Niemieckie gry polskim atomem. "Nie słyszałem przez te wszystkie lata u Niemców jakiegokolwiek zrozumienia naszych trosk"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Premier sąsiadującej z Polską Brandenburgii Matthias Platzeck zaapelował, by rząd Donalda Tuska "przemyślał swoje plany budowy elektrowni atomowych". Także Angela Merkel nerwowo reaguje na sytuację w elektrowni Fukushima Daiichi. Dla Polski to ważny moment, ponieważ jesteśmy u progu wejścia do rodziny państw posiadających energię nuklearną. Dlatego warto się na chwilę zatrzymać nad tymi reakcjami.

Katastrofa w Fukushima Daiichi nie ma żadnego związku z polskimi planami rozwoju energii nuklearnej. Wybudowane tam w 1971 roki pierwsze bloki były oparte o technologie II generacji. Polska może realizować swoje plany w oparciu o IV generację technologii nuklearnych. Nie ma też żadnego porównania między lokalizacjami elektrowni. Tak sejsmicznych obszarów jak wschodnie wybrzeże Japonii nie ma w żadnym zakątku Europy.

Wystąpienia polityków niemieckich trzeba umieszczać w kontekście roku wyborczego. W 2011 roku w 7 z 16 krajów związkowych Republiki Federalnej dojdzie do wyborów. To wielkie wyzwanie dla Angeli Merkel, której CDU słabnie. W Hamburgu chadecy zanotowali niedawno najgorszy wynik od 50 lat. Lewica w japońskiej katastrofie widzi punkty dla siebie. Dlatego nikt nie może sobie dziś pozwolić na lekceważenie tradycyjnie antynuklearnych nastrojów znacznej części Niemców. To jest powód, dla którego Angela Markel zdecydowała się na wyłączenie 7 najstarszych reaktorów w Niemczech. To jest tło raczej pustego gestu w postaci przywrócenia roku 2021, jako terminu wyłączenia wszystkich reaktorów w Niemczech (termin ten był przedłużony przez kanclerz Merkel o 12 lat po objęciu przez nią rządów w koalicji z pro-nuklearną FDP).

Opinie te będą wzmacniane na poziomie europejskim przez niemieckiego komisarza ds. energii Gunthera Oettingera. Był on wieloletnim Premierem Badenii-Wurtenbergii, która czeka na wybory już 27 maja.

Kontekst wyborczy nie zmienia bilateralnego - polsko-niemieckiego - kontekstu tych interwencji w sprawie budowy reaktorów w Polsce. Warto przy tej okazji przypomnieć, że przez wiele lat zwracaliśmy uwagę Niemcom, że budowa Gazociągu Północnego grozi jeszcze większym ryzykiem kryzysów gazowych na linii Rosja-Europa Środkowa. Zwracaliśmy uwagę, że wprowadzanie tak dużej ilości rosyjskiego gazu na rynek europejski ogranicza nasze wysiłki dywersyfikacyjne, a co za tym idzie sam rynek energetyczny kosztem klientów indywidualnych i przemysłowych. Zgłaszaliśmy też sprzeciw wobec ograniczeń, jakie Nord Stream przyniesie dla rozwoju portów w Świnoujściu i Szczecinie. Nie słyszałem przez te wszystkie lata jakiegokolwiek zrozumienia naszych trosk po niemieckiej stronie.

To wystarczający powód, by niemieckie gry wyborcze z opinią publiczną z naszą energetyką nuklearną w roli głównej pozostawić bez odpowiedzi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych