"Ogromna większość ludzi, którzy podjęli walkę z komunistami i zginęli, nie ma swych grobów". Ale IPN się nie poddaje

Fot. wPolityce.pl, IPN
Fot. wPolityce.pl, IPN

IPN szuka w Warszawie miejsc pochówku żołnierzy IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", w tym ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Efekty kwerendy mają być znane za pół roku - informuje "Nasz Dziennik". Gazeta rozmawia o tej sprawie z  dr. hab. Krzysztofem Szwagrzykiem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu.

Krzysztof Szwagrzyk opowiada m.in. skąd wzięło się określenie "żołnierze wyklęci":

Określenie to pojawiło się w latach 90. ubiegłego stulecia, a najbardziej znaną pracą, która przywoływała tę nazwę, jest książka Jerzego Ślaskiego pt. "Żołnierze Wyklęci". Rzeczywiście można dyskutować, czy jest to właściwy sposób, by nazwać ludzi, którzy po 1944 r. z bronią w ręku bądź w inny sposób prowadzili walkę z systemem komunistycznym. Być może udałoby się znaleźć bardziej precyzyjne określenie, ale termin "żołnierze wyklęci" funkcjonuje w literaturze przedmiotu, w publicystyce i trudno byłoby teraz to zmieniać. Według mnie, ten termin powinien być nadal używany.

Historyk Instytutu Pamięci Narodowej podkreśla, że atmosfera wokół "żołnierzy wyklętych" zmieniła się przede wszystkim wraz z upadkiem systemu komunistycznego w Polsce. Ludzie wcześniej skazani na niebyt, których wcześniej represjonowano i inwigilowano za działalność na rzecz niepodległości państwa polskiego, wobec których materiały archiwalne w kartotekach służb specjalnych były uaktualniane do końca lat 80. - mogli wreszcie upomnieć się o pamięć, pamięć o swojej działalności i działalności swoich kolegów, którym niestety nie dane było dożyć tego czasu.Podkreśla:

 

Natomiast utworzenie IPN i otwarcie archiwów bezpieki spowodowało zmianę jakościową w badaniach. Pojawiły się możliwości, które wcześniej w ogóle nie istniały. Po raz pierwszy dzięki temu, że powstał IPN, badacze mogli podjąć studia nad materiałami wcześniej zupełnie nieznanymi. Wcześniej z archiwów PRL-owskich korzystali tylko funkcjonariusze aparatu oraz pozostający na usługach władzy komunistycznej odpowiednio wyselekcjonowani historycy i badacze, których zadaniem nie było obiektywne opisywanie historii, ale zohydzanie podziemia niepodległościowego w oczach społeczeństwa.

 

A jaka była skala zaangażowania konspiracji antykomunistycznej w walkę zbrojną przeciwko wrogiemu Polsce systemowi?

Mimo upływu lat historycy nie potrafią określić w sposób bardzo precyzyjny liczby ludzi zaangażowanych w działalność antykomunistyczną po II wojnie światowej. Jak szacują badacze, liczba ta mieściła się w przedziale od 120 tys. do nawet 180 tys. ludzi. Liczbę samych członków podziemia zbrojnego, a więc tych, którzy z bronią w ręku, w lasach, w sposób czynny walczyli z władzą komunistyczną, oceniamy na ponad 20 tys. osób. Są to ogromne liczby, które świadczą o skali oporu przeciwko systemowi komunistycznemu.

 

Ogromne były też represje wobec tych polskich żołnierzy. W latach 1944-1956 sądy komunistyczne wydały ponad 8 tys. w większości wykonanych wyroków śmierci. Z kolei liczbę tych, którzy zginęli w walce bądź zostali skrytobójczo zamordowani, ocenia się na około 9-10 tysięcy. Są to dane, które , jak podkreśla dr Szwagrzyk, porażają, które z jednej strony świadczą o skali oporu, a z drugiej o rozmiarach terroru zastosowanego po wojnie przez władze komunistyczne wobec tych, którzy pragnęli wolnej, suwerennej Polski.

Sporo jest jeszcze do zrobienia:

Ogromna większość ludzi, którzy podjęli walkę z systemem komunistycznym, kładąc na szalę własne życie, i którzy zginęli, nie ma swych grobów, a miejsca ich pochówku nie są znane. Komunistyczny aparat represji robił wszystko, żeby wszelkie ślady zbrodni zostały zatarte. Jak widać, zrobiono to skutecznie. W całym kraju mamy pojedyncze przypadki, co do których możemy powiedzieć, że udało się znaleźć miejsca pochówku pojedynczych członków podziemia antykomunistycznego zamordowanych w różnych więzieniach. W wyniku prac prowadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej w ostatnich latach udało się odnaleźć we Wrocławiu, Opolu i Szczecinie miejsca pochówków 10 żołnierzy antykomunistycznego podziemia.

 

I dodaje:

Nawet jeżeli po 50 czy 60 latach mielibyśmy odnaleźć miejsce pochówku tyko jednego człowieka, który poświęcił swe życie, walcząc z komunistami o niepodległość naszej Ojczyzny, to takie działania warto podejmować. Takie działania prowadzimy i będziemy prowadzić w latach następnych w całym kraju. Niewykluczone, że za pół roku będziemy mogli przekazać za pośrednictwem "Naszego Dziennika" więcej pozytywnych informacji.

Co Pan ma na myśli?

Być może nastąpi przełom w samej Warszawie, a więc tam, gdzie są groby najważniejsze z ważnych, chociażby członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość": ppłk. Łukasza Cieplińskiego i innych. Mam nadzieję, że tak się stanie.

 

Obecnie wiemy już bardzo dużo na temat osób, które oskarżały w procesach politycznych w latach 40. czy 50. Znamy życiorysy i przebieg kariery sędziów i prokuratorów wojskowych, którzy w procesach politycznych brali szczególnie aktywny udział. W odróżnieniu od osób, które oskarżali czy wobec których zasądzali wyroki śmierci, znane są daty ich śmierci i miejsca ich pochówku. Spośród ok. 1,1 tysiąca sędziów i prokuratorów komunistycznych przed sądami niepodległej Rzeczypospolitej stanęło zaledwie kilkunastu i tylko jeden otrzymał wyrok skazujący. We wszystkich pozostałych przypadkach sędziowie i prokuratorzy komunistyczni uczestniczący w procesach politycznych czy żądający kar śmierci usłyszeli wyroki uniewinniające....

 

wu-ka, źródło: Nasz Dziennik

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych