Jacek Żakowski komentuje na łamach "Super Expressu" telewizyjne spotkanie premiera Donalda Tuska z muzykami i celebrytami w TVN-owskim "Drugim Śniadaniu Mistrzów. Recenzja to sroga:
Oni są muzykami. Muszą ćwiczyć godzinami na instrumentach, jeździć na koncerty i nie mają czasu na zgłębianie zagadnień politycznych. Dlatego wolałbym, żeby rozmawiali o tym, na czym się znają.
Rozmawiając o polityce, narobili tylko szkód, dezinfomując opinię publiczną. Do takiej rozmowy potrzeba specyficznych kompetencji.
Ludziom się tylko wydaje, że polityka jest prosta. A jest równie skomplikowana, jak medycyna czy prawo. Nie znając się na polityce, panowie nie mogli premiera ciągnąć za język. I to jego przekaz poszedł w kraj, a nie ich.
To była taka udawana debata w czysto rozrywkowej formie. Taka forma debaty to jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla współczesnej demokracji - główne źródło populizmu. Ogromną pokusą dla premiera jest, by rozmawiać w lekkim talk-show z popularnymi osobami, zaprezentować się jako ktoś sympatyczny i zdobyć poklask ludzi, na który wcale nie zasługuje. Donaldowi Tuskowi było tam bardzo wygodnie. Jeszcze łatwiej poszłoby mu z Dodą i Mandaryną. Albo ze Stingiem - o! On gwarantuje absolutny brak wiedzy o polskiej polityce.
Jedynie Zbigniew Hołdys starał się trzymać jako taki poziom. Natomiast Marcin Meller wymiękł już przed programem, mówiąc, że gdyby miał jeszcze raz skrytykować Tuska, toby się zastanowił.
Żakowski słusznie ocenia, że obie strony "starcia" mają powody do zadowolenia:
Meller dostał widownię, bo wiele osób nieoglądających go tym razem pewnie się skusiło. A Tusk załatwił to, co chciał - zaprezentował się bezkarnie jako sympatyczny człowiek, który jest ofiarą wrednych polityków z Wałbrzycha i urzędasów. Niestety, jest też wielki przegrany tej debaty - to my, widzowie.
Zacytujmy jeszcze fragment dotyczący pluralizmu:
- Meller wskazuje jednak na inną wartość swego programu. Pokazał "takim ludziom, którzy pokpiwają, jak Żakowski, że nawet nie zgadzając się ze sobą, można rozmawiać poważnie, z szacunkiem dla drugiej osoby".
- Staram się zapraszać ludzi o różnych poglądach. Gościł u mnie minister Waszczykowski, Piotr Semka i choć bardzo się różnimy w poglądach, nie skończyło się bijatyką. Co piątek goszczę w swej audycji polityków, z którymi się nie zgadzam. (...) Natomiast staram się unikać tych, którzy wierzą w latające smoki i w to, że Rosjanie zrobili sztuczną mgłę w Smoleńsku. Nie będę robił ze studia domu wariatów, chcę rozmawiać z ludźmi poważnymi.
- I dodajmy - z należącymi do tej samej opcji światopoglądowej, co pan. Jak pana stali goście: W. Kuczyński, M. Ostrowski, D. Wielowieyska, T. Wołek, T. Lis...
- No wie pan, z Dominiką Wielowieyską właściwie w niczym się nie zgadzam. To twarda neoliberałka o dość konserwatywnych poglądach społecznych. Z pozostałymi też się różnię w pewnych zasadniczych kwestiach.
Ostatnia kwestia - przyznają państwo - urocza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/111706-zakowski-chloszcze-celebrytow-sa-muzykami-musza-cwiczyc-godzinami-na-instrumentach-nie-maja-czasu-na-zglebianie-polityki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.