Gursztyn: "Rozczarowanie PJN i przekonanie, że nie przekroczy progu wyborczego, są coraz powszechniejsze"

PAP
PAP

"PJN stoi w miejscu, a poparcie spada" - pisze na łamach "Rzeczpospolitej" Piotr Gursztyn. Jak ocenia, przyczyną impasu jest brak pomysłów, pieniędzy i kadr.

Rozczarowanie PJN i przekonanie, że nie przekroczy progu wyborczego, są coraz powszechniejsze. Łączy się to ze słabszymi sondażami. Na początku notowania PJN sięgały 8 proc., dziś najczęściej to 2 – 3 proc. Co się stało? Przestał działać bonus w postaci życzliwego zainteresowania mediów. – PJN założyła Monika Olejnik z Elżbietą Jakubiak – żartowali wtedy politycy z innych partii. Teraz to nie działa.

Gursztyn zauważa, że "nawet niezłe pomysły, takie jak referendum w sprawie OFE, przechodzą bez większego echa". I to pomimo, że - jak dodaje - liderom PJN nie można zarzucić lenistwa":

Często bywają w mediach, dużo czasu poświęcają budowie struktur terenowych. I to jedyne pole, na którym mają sukcesy. Udało im się stworzyć struktury we wszystkich województwach, dołączyła do nich garść samorządowców.

Zdaniem publicysty, "zabrakło jednak czegoś spektakularnego".

Czymś takim mogła być propozycja Adama Bielana, by przewodniczący partii był wybierany przez jej wszystkich pełnoprawnych członków. Tak robią w Wielkiej Brytanii. Wielogłowe, rozdyskutowane kierownictwo PJN nie powiedziało nie, ale też nie zrobiło nic, by wprowadzić ten pomysł. Bielan argumentował, że na Wyspach zwiększyło to liczebność i popularność stronnictw politycznych. Sprawa stanęła w miejscu, a rozgoryczony pomysłodawca zaczął się dystansować od PJN.

Zdaniem Gursztyna, "stagnacja spowodowała, że część działaczy zaczęła zerkać znów na PiS".

Pur

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych