(Książka "Złote serca, czy złote żniwa?" to zbiór esejów na temat stosunków polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej. Głównym redaktorem zbioru jest prof. Marek J. Chodakiewicz, znawca tematyki polsko-żydowskiej, z nominacji Prezydenta USA w latach 2005-2010 członek rady państwowego Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. Wśród autorów znajdują się m.in. ks. prof. Waldemar Chrostowski, dr Piotr Gontarczyk, prof. Peter Stachura z Uniwersytetu Stirling (UK) oraz John Radziłowski z Uniwersytetu Alaska Southeast (USA). Patronem medialnym książki jest portal wPolityce.pl. Książka ukaże się już wkrótce.)
Ks. prof. Waldemar Chrostowski: "Moralność w czasach pogardy"
Wojny wyciskają niezatarte piętno i pozostawiają trwałe ślady w świadomości i pamięci tych, którzy je przeżyli. Wszystkie stulecia na przestrzeni długich dziejów ludzkości obfitowały w bitwy, wojny i zmagania militarne, ale nigdy wcześniej moloch śmierci nie pochłonął tak wiele krwi, jak w XX wieku, szczególnie podczas I i II wojny światowej. To, co się wtedy wydarzyło, przerasta możliwości wyobraźni, a przecież okropieństwa, o jakich wiemy, naprawdę miały miejsce. Nikt, kto przeżył II wojnę światową, zwłaszcza tam, gdzie zebrała ona najstraszliwsze żniwo przemocy i gwałtu, czyli w Europie Środkowej i Wschodniej, nie mógł pozostać taki sam, jak przedtem.
*
Systemy religijne i etyczne, również chrześcijaństwo, obfitują w podręczniki i wskazania, które odzwierciedlają i ustalają wzniosłe normy moralne. Jest to wysiłek ważny i szlachetny, który sprzyja temu, by ludzie unikali zła, nie poprzestawali na tym, co konieczne oraz stawali się coraz lepsi. Podręczniki etyki i teologii moralnej, karmione mądrością, rozwagą i modlitwą, powstają w zaciszach sal akademickich, kościołów i cel klasztornych. Zawarte w nich normy są przedmiotem ożywionych debat i sporów, uszczegółowień i aktualizacji, zaś wspólny mianownik owego wysiłku stanowi to, że jest on podejmowany z rozmysłem i spokojnie, ważąc rozmaite racje, aspekty i ewentualności.
Fundamentem etyki i moralności chrześcijańskiej jest Dekalog, uwznioślony przez Osiem Błogosławieństw. Dzięki nim chrześcijanin wie, jak powinien postępować – i to nawet wtedy, gdy jego życie nie dorasta do znanych mu norm. Miarą pracy nad sobą i warunkiem duchowego wzrostu jest ustawiczny rachunek sumienia, w którym wzgląd na przeszłość stanowi oparcie do kształtowania przyszłości. Dokonując wyborów moralnych w spokojnych czasach, można liczyć na porady i podpowiedzi, szukać wsparcia i kierownictwa duchowego, korzystać z doświadczenia i rozeznania innych, a także głęboko zastanawiać się. W czasach niespokojnych te możliwości stają się bardzo ograniczone, utrudniając bądź uniemożliwiając namysł i właściwą ocenę postępowania. II wojna światowa była na ziemiach polskich czasem absolutnej pogardy, w którym niemal wszystkie uznane i przyjęte normy i wartości zostały brutalnie podeptane.
Skoro rozmiary i charakter popełnionych zbrodni były bezprecedensowe, powinniśmy zachować powściągliwość w ocenianiu postawy tych, którym udało się przeżyć. To prawda, że przykazania i normy etyczne obowiązują w każdym czasie i w każdych warunkach. Zawsze i wszędzie powinniśmy więc czynić wszystko, by im sprostać. Jednak czas trudny i to, co następuje po nim, mnożą pokusy robienia rachunku sumienia... innym. Dzieje się tak nie tylko wówczas, gdy zło zbiera swoje śmiercionośne żniwo, lecz i później, gdy nieszczęście mija, a moralnej oceny wydarzeń i postaw dokonują sędziowie zabierający głos, siedząc na wygodnych kanapach i w salonach. Dominuje wśród nich podejście, które bez cienia zażenowania piętnuje i stygmatyzuje innych ludzi, nie zadając w ogóle pytania, jak sam zachowałbym się w tamtej dramatycznej sytuacji.
Trudne czasy mnożą bohaterów, ale i tchórzy. Czasami widać, że nawet w najmroczniejszych okolicznościach nie zabrakło bohaterów, którzy stanowią świetlany wzorzec dla innych. Ale widać także, że były sytuacje, w których prym wiedli tchórze, a ich postawa nie pozostała bez wpływu na losy ludzi i bieg wydarzeń. Nie brakuje moralistów umiejscawiających siebie wyłącznie w gronie bohaterów. Sporadycznie bywają wyrażane obawy, czy czas pogardy nie oznaczałby również mojej przegranej. A właśnie taka powinna być prawidłowa perspektywa w ocenie najrozmaitszych przejawów postępowania w okresie deptania i niszczenia godności człowieka.
II wojna światowa trwała na ziemiach polskich ponad pięć i pół roku. Przyniosła bezmiar nieszczęść i cierpień, których w takiej skali nie doświadczyło żadne poprzednie pokolenie. Nikt, nawet w najczarniejszym scenariuszu, nie przewidywał we wrześniu 1939 r., gdy z jednej strony na nasz kraj uderzyli Niemcy, a z drugiej Sowieci, że właśnie na naszych ziemiach jedni i drudzy posuną się do tak ogromnego okrucieństwa i zbrodni. Krwawe żniwo zbierały dwa totalitaryzmy: brunatny, czyli narodowosocjalistyczny oraz czerwony, czyli międzynarodowosocjalistyczny. W ostrzeżeniach przed nimi przodował Kościół katolicki, który głosem Piusa XI i Piusa XII, a także innych hierarchów oraz nauczycieli wiary i wiernych demaskował ich mroczną naturę i cele. Z drugiej strony, nie brakowało osób i środowisk, którym głos Kościoła był niewygodny, a przypominanie o normach i zasadach moralnych stawało się nieznośne. Nie pozostało to bez wpływu na uśpienie i osłabienie sumień, które okazało się katastrofalne wtedy, gdy głos sumienia stawał się decydujący.
Każdy miesiąc wojny przynosił kolejne nasilenie przemocy, terroru i zła. Osiągnęły one apogeum po ataku hitlerowskiej III Rzeszy na stalinowski Związek Sowiecki. Na obszarach w krótkim czasie zajętych przez Niemców znalazło się kilka milionów Żydów. Hitler i jego poplecznicy postanowili ich wymordować. Do dzisiaj prawdziwe pobudki tej decyzji nie są jasne, nie widać też woli rzetelnego ich zgłębiania i ustalania. Kontynuacją zagłady Żydów miała być równie niszczycielska zagłada Polaków. Przemawiając do przedstawicieli Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego podczas spotkania 14 czerwca1987 r. w Warszawie, Jan Paweł II powiedział:
„Wasze zagrożenie było i naszym zagrożeniem. To nasze nie zrealizowało się w takiej mierze, nie zdążyło się zrealizować w takiej mierze. Tę straszliwą ofiarę wyniszczenia ponieśliście wy, można powiedzieć, ponieśliście za innych, którzy także mieli być wyniszczeni".
Napisano niemało – i nie zawsze sprawiedliwie – o „biednych Polakach patrzących na getto". Nie brakuje piśmiennictwa o „biednych Polakach patrzących na pociągi wiozące Żydów do obozów śmierci". Pojawiają się teksty o „biednych Polakach patrzących na mienie pożydowskie"... Syci i bezpieczni badacze i myśliciele próbują nie tylko przeniknąć ponure misterium mrocznych czasów, lecz także oceniać tych, którzy wtedy żyli. Czasami można odnieść wrażenie, że ma się im za złe, iż przeżyli gehennę, która strawiła innych.
Paradoks polega na tym, że im więcej czasu mija od tamtej pory, tym bardziej dotkliwe są wygłaszane sądy i oceny, a dzieje się tak również dlatego, że wygłaszający je są coraz bardziej bezkarni. Miejsce etyków i moralistów zajmują ideolodzy i doktrynerzy, którzy głośno obnoszą się ze swoją pokorą i wylewają łzy nad czymś, co ich niewiele albo zgoła nic nie kosztuje. Wygłaszanie surowych opinii o innych, którzy żyli kilkadziesiąt lat temu, idzie w parze z brakiem wszelkiej podatności na uczciwość w spojrzeniu na krzywdy, gwałt, zbrodnie i niesprawiedliwości, jakie mają miejsce dzisiaj, szczególnie na Bliskim Wschodzie.
* * *
Czy było grzechem bać się pomagać Żydom ze względu na strach przed karą śmierci dla siebie, swojej rodziny i sąsiadów? Brak niesienia pomocy Żydom miał rozmaite przyczyny i uwarunkowania. Były wśród nich i takie, które w żadnym wypadku nie zasługują na wyrozumiałość czy usprawiedliwienie. Jednak sytuacja w Polsce okupowanej przez Niemców była specyficzna: tylko tutaj za pomoc okazywaną Żydom groziły najsurowsze represje ze śmiercią włącznie, i to najczęściej także ze śmiercią najbliższych oraz sąsiadów. Obowiązywała zasada odpowiedzialności zbiorowej, której potwierdzeniem i brutalną ilustracją były łapanki i masowe egzekucje.
Można odnieść wrażenie, że przedmiotem moralnych potępień i napiętnowania coraz rzadziej są oprawcy, a coraz częściej ci, którzy byli terroryzowani, upadlani i wyniszczani. Nie sposób nie zauważyć, że w udzielaniu odpowiedzi na to pytanie przodują ci, którzy wymagają wiele od innych, ale bardzo niewiele od siebie. Na postawione pytanie można roztropnie i uczciwie odpowiedzieć jedynie wtedy, gdy związane z nim dylematy moralne odniosę do siebie i swoich najbliższych. Przypisywanie grzechu innym może przychodzić bardzo łatwo, zbyt łatwo; refleksja nad własną odpowiedzialnością i jej możliwymi konsekwencjami wymaga więcej ostrożności. W naszych czasach wyzwania nie są aż tak ogromne, jak podczas wojny i tuż po niej, ale nie brak analogicznych sytuacji, które stanowią o aktualności postawionego pytania. Jak więc wygląda moja odwaga?
Czy zawsze jest grzechem przywłaszczanie sobie cudzego mienia? Nie brakowało ludzi, którzy podczas wojny i w okresie powojennym stawali wobec tego dylematu. Kradzież jest grzechem, ale czy przywłaszczenie sobie opuszczonej lub pozostawionej własności zawsze jest kradzieżą? Na skutek wojny granice państwa polskiego uległy znacznemu przesunięciu na zachód i północ, miliony ludzi zostały wydziedziczone ze swojej własności i weszły w posiadanie majątków i dóbr, które nigdy do nich nie należały. W powojennym krajobrazie polskich miast, miasteczek i wsi zabrakło bardzo wielu ich przedwojennych mieszkańców, Żydów i Polaków. Wojna pochłonęła sześć milionów obywateli II Rzeczypospolitej. Niemcy na masową skalę grabili i mordowali Żydów, lecz mimo to ocalało coś z tego, co posiadali. Byli tacy, którzy nigdy nie wyciągnęliby ręki po cudze – i pozostali temu wierni. Na przeciwległym biegunie byli tacy, którzy w każdych warunkach i bez oglądania się na osobę właściciela byli gotowi czyhać na jego dobra – i ci też się nie zmienili. Byli wreszcie jeszcze inni, którym nie przychodziły do głowy podobne czyny, ale okazało się, że „okazja czyni złodzieja". Do której z tych grup wtedy należałbym? By nie szukać dalekich analogii: kryzys finansowy, z jakim świat zmaga się w ostatnich latach, spowodował „wyparowanie" bilionów dolarów. A przecież pieniądze nie zamieniają się w stan lotny, a jedynie zmieniają właścicieli. Czy napiętnowanie czynów sprzed kilkudziesięciu lat idzie w parze z równie głośnym i gorliwym potępianiem niesprawiedliwego zawłaszczania cudzej własności, jakie odbywa się na naszych oczach?
* * * *
Dramatyczne wydarzenia Holokaustu miały miejsce w pokoleniu naszych ojców i dziadków. Słuszne oceny moralne nie mogą oznaczać zerwania ciągłości i solidarności pokoleń. Nie wiemy, jak na miejscu naszych przodków zachowałby się każdy z nas. Zazwyczaj jest tak, że ci, którzy wymagają wiele od innych, poprzestają na niewielkich wymaganiach stawianych sobie. Warto bacznie obserwować, skąd pochodzi krytyka minionych pokoleń, jak się rozwija i do czego zmierza. Dobrze widać, że etyka i moralność bywają na usługach polityki i nacisków ekonomicznych, stając się narzędziami w rękach doktrynerów, którzy zmuszają innych do rachunku sumienia, by napełniać własną kieszeń.
W tym kontekście wiele do myślenia daje pewien epizod i tekst z Biblii Hebrajskiej. Chodzi o „modlitwę Ezdrasza", stanowiącą rachunek sumienia ludu Bożego utrwalony w starotestamentowej Księdze Nehemiasza 9, 6-37. Tekst pochodzi z połowy V w. przed Chr. i stanowi przegląd dziejów Izraela przeprowadzony po linii przeciwstawienia między działaniem Boga a postępowaniem „ojców". Przedmiotem obrachunku są przyczyny, przebieg i skutki wielkiej katastrofy narodowo-religijnej, jaką było wygnanie babilońskie (lata 587-539 przed Chr.). Upłynęło ok. 70 lat i potomni wciąż odczuwają następstwa minionej katastrofy. Widzą i uznają, że włącza się ona w długi łańcuch niewierności popełnianych wobec Boga. Przeciwstawienie między Jego łaskawością a przewrotnością przodków zostało ujęte w kategoriach gramatycznych jako antyteza „Ty (Bóg) – oni (ojcowie)". Znamienne, że obecny sens drugiej części „modlitwy Ezdrasza" nie jest taki sam, jaki miała pierwotnie, ponieważ jej oryginalne znaczenie zostało świadomie zmienione.
Tekst Biblii Hebrajskiej został utrwalony w piśmie spółgłoskowym. Pierwotnie
wersety 33 i 34 miały brzmienie, które w przekładzie na język polski wygląda tak:
Jesteś sprawiedliwy we wszystkim, co na nas przyszło, bo działasz wiernie.
Także my potępiamy naszych królów, naszych książąt, naszych kapłanów i naszych ojców.
Nie zachowywali Twojego Prawa ani nie słuchali Twoich przykazań i napomnień, których im udzielałeś.
Sens jest jasny: nieprawości przodków były ogromne. Ich ciężkie przewinienia jako rezultaty trwale złego usposobienia i nieposłuszeństwa wobec Boga oraz Jego woli doprowadziły do ruiny. Zło trzeba nazywać złem, także dlatego, by się nie powtórzyło. Ale modlący się bardzo szybko dostrzegli, że ich modlitwa osłabia więzi narodowej solidarności. Przeszłość powinna być przedmiotem rzetelnej i uczciwej oceny moralnej, jednak co się tyczy formułowania oskarżycielskich potępień pod adresem przodków, należy zachować staranną powściągliwość. Gdy do spółgłoskowego tekstu księgi świętej dodano samogłoski, sens przytoczonych wersetów został zmieniony:
Jesteś sprawiedliwy we wszystkim, co na nas przyszło, bo działasz wiernie, my natomiast zawiniliśmy.
Bo nasi królowie, nasi książęta, nasi kapłani i nasi ojcowie – nie zachowywali Twojego Prawa ani nie słuchali Twoich przykazań i napomnień, których im udzielałeś.
Zaprzestano recytowania czcigodnej modlitwy w takim kształcie, w jakim zawierała surowe potępienia przodków. Świadomość ich win pozostała, ale na jej gruncie wyłoniła się i okrzepła też nowa świadomość, oparta na przekonaniu, że istnieją granice w potępianiu ojców, którzy żyli przed nami, a więc i w odcinaniu się od nich. Nie mamy żadnej pewności, że w tamtych warunkach zachowalibyśmy się inaczej niż oni. Również ci, którzy przymuszają nas do rachunku sumienia, mnożąc oskarżenia pod adresem naszych rodaków, takiej pewności nie mają, a może nawet w ogóle się nad tym nie zastanawiają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/111086-tylko-u-nas-fragment-ksiazki-zlote-zniwa-czy-zlote-serca-ks-prof-waldemar-chrostowski-moralnosc-w-czasach-pogardy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.