Nic dziwnego, że w sprawie zdarzenia smoleńskiego wciąż pojawiają się nowe niespodziewane wrzutki i wolty. Dziwne historie, jak choćby ta o kłótni generała Błasika z pułkownikiem Protasiukiem. Nie ma przecież dostępnych żadnych, pewnych dowodów. Żadnych dokumentów. Nie ma nic, co świadczyłoby, że zdarzyło się konkretnie to lub to.
Ktoś może się oburzyć - no a filmy Wiśniewskiego, a stenogramy rozmów? Niestety. Cały audiowizulany materiał znajdujący się w sieci jest spreparowany, lub niewiadomego pochodzenia. Wszystko jest zmontowane. I film Wiśniewskiego, i zapisy audio z rozmów pomiędzy pilotami, miedzy pilotami a wieżą jak też dialogi prowadzone na samej wieży małp.
Podziwiam blogerów, którzy rozbierają te filmy poklatkowo, wyłapują "pyknięcia" fonii, świadczące o montażu, analizują kontekst sytuacyjny, czasowy. Podziwiam, bo dla mnie, jest to przede wszystkim irytujący materiał dezinformacyjny. Tak dezinformacyjny. Może być bowiem i tak, że wszystkie te "dokumnety", które nam udostępniono nie przedstawiają ani prawdziwego miejsca tragedii (jest w tej sprawie prowadzone zaawansowane śledztwo przez internautów), ani nie są zapisami rozmów z tego dnia, ani w ogóle z tego dramatycznego lotu. Choć mogą być tam fragmenty rzeczywistych dialogów, ale są one tak wyselekcjonowane, tak zmontowane, aby do prawdy nie doszedł żaden, nawet najbardziej wnikliwy analityk.
Dlaczego nie przedstawia nam się "twardych faktów", to jest takich, których nie można by za tydzień podważyć, stawiając wszystkiego na głowie? Przecież ponoć one są? Otóż narracja musi być elastyczna, nie powinna zapuszczać w nieznane uliczki, z których nie można by się było szybko wycofać. Tylko z pozycji wyjściowej można bowiem powtarzać ataki wciąż na nowo. Wracać do tematów już raz ostatecznie wyjaśnionych i nawet takich, które są wewnętrznie sprzeczne, jak choćby relacja o sprawstwie kierowniczym generała Błasika, który dziwnym zbiegiem okoliczności został odnaleziony nie w kokpicie, (którego nb.w ogóle na miejscu katastrofy nie stwierdzono) a w środku powietrznego statku. Znalezionego - dodam - przeszło 24 godziny po zdarzeniu i poddanego (widocznie rutynowym dla pasażerów) badaniom krwi na zawartość alkoholu.
Ponieważ autorom mediów wiodących, wolno snuć każdego rodzaju rojenia, więc i ja, ośmielony ich fantazją, spróbuję odgadnąć jaki to wątek w najbliższym czasie u inspiratorów paranoicznej medialnej narracji wypłynie.
Otóż wydaje mi się, że nie dosyć wyeksploatowana została jeszcze scena rozmowy telefonicznej między prezydentem a jego bratem. Tak jakby wątek ten czekał na odpowiedni moment. No, a przecież zbliżają się dwa ważne wydarzenia - rocznica 10 kwietnia, a potem wybory do Parlamentu.
Rozbudowa tego śladu, byłaby moim zdaniem idealna, nie tylko aby ośmieszyć tych, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości "oczywistej" wersji o "arcybolesnej prostocie" wydarzenia, ale i mocno uderzyć w lidera opozycji. Poza tym na wątek ten od dawna już promuje Lech Wałęsa, który jak wiadomo "cienkim bolkiem" nigdy nie był. Dlatego ja stawiam na "przerażające, nieznane fragmenty rozmów braci Kaczyńskich".
Co jeszcze reżyserzy spektaklu pod tytułem "Zamgliwanie" (po rosyjsku "Otumanianie") mogą wymyślić dla wzmożenia społecznego napięcia, co jak zwykle się przełoży na wzmocnienie "grupy trzymającej władzę"? Tego nie wie nikt... Poza nią samą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/111017-przerazajaca-rozmowa-co-jeszcze-rezyserzy-spektaklu-pod-tytulem-zamgliwanie-po-rosyjsku-otumanianie-moga-wymyslic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.