"Opłacana gwardia prezydencka złożona z obcokrajowców nie poczuwa się do najmniejszej lojalności wobec Libijczyków"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Kilka dni temu o sytuacji w Libii długo rozmawiałem z libijskim emigrantem, starającym się od lat o azyl polityczny.  (...)

Sam Kadafi, dodaje libijski rozmówca, był tajnym współpracownikiem służb brytyjskich. (...) Nie przypadkiem od tego czasu British Petroleum miał gwarancje dla swoich inwestycji. Kadafi chciał także wpływać na Włochy, zawierając wyjątkowo korzystne z nimi umowy (w tym odszkodowanie dla Włoch za pozostawione w dawnej kolonii mienie włoskich obywateli. Libia wpływała na włoski system bankowy, ma znaczne udziały w UniCredito i w Fiacie). Dziwne były też początkowe związki z Sarkozym. Libijczycy uważają, że Kadafi finansował jego kampanię wyborczą, w zamian za pewne usługi polityczne. Ostatnio ta sytuacja zaczęła się zmieniać. Francja dała pełną swobodę libijskiej opozycji politycznej. Dlaczego, zapytałem? „Bo ten człowiek ma sumienie. My w Benghazi jednej z ulicy nadamy imię Sarkozy'ego".

Rdzenni Libijczycy, powiada mój rozmówca, nienawidzą dyktatora. Natomiast Kadafi opiera się na najemnikach i gastarbeiterach (prawie połowa obecności ludności Libii). Opłacana gwardia prezydencka złożona z obcokrajowców nie poczuwa się do najmniejszej lojalności wobec Libijczyków. Nieznane jest im poczucie patriotyzmu. Ci ludzie są bezwzględni i okrutni. Teraz pomoc Kadafi zyskał z Białorusi. To właśnie białoruscy, jak twierdzi mój rozmówca, piloci latają na libijskich samolotach.

Wobec tego reżimu stanęły setki tysięcy ludzi, powołują swoją polityczną reprezentację, tworzą siły zbrojne. Nie istnieje niebezpieczeństwo podziału Libii na dwa państwa. Wiele wskazuje na słabość dyktatora. Jego służba bezpieczeństwa traci poczucie pewności. Dyktatorowi brakuje pieniędzy. Zaczął płacić afrykańskim najemnikom banknotami wycofanymi z obiegu.

Kadafi próbuje też szantażować Europę uciekinierami z Afryki. Sam zresztą ostatnio organizował przerzuty ludności z Libii do Włoch. Kupił im znaczną liczbę łodzi pontonowych. Szantażował Europę Al-Kaidą. Zachód przejrzał grę dyktatora. Dlatego włączył się do gry.

Libijska rewolucja, twierdził mój rozmówca, z pewnością wygra. Determinacja młodych rebeliantów jest niesłychana. Przyszłość o tyle jest dobra, ponieważ jest to kraj obdarzony olbrzymi bogactwami (ropa naftowa i gaz). Nie ma tu takich konfliktów religijnych i etnicznych, jakie są znane choćby w Iraku czy w Bahrajnie. W zasadzie nieznana jest ideologia islamistyczna. Libijczycy są nieźle wykształceni. Mają wielu wybitnych specjalistów. Mocna jest wiara w wolność. Libia ma wszelkie warunki społeczne do tego, by stała się stabilną demokracją.

Prof. Paweł Śpiewak, "Kultura Liberalna", 22. marca 2011 r.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych