Przepraszamy za dosadność pytania, ale (za Rafałem Ziemkiewiczem) musimy zapytać czy redakcja "Gazety Wyborczej" uważa swoich czytelników za idiotów? Sądzi, że czytelnik ten jest tak słabo osadzony w swoich przekonaniach, że przyjmie dwie skrajne interpretacje podobnych wydarzeń w tym samym numerze dziennika? Na to najwyraźniej wychodzi. Wystarczy wziąć dzisiejszą Wyborczą" do ręki.
Najpierw strona druga. Tam Mirosław Czech z rewolucyjną czujnością przekonuje czytelników, że dobre imię Agory (wydawca "Wyborczej") jest wartością tak wielką, że wymaga ochrony procesowej.
Rzucona kalumnia nie może bowiem pozostać bez odpowiedzi. I rzekomo właśnie dlatego pisarz i poeta Jarosław Marek Rymkiewicz został przez Agorę pozwany do sądu za jeden ze swoich sądów na temat Adama Michnika i GW. Odkładamy na chwilę istotę sporu (naszym zdaniem interpretacja poglądów ludzi GW dokonana przez Rymkiewicza mieści się w prawie do oceny publicystycznej!), by skupić się na argumentacji używanej przez Czecha. Stwierdza on bowiem:
Na takie obelgi trzeba jednak odpowiedzieć. Tym bardziej, że w przekonaniu niektórych swoboda głoszenia plugastw uchodzi za kryterium wolności słowa.
Agora, wydawca "Gazety Wyborczej", dwukrotnie wezwała Rymkiewicza, by cofnął swoje zniewagi i przeprosił. Gdy to zignorował, złożyła przeciw niemu pozew za stwierdzenia, które "podważają dobre imię i renomę wydawcy".
(...) W państwie demokratycznym obywatel nie powinien czuć się bezbronny wobec metod plugawych.
A więc - podsumujmy - wielkie słowa o granicach wolności słowa, prawie do obrony dobrego imienia, traktowanie poety przez wielki koncern z całą możliwą prawniczą brutalnością.
A co znajdujemy nieco dalej, na stronie ósmej tej samej gazety? Tekst, który brutalnie atakuje Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe (SKOK-i to także jeden z reklamodawców wPolityce.pl, choć w tej sprawie nie ma to nic do rzeczy) za... procesowanie się z mediami, które według SKOK miały napisać o nich nieprawdę. Firma ta przedstawiona jest w tekście jako brutalny agresor, nie rozumiejący demokracji, zasad debaty publicznej itp. I jakie tu padają sformułowania?
Pod pretekstem ochrony dobrego imienia firmy SKOK prowadzą sądową krucjatę przeciwko dziennikarzom. Czy to nie nadużycie prawa?
I dalej, równie brutalnie:
SKOK-i nie wygrały w całości chyba żadnej sprawy przeciwko mediom. Wiele przegrały. Ale wciąż kąsają.
Nie mogąc dopaść "Gazety", postanowiono dopaść jej prawnika.
Podobnie to się toczy przez dwie bite kolumny (co chyba oznacza, że Agora jest w procesowych tarapatach).
Bądźmy konsekwentni. Od dziś możemy chyba mówić, że wyborcza kąsa poetów, chce dopaść Rymkiewicza (i wielu innych przed nim), prowadzi krucjatę przeciw wolnemu słowu.
Ale przede wszystkim możemy współczuć ludziom, których świat wartości, zasady do jakich się odwołują, są tak plastikowe, miękkie, lepione na potrzeby chwili.
Jak to inaczej nazwać? I jak nazwać demokrację w której najpotężniejszy polski koncern medialny całkowicie serio uważa, że sam może ciągać wszystkich, nawet poetów, po sądach, żądać wielkich odszkodowań, a jednocześnie żąda dla siebie prawa do pisania wszystkiego bez żadnych konsekwencji?
wu-ka, źródło: "Wyborcza"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/111259-czy-redakcja-gazety-wyborczej-uwaza-swoich-czytelnikow-za-idiotow-dwie-sprawy-dwa-artykuly-i-plastikowe-zasady
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.