Czy wyrok Trybunału w Strasburgu - orzekający, iż krzyże mogą wisieć w szkołach - oznacza odwrócenie fali?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Każda fala kiedyś się odwraca. Czy wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - orzekający, iż krzyże mogą wisieć w szkołach - oznacza odwrócenie fali intensywnej laicyzacji? Laicyzacji, która niestety dość często przeradza się w dyskryminację chrześcijan oraz zwykłe barbarzyństwo? Jak bowiem inaczej nazwać przypadki zastępowania Bożego Narodzenia dziwolągiem pod nazwą "Świąt Zimowych"?

Warto przytoczyć kilka zdań z orzeczenia Trybunału, który obradował w pełnym składzie, i zdecydował na korzyść krzyża stosunkiem głosów 15 do 2:

krzyż jest "symbolem zasadniczo biernym" i nie ma wpływu na uczniów

wieszanie krzyży w szkołach nie stanowi naruszenia prawa do wolności ani nie jest elementem "indoktrynacji"

Obecność krzyża w klasach szkolnych "nie może być uważana za indoktrynację ze strony państwa"

"Efektom wyeksponowania krzyża" nie należy nadawać aż tak dużej rangi, gdyż obecność ta "nie jest związana z obowiązkowym nauczaniem chrześcijaństwa"

Zdumiewa jednoznaczność orzeczenia, tak kontrastująca z niekorzystnym dla krzyża orzeczeniem w pierwszej instancji (krzyż jako naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów"). To coś więcej niż oddalenie skargi obywatelki Włoch pochodzącej z Finlandii Soile Lautsi. To wręcz powiedzenie, iż krzyż jest czymś naturalnym w krajobrazie Europy, a walka z nim pod pozorem zabiegów o neutralność światopoglądową to zwykła histeria.

Warto zwrócić uwagę, iż w ramach procedury odwoławczej włoski rząd wspierało 10 państw. Do procesu w charakterze strony trzeciej (amicus curiae) przystąpiły Armenia, Bułgaria, Cypr, Grecja, Litwa, Malta, Monako, San Marino, Rumunia i Rosja, reprezentowane przed sądem przez profesora prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Nowy Jork, praktykującego żyda Josefa Weilera. Nie było w tym gronie Polski. Jakiż kontrast z ostentacyjną przyjaźnią prezydenta i premiera z kardynałem Dziwiszem i tyloma innymi hierarchami.

To w sumie paradoks, że Europa potwierdza prawo krzyża do obecności w przestrzeni publicznej w czasie, gdy w Polsce zostało ono dość skutecznie zanegowane, niestety w dużej mierze za sprawą niektórych ludzi Kościoła. Przekonywanie podczas sporu o krzyż sprzed Pałacu iż "miejsce krzyża jest w świątyni" było  działaniem wyjątkowo krótkowzrocznym. Sytuacyjnie - by pozbyć się problemu - sięgnięto po argument, który w dłuższym okresie przynieść może fatalne owoce.

Co więcej, przypadki profanacji krzyża sprzed Pałacu - w tym osławiony krzyż z puszek po piwie Lech - złamały tabu w Polsce wydawałoby się święte. Doszło do tego w dużej mierze z powodu wrażenia, iż Kościół krzyż sprzed Pałacu porzucił, że zdjął z niego swoją oczywistą do tej pory opiekę. To był początek nieszczęścia - skuteczne podsunięcie Dominikom Tarasom myśli, iż jest to krzyż niczyj, nie licząc garstki obrońców, a więc krzyż, z którym można zrobić wszystko. Nawet jeżeli Kościół nie chciał awantury o krzyż, nawet jeżeli obawiał się polityzacji krzyża, nie powinien był porzucać swojego najważniejszego znaku.

Dobrze więc, że w tym momencie nadeszło niespodziewane wsparcie z Europy. O tyle ważne, że idące w poprzek nieuchronnej - wydawałoby się - logiki dziejów. Oby była to pierwsza jaskółka zmian, bo przecież walka z najważniejszym dziedzictwem Europy - chrześcijaństwem - to droga donikąd.

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych