Żałoba rzeczywiście powinna trwać rok. W ich wydaniu nie trwała nawet tygodnia. Dlatego nasza musi trwać dłużej niż rok

Szybciej, szybciej, kończcie tę żałobę, to już rok, słyszymy coraz głośniej. Jeszcze tydzień, a potem schluss, już będzie normalnie, może nawet będzie przepięknie. Tak, jak byłoby, gdyby nie światowy kryzys i nie Smoleńsk, który nas wszystkich tak umęczył.  Jeszcze tydzień, a potem już żadnych zniczy, żadnych wieńców, żadnych marszy wieczornych. Msza w świątyni, owszem, ale bez politycznych kazań (to pojęcie - "polityczne kazanie" - robi się równie szerokie jak w poprzedniej epoce).

Ile można płakać? Przecież idzie lato, wakacje. No i przemysł pogardy jednak nie działa na full, jednak trochę się hamuje. A mógłby uderzyć na full, celów przecież nie zabraknie. W końcu już tydzień po katastrofie opowiadali sobie (jeszcze po cichu) "dowcipy", że tragedią było, że Jarosław nie wsiadł.

W naszej kulturze żałoba rzeczywiście trwa rok. Chodzi o to, by przejść przez wszystkie ważniejsze święta - religijne, prywatne, publiczne - bez Tej osoby, by przeżyć Wielkanoc i Boże Narodzenie, urodziny i imieniny bez tych, których zabrakło. By się oswoić z brakiem ludzi kochanych. Ten rok ma sens, to mądra zasada.

Ale zapytajmy: czy to był rok normalnej żałoby? Ile było spokoju? Dwa, trzy pierwsze dni? Najpierw awantura o Wawel, przecież nie przez żałobników wywołana. Później awantura o krzyż, też sprowokowana nie przez tych, co płakali, ale przez tych, którzy chcieli znak usunąć. A jeszcze później krzyż z puszek po piwie Lech, Dominiki Tarasy na pierwszym planie, Chuck Norris zamiast Prezydenta.

I od razu wezwania: zwykli ludzie niech nie mówią, to nie Sierpień. A już na pewno nie w telewizji. Mówić mogą tylko ci, co na górze. Na tym polega współczesna demokracja, że zwykli ludzie nie mówią tego,  co myślą. To byłoby sianie nienawiści.

I to przejmowanie urzędów. Szybciej, szybciej, dawajcie klucze. Teraz my. Już nie macie nic.

I to rozgrywanie sprawy pomnika. Porozumienia o "niezwłocznych" działaniach, sygnowane przez Kościół i Kancelarię Prezydenta, których nikt chyba nie miał nawet zamiaru realizować. A teraz czytelny, choć niewypowiedziany głośno straszak: nie żądajcie pomnika, bo to dzieli rodziny ofiar, i te rodziny "niepisowskie" się nie godzą, bo to byłby pomnik Lecha.

I te wezwania: już nie mówicie o Smoleńsku, dzień bez Smoleńska. A sami mówią ile wlezie, ale po swojemu. Najchętniej o gen. Błasiku, co to ponoć się kłócił przed kamerami z pilotem. Nagrania nie ma, przeprosin nie ma.

I śledztwo. Wrak gnijący, wrak pod śniegiem. Naciski, naciski, naciski. Dowodów brak, to powołamy psychologów, lotniczych oczywiście, rosyjscy są najlepsi. Kolejne wrzutki, które umierały z braku dowodów, ale które mieszały i mieszają ludziom w głowach. Telefony do Rosji, niezależnie od tego, co powiedziała Anodina. Szczątki ofiar niezebrane przez wiele miesięcy. I te wezwania: zwalcie wszystko na pilotów, tak jak my.  Mieli taki pomysł, żeby lądować w lesie. Nie lądowali, odchodzili? Nie szkodzi, ludzie już nie wnikają. I wy nie grzebcie już w tym.

I to "pojednanie" na grobie śp. prezydenta, pojednanie z Jego krwi. Choć to przecież pojednanie, którego on na pewno by nie chciał. Bo to pojednanie niosące ze sobą zaprzeczenie tego, o co walczył. Pojednanie za cenę porzucenia wolnych Gruzinów, białoruskiej opozycji i europejskich aspiracji Ukraińców. Pojednanie z hołdem dla Armii Czerwonej w tle. I Lotos dla Rosjan jako puenta, bo przecież nie możemy być "ideologiczni".

Żałoba rzeczywiście powinna trwać rok. W ich wydaniu nie trwała nawet tygodnia. Dlatego nasza musi trwać dłużej niż rok.

Nie nasz wybór, naprawdę.

 

 

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych