Barbara Stasiak – wdowa po Władysławie Stasiaku: „10 kwietnia 2010 roku był ostatnim dniem, który zaczął się normalnie"

W wywiadzie dla „Naszego Dziennika" Barbara Stasiak przyznaje, że nie dopuszczała do siebie wiadomości, że jej mąż nie żyje. Ponadto wdowa po Władysławie Stasiaku mówi o tym, wiara jest dla niej jak powietrze, a katastrofę smoleńską stara się rozpatrywać w kategoriach planu Boga.

Pytana o to, co dodaje jej sił w zmaganiu się z nową rzeczywistością po katastrofie smoleńskiej i śmierci męża, Barbara Stasiak stwierdza, że bez wątpienia jest to wiara w Boga i nadzieja, że śmierć 96 ofiar katastrofy nie była bezcelowa, a stanowiła część jakiegoś planu, którego ludzki umysł nie jest nawet w stanie ogarnąć.

Wiara jest powietrzem, którym oddycham, a nie rośliną, którą podlewam. Nie twierdzę oczywiście, że nie mam jakichś buntów, myślę, że każdy je ma. Wiara nie jest jednak tylko po to, żeby pomagać, dla mnie to zupełnie inna płaszczyzna. Wierzę, że Bóg miał jakiś plan, choć zupełnie nie potrafię sobie tego planu wytłumaczyć, nie przychodzi mi do głowy żaden sens. Niektórzy tłumaczyli, że może ta katastrofa zdarzyła się po to, żeby ludzie się wreszcie zjednoczyli, inni mówili, że teraz wszyscy ludzie będą wiedzieli o Katyniu. Wydaje mi się, że każdy taki wymyślony sens jest zbyt mały, zbyt banalny. Ktoś powiedział mi rzecz wzruszającą, że może było tak jak w Niniwie, że Bóg na tym pokładzie samolotu znalazł 96 sprawiedliwych, którzy zgodzili się oddać życie, by przedłużyć istnienie świata, odsuwając jego koniec.
Nie jest łatwo. Ale chyba nie taki był plan, żeby było łatwo, od początku miało być trudno. Zresztą, raczej nie boję się tego, że będzie trudno. Na dłuższą metę każdy powinien być przygotowany na wszystko, chociaż nigdy tak naprawdę nie jesteśmy na to przygotowani. Okazuje się, że w końcu zawsze jesteśmy zaskoczeni. - tłumaczy Barbara Stasiak w wywiadzie dla „Naszego Dziennika".

Wspominając przebieg wydarzeń z 10 kwietnia, wdowa po Władysławie Stasiaku przyznaje, że nie miała żadnych złych przeczuć. 9 kwietnia obchodziła urodziny, które spędziła wraz z mężem. Ponadto Władysław Stasiak obiecał, że w sobotę wróci do domu wcześniej niż zwykle, co miało stanowić miłą odmianę od jego późnych powrotów z pracy. Barbara Stasiak przyznaje, że zawsze martwiła się, gdy mąż miał gdzieś lecieć samolotem i nie lubiła tego, jednak 10 kwietnia miała poczucie, że cel lotu jest na tyle szlachetny, że pasażerom Tu-154M nie może się stać nic złego.

Barbara Stasiak przyznaje, że o katastrofie dowiedziała się z mediów, jednak bardzo szybko otrzymała pomoc z Kancelarii Prezydenta RP. Wdowa po Władysławie Stasiaku tłumaczy też, że długo nie mogła się pogodzić z myślą, że jej mąż nie żyje, co więcej była przekonana, że to on jest jedną z tych trzech osób, które jak podały media rzekomo przeżyły katastrofę.

Bardzo chciałam tam lecieć, nie wyobrażałam sobie, że mogę tego nie zrobić. Na początku nie miałam jednak poczucia, że Władek nie żyje. Mój mąż był bardzo silnym, mocnym i dzielnym człowiekiem, który dużo od siebie wymagał, nie wierzyłam w to, że mogło mu się coś stać. Raczej wyobrażałam sobie, że on w tym Smoleńsku ratuje innych, były bowiem wieści, że trzy osoby przeżyły. Każdy oczywiście uważał, że przeżył ktoś z jego rodziny. Byłam pewna, że wśród tych trzech osób jest Władek. Myślałam więc, że z tej Moskwy może pojadę do Smoleńska i tam będę mu pomagać, bo jest ranny, nie brałam pod uwagę innej możliwości. - przyznaje Barbara Stasiak.

Pytana, jakie myśli towarzyszą oczekiwaniu na pierwszą rocznicę katastrofy, wdowa po Władysławie Stasiaku przyznaje, że jej zdaniem przedstawiciele władz powinni brać udział w uroczystościach, ponieważ 10 kwietnia był bardzo ważnym dniem nie tylko dla rodzin ofiar, ale dla całego kraju.

10 kwietnia 2010 roku był ostatnim dniem, który zaczął się normalnie. Chciałabym, żeby był dniem, w którym wszyscy godnie przeżyjemy rocznicę tej tragedii. Może fakt, że te obchody rozpisane są na cały dzień, pomoże nam przeżyć ten czas. Uważam, że przedstawiciele władz powinni brać udział w tych uroczystościach, bo ich powinnością jest upamiętnienie i uczczenie tych, którzy zginęli, pełniąc misję publiczną. Dla mnie osobiście te obchody są ważne. - tłumaczy Barbara Stasiak w wywiadzie dla „Naszego Dziennika".

Źródło: Nasz Dziennik

pedro

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych