Polityczni przeciwnicy Donalda Tuska często kpili z jego piłkarskich upodobań. Że to chłopięce zajęcie. Że podwórkowe zwyczaje. Że to dowód na dziecinność rządu. Rzeczywistość po słynnym Śniadaniu niestety przyznała im rację. Ale nieodpowiedzialność i słynne podwórkowe zachowania ujawniły się akurat nie gdy chodzi o futbolową pasję Premiera. Jak się ujawniły?
A no tak oto: Donald Tusk w programie Marcina Mellera dużą część winy za rządowe porażki zrzucił na urzędników. Urzędników, których w dużej mierze sam zatrudnił, za których odpowiada. Jak słusznie zauważył Aleksander Kwaśniewski jest wiele rzeczy, za które nie odpowiada. Jest pytanie, w jakiej skali odpowiada choćby za drożyznę? Ale na pewno w sposób bezpośredni odpowiada za urzędników.
Zaraz potem odezwali się sami urzędnicy. Że niby, dlaczego to oni mają być chłopcem do bicia? Zupełnie ich rozumiem. Ich sprawność działania i warunki pracy zależą przecież od Pierwszego Urzędnika w Państwie.
Przykład drugi. Premier oświadczył, że pomysł dwóch posłanek Platformy, aby po głosowaniu votum nieufności wręczać kwiaty obronionemu ministrowi Grabarczykowi był nierozsądny. I tu znów odezwały się obie posłanki: Magdalena Gąsior-Marek i Ewa Drozd. Oświadczyły, że zrobiły, co zrobiły na prośbę władz klubu. Czytaj: prawej ręki premiera, Tomasza Tomczykiewicza. Krótko mówiąc zachowanie jak na podwórku.
Jak mam kłopot, jak mnie pytają o niewygodną sprawę - to szukam winnego, zrzucając winę na kolegów. Skoro jednak ci koledzy lub koleżanki bronią się rozsądnie, trzeba zrzucić na następnych. Na kogo tym razem? Oto iście podwórkowy dylemat. Godny małego uczniaka...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/111714-dowod-na-dziecinnosc-rzadu-slow-kilka-o-zrzucaniu-winy-przez-premiera-na-urzednikow-kolezanki-poslanki-i-kolegow-poslow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.