Co wypada dzień po Smoleńsku? Piotrowi Semce w odpowiedzi (w sprawie Olejnik). "Ani kolacja, ani narada nie była czymś złym"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Monika Olejnik
Monika Olejnik

Wokół okoliczności powstania pomysłu wawelskiego pochówku prezydenckiej pary wybuchła już spora dyskusja. Zabrał w niej między innymi głos redaktor Piotr Semka. Przywołanie przez niego mego komentarza w tej sprawie poczytuję sobie za znaczne wyróżnienie. Nigdy żeśmy się nie spotkali, nigdy nie rozmawiali. Pamiętam jednak jak w roku 1992 z wypiekami na twarzy czytałem „Lewy czerwcowy" – jego i Jacka Kurskiego serię wywiadów z członkami obalonego rządu Jana Olszewskiego. Od tego czasu sympatia do Piotra Semki mi pozostała. Tym przyjemniej będzie mi – w tym dziś nieco dłuższym wpisie – z nim polemizować.

1.     Obaj dość dobrze znamy środowiska prawicy. Wiem więc, że funkcjonują tam pewne osoby i instytucje fetysze. Do takich fetyszy należy choćby Gazeta Wyborcza, Adam Michnik, TVN czy Monika Olejnik. Co by nie zrobili, elektorat prawicy – dziś PiS- zawsze uzna to za zdradę i podstęp. Dla jasności: druga strona też ma takie fetysze, są to choćby - ojciec Rydzyk, Gazeta Polska, Radio Maryja czy Jarosław Kaczyński. Ten fetysz po stronie liberalnej elity istniał od zawsze, na prawicy zaś ograniczał się głównie – choć nie wyłącznie – do zwykłych wyborców. Dziś ogarnia rozsądnych niegdyś dziennikarzy i inteligencję. Redaktor Semka zarzuca mi, że nie problem w samej kolacji a w jej terminie. Otóż – moim zdaniem – dla statystycznego prawicowego czytelnika, a nawet dziennikarza - inteligenta – zwolennika PiS – termin jest mniej ważny. Ważniejsze, że w owym patetycznym nabożeństwie wyboru miejsca pochówku mogła brać udział Monika Olejnik. Czarny charakter – jakby to napisał Ludwik Dorn – ludu pisowskiego.

2.     Opisany powyżej lud ma percepcję wybiórczą. Jednego dnia Paweł Kowal to świetny ekspert od spraw międzynarodowych, a Michał Kamiński super fachman od politycznego PRu. Po „zdradzie" Prezesa to, agenci, miernoty, bon vivanci itd. Opisana powyżej sprawa wygląda tak samo. Rozmowa o pochówku dzień po, przy kolacji zła. Ale narada, w dzień katastrofy, kto mógłby zastąpić Jarosława Kaczyńskiego w walce o prezydenturę dobra. To wyraz patriotycznej troski o państwo. Przynajmniej do czasu, kiedy jej główni bohaterowie pozostają w PiS.

3.     Otóż trzeba jasno powiedzieć: ani kolacja, ani narada nie była czymś złym. Życie i polityka toczą się dalej – także przy kolacji, choć to może trochę brukselski zwyczaj. I dywagacje o pochówku przy kolacji też są normalne. Tak dzieje się w wielu rodzinach, które chowają swoich bliskich. Dywagacje o sprawach organizacyjnych związanych z daną śmiercią, a także jak ma się potoczyć dalsze życie – także polityczne. Ja wiem, że Polacy to specyficzny naród. Lubią celebrować żałobę. Ale to nie znaczy, że życie ma stać w miejscu. Wszyscy mają pic wodę, pościć i nie wiadomo co jeszcze. W żałobie narodowej idzie o unikanie imprez publicznych a nie prywatnych spotkań. By oddać tę mentalność – jeden przykład.

Mój ojciec jest synem oficera zamordowanego w Katyniu. Ma 72 lata, a swego ojca nie pamięta. Mimo to wciąż jest zapraszany na spotkania sierot katyńskich. Nie chodzi na nie. Bo tych sierot świadomie pamiętających swych ojców jest tam dziś naprawdę niewiele – jeśli w ogóle są. A im dalej od Katynia – tym spotkania sierot liczniejsze. Za chwile pojawią się pewno sieroty styczniowe, listopadowe, majowe... Jak mawiał kardynał Macharski: Można, tylko po co...

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych