„>>Tchórz<< zabolał mnie najbardziej" – słowa mjr. Grzegorza Pietruczuka są łakomym kąskiem dla Agnieszki Kublik i Wojciecha Czuchnowskiego, dziennikarzy „Gazety Wyborczej".
Wywiad z pilotem zajmuje dwie strony. Ale nie przynosi żadnych nowych faktów, teorii czy hipotez dotyczących katastrofy smoleńskiej. Nie ma w nim nawet nic nowego odnoszącego się do wałkowanego przez GW tematu podróży pięciu przywódców do Tbilisi w 2008 r (Pietruczuk dowodził wówczas tupolewem) .
Gdy nie można posłużyć się niczym nowym, trzeba pójść w emocje. I tak właśnie robią Kublik z Czuchnowskim. Wybijają (słuszny skądinąd) żal pilota za nazwanie go przez posła PiS tchórzem, dają to do tytułu i zajawki wywiadu na pierwszej stronie gazety.
Niezmordowani śledczy GW już w pierwszych słowach pytają, czy „incydent gruziński" mógł mieć wpływ na decyzję kpt. Protasiuka 10 kwietnia. Mjr Pietruczuk nie chce spekulować. I słusznie. Trudno, aby pilot bawił się – podobnie jak „eksperci" MAK – w psychoanalityka nieżyjącego kolegi.
Pietruczuk przyznaje, że podobna historia do tej z sierpnia 2008r. nie przydarzyła się ani jemu ani innym pilotom z pułku.
Major burzy też tezę o gen. Błasiku jako dowódcy wymuszającym niebezpieczne decyzje na pilotach:
- Pan gen. Błasik wezwał mnie do siebie jeszcze tego samego dnia. Złożyłem mu meldunek.
Jakoś to komentował?
- Nie, pan gen. Błasik tego nie komentował.
Nie było słów o "tchórzostwie", "lękliwym pilocie"?
- Nie, pan gen. Błasik był zdania, że moje zachowanie było jak najbardziej prawidłowe.
Powiedział: "Brawo, kapitanie"?
- Nie.
Nie pochwalił pana?
- Powiedział, że nie doszukuje się w mojej decyzji działania niezgodnego z regulaminami lotów i że on też stał na stanowisku, żeby nie lecieć do Tbilisi.
Skomentował propozycję gen. Załęskiego, by leciał pan do Tbilisi?
- Nie nawiązywaliśmy do tego. Pan gen. Błasik zasugerował, żeby nie komentować tego, żeby machnąć na to ręką.
I wreszcie najważniejsze słowa mjr. Pietruczuka – z końca wywiadu:
Jakie jest najważniejsze pytanie, które pan sobie zadaje, analizując przyczyny tej katastrofy?
- Co robili na takiej wysokości, dlaczego byli tak nisko? I nie umiem na nie odpowiedzieć.
Dlaczego nie wiedzieli, na jakiej wysokości są naprawdę?
- Czy nie wiedzieli? Tego też nie wiemy.
Dlaczego nie udało im się odejść, gdy - jak myśleli - byli na 100 metrach, a naprawdę na 70? Teoretycznie potrzebowali na to ok. 8 sekund.
- Nie umiem odpowiedzieć, dlaczego nie odeszli. I nie umiem odpowiedzieć, dlaczego tak szybko schodzili. A chciałbym umieć.
Tu dochodzimy do sedna sprawy. Zarówno dla prokuratury, jak i komisji Jerzego Millera odpowiedź na to pytanie jest kluczowa. Stanowi klucz do rozwiązania zagadki największej katastrofy w dziejach polskiego i światowego lotnictwa. Jej wyjaśnienie może pokazać, że wszystkie inne elementy układanki okażą się wtórne bądź nietrafione. Łącznie z tezą o naciskach prezydenta na załogę, na którą brak jakichkolwiek dowodów, a której udowodnienie „Gazeta Wyborcza" najwyraźniej postawiła sobie za punkt wątpliwego honoru.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/111678-a-naciski-gazeta-wyborcza-jak-mantre-przywoluje-to-pytanie-niemal-w-kazdej-publikacji-dotyczacej-smolenska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.