Prof. Krasnodębski: najgorsze jest to, iż pan premier naprawdę wierzy w to, co mówi. "Najgorszy rząd od 1989 roku"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Z profesorem Zdzisławem Krasnodębskim, socjologiem i politologiem, rozmawia w "Naszym Dzienniku" redaktor Paulina Jarosińska. Profesor ocenia między innymi ostatnią ofensywę medialną Donalda Tuska, w tym tekst napisany specjalnie dla przyjaznej mu "Gazety Wyborczej":

Równolegle z ukazaniem się tego tekstu premier udzielił wywiadu Monice Olejnik i te dwie wypowiedzi doskonale się uzupełniają. Obydwa wystąpienia medialne są w pewnym sensie rozpoczęciem kampanii wyborczej i w imię walki politycznej premier stara się przedstawić swoje rządy w jak najlepszym świetle. To akurat nie powinno dziwić. Odnoszę jednak wrażenie, że najgorsze jest to, iż pan premier naprawdę wierzy w to, co mówi. Tekst w "Gazecie Wyborczej" jest bardzo odległy od rzeczywistości - a wiara szefa rządu w to, co mówi i pisze, powinna napawać nas największym niepokojem. Donald Tusk wierzy głęboko w coś, co ma się nijak do prawdy. Całkowicie nietrafnie diagnozuje stan naszego państwa i sytuację międzynarodową.

Zdzisław Krasnodębski podkreśla, że szef rządu unika odniesienia się do spraw kluczowych:

W tym tekście mówi o czasie dobrobytu i pokoju oraz o polityce małych kroków. To wszystko było zawarte kiedyś w haśle postpolityki. Przekonywano nas, że wystarczy tylko administrowanie państwem, a reszta jakoś sama się ułoży. Ta diagnoza jest błędna. Sytuacja Polski w Europie i na świecie diametralnie się zmieniła na niekorzyść. Premier najwidoczniej coraz głębiej żyje w świecie urojonym. Teraz jednak propaganda sukcesu, którą Tusk sam się zahipnotyzował, brzmi już zupełnie inaczej w uszach Polaków niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Społeczeństwo wyczuwa daleko idącą niewiarygodność w zapewnieniach obozu rządzącego. Ocena Tuska i jego ministrów nie jest dziś najlepsza i można odnieść wrażenie, że nawet wyborcy PO zaczynają zdawać sobie z tego sprawę.

 

Ciekawa jest analiza profesora dotycząca tego, dlaczego tekst ukazał się akurat na łamach gazety Adama Michnika:

W wyniku ostatnich dwóch miesięcy następuje silne przesunięcie równowagi władzy w obozie rządzącym. Niewątpliwie mamy do czynienia z sytuacją, w której środowisko reprezentowane przez Tuska traci jakąś cząstkę władzy, słabnie. Wynika to zarówno z wewnętrznego przesilenia w Platformie, jak również chociażby z krytyki przeprowadzonej przez Leszka Balcerowicza i środowisko "Gazety Wyborczej". W gruncie rzeczy ta krytyka dotyczy tylko zmian w OFE. Artykuł jest pewną formą ukłonu do tego segmentu obozu władzy.

Jest to (też) próba przedwyborczej kontroofensywy i gest pojednania mający na celu przywrócenie jedności. Proszę zauważyć, że w wywiadzie dla Moniki Olejnik premier straszył tę dziennikarkę fizycznym wręcz zagrożeniem ze strony PiS i powoływał się na siebie jako gwaranta bezpieczeństwa. To także będzie się coraz bardziej nasilać - w miarę słabnięcia PO i zbliżania się terminu wyborów.

 

W ocenie profesora Krasnodębskiego "jest to najgorszy rząd od 1989 roku".

Ta władza zdemolowała Polskę zarówno w zakresie polityki zagranicznej - mam tu na myśli obniżenie rangi Polski na arenie międzynarodowej, gospodarczej, a także w zakresie polityki historycznej.

Uważam za niezwykle charakterystyczne, że premier wymienił akurat te dwie bolączki na poczet porażek swoich rządów. Być może jest coś, co można zaliczyć na plus - tu najczęściej wymienia się wzrost zadowolenia społecznego czy to, że utrzymywała się koniunktura, co wynikało akurat z wielu czynników. Pomimo tego trudno mówić o rządzie PO - PSL jako o skutecznym, dobrym, świadomym sytuacji, w jakiej znajduje się Polska. To jest paradoks: ten rząd, nic nie robiąc, dokonywał głębokich zmian, które doprowadziły do wielkiego osłabienia naszego państwa.

Krasnodębski podkreśla, że rząd nie mówi o długu publicznym, który rośnie cały czas. Nie wspomina, że Polska w ciągu trzech lat jego rządów straciła więcej generałów niż w czasie kampanii wrześniowej. Nie mówi w ogóle o katastrofie smoleńskiej.

Nie pada ani jedna fraza dotycząca tej strasznej tragedii, która obnażyła przecież słabość, nieudolność i niekompetencje urzędników i instytucji państwowych pod jego rządami.

Rozmówca "ND" przypomina słowa, które premier Tusj wypowiedział, gdy wylatywał na ostatni szczyt europejski. Zapytany o to, jakie będzie polskie stanowisko w sprawie Libii, odpowiedział, że nie sądzi, aby oczekiwano od Polski zajęcia jakiegokolwiek stanowiska w tej

Nie dotyczy to tylko Libii. Ta postawa pasywno-klientystyczna jest charakterystyczna dla całej obecnej polityki zagranicznej. (...) Tę pasywność dobrze widać również w naszych kontaktach z Rosją i naiwnym zaufaniu do naszego wschodniego sąsiada, który natychmiast to wykorzystał. Jeśli chodzi o nasze relacje z Niemcami - to także przegraliśmy wszystko, co było do przegrania. Reasumując: to jest rząd, który po prostu zrezygnował z prowadzenia samodzielnej, aktywnej polityki zagranicznej. Relacje z Rosją - również w kontekście katastrofy w Smoleńsku - są symbolem całkowitego zaprzepaszczenia potencjału naszego kraju, rezygnacji z budowania silnej pozycji na arenie międzynarodowej. Tusk jednak, jak widać, wciąż wierzy w to, że jego porażki są sukcesami. I usiłuje wmówić to Polakom.

 

wu-ka, źródło: Nasz Dziennik

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych