Kaczyński w "Gazecie Polskiej": "Patrząc na zimno tylko koalicja z częścią sypiącej się Platformy mogłaby mieć sens"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Nie szukamy władzy dla władzy, bo to do niczego nie prowadzi. Koalicja miałaby sens tylko wtedy, gdyby istniała realna szansa na naprawienie sytuacji w Polsce. Patrząc na zimno, mogę powiedzieć, że tylko koalicja z częścią sypiącej się Platformy mogłaby mieć sens. W PO są ludzie, którzy głosili bliskie nam poglądy i nie angażowali się w kampanię nienawiści wobec naszego ugrupowania – deklaruje w wywiadzie dla „Gazety Polskiej" Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.

W rozmowie z Katarzyną Gójską-Hejke i Tomaszem Sakiewiczem prezes PiS przekonuje również, że zaczął się schyłek potęgi Platformy Obywatelskiej:

O tym, że poparcie dla Platformy zaczęło się sypać, przekonały mnie wyniki wyborów samorządowych. Wówczas już na wieczorze wyborczym w Radomiu powiedziałem, że zaczął się schyłek PO, ale nie zostało to zauważone. Wysokie poparcie dla Platformy składało się z dwóch elementów. Po pierwsze, z poparcia medialnego, a po drugie, ze wzrostu realnych dochodów w rodzinach. Od połowy zeszłej dekady polska gospodarka była rozpędzona, poziom życia wzrastał, później doszły jeszcze pożyczki Tuska i w efekcie w latach 2008-2009 wzrost poziomu życia trwał nadal, a i 2010 nie był pod tym względem zły. Dziś to się skończyło. Wyszło na jaw, jaka jest rzeczywista sytuacja, jakie jest zadłużenie. Zaczęło się pogorszenie, ale przez trzy lata nawet rząd analfabetów miałby poparcie.

Kaczyński dodaje, że Donald Tusk znalazł się w sytuacji, w której musi naruszyć interesy potężnych grup:

Do tej pory udawało mu się unikać trudnych decyzji. To przede wszystkim przypadek OFE. Już widać, że działania rządu w tej sprawie nie pozostały bez reakcji. Postkomunistyczny kapitalizm jest niewydolny bez dopływu środków publicznych. Żywił się i rozwijał tylko wtedy, gdy dostawał przewagę nad innym dzięki czerpaniu pieniędzy i przywilejów z naszych kieszeni. Potrafi bronić tej przewagi bez względu na dotychczasowe sojusze. Dlatego też decyzja w sprawie przejęcia przez rząd części środków płynących do tej pory do OFE spowodowała atak na środowisko PO. Część świata finansowego wywodzącego się z dawnej nomenklatury szuka lepszego partnera w polityce. Stąd pomysły na powołanie rządu specjalistów choćby z Kwaśniewskim czy Balcerowiczem na czele.

Pytany o koalicję z PSL, Kaczyński stwierdza:

Cena wysoka. A możliwości niewielkie. Przede wszystkim ogromna prorosyjskość.

A o porozumie rządowe z SLD, ocenia:

Dostrzeganie takiej perspektywy świadczy wyłącznie o ich infantylizmie politycznym, używam przy tym bardzo delikatnego określenia. Nie ma mowy o jakimkolwiek koalicyjnym sojuszu PiS z SLD. Albo wygrywamy wybory tak znacząco, iż sprawujemy władzę samodzielnie, ewentualnie wzmocnienie pojedynczymi politykami Platformy, albo zawiązujemy porozumienie z częścią PO, która wykrusza się z tego ugrupowania.

Kaczyński ocenia także polityczne działania prezydenta Komorowskiego:

Dobieranie sobie współpracowników z grona ludzi, którzy kreowali polską rzeczywistość w latach 90., szczególnie z dawnej Unii Wolności, w połączeniu z sentymentem pana Komorowskiego do Wojskowych Służb Informacyjnych każe zachować wyjątkową czujność wobec jego ambicji politycznych.

Ciekawa jest odpowiedź prezesa PiS na pytanie o szanse ustalenie prawdy o katastrofie smoleńskiej:

Gdybyśmy wygrali wybory, dokonalibyśmy rzetelnego przeglądu informacji, którymi już dziś dysponują instytucje państwa polskiego. Jestem przekonany, że już samo takie działanie rzuciłoby nowe światło na sprawę przyczyn katastrofy. Powstałby raport nie podszyty strachem, w przeciwieństwie do tego, który tworzy komisja ministra Millera.

Już dziś nasza wiedza jest większa niż kilka miesięcy temu, a wnioski z tego płynące podważają oficjalną wersję. Problem w tym, by to wszystko wyjaśnić, musimy przejąć władzę. By ją przejąć, musimy zdecydowanie wygrać.

Sil

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych