, a w szczególności kpt. Protasiuka. Członkowie komisji ustalili, że nie ma podstaw, aby uznać, że doszło do awarii samolotu, a kpt. Protasiuk decydując się na sprowadzenie samolotu do 100 metrów, działał pod presją, ponieważ musiał zdawać sobie sprawę, że nie powinien tego robić.

Z ustaleń „Newsweeka" wynika jednak, że w raporcie nie będzie zarzutów bezpośredniego wywierania nacisków na pilota, a presja, pod którą rzekomo działał kpt. Protasiuk tłumaczona jest rangą wizyty i składem delegacji.

Ponadto w raporcie komisji Millera mają się znaleźć zastrzeżenia dotyczące pracy kontrolerów na lotnisku w Smoleńsku a także... stwierdzenie, że komisja nie ma wątpliwości co do tego, że gen. Błasik znajdował się w kabinie pilotów.

Jeśli informacje uzyskane przez „Newsweek" okażą się prawdziwe, będzie to oznaczało, że raport Komisji Millera raczej nie spełni pokładanych w nim nadziei, że będzie on stanowczą odpowiedzią na raport MAK.

źródło: Newsweek/RMF FM
pedro