Hella (36) wyraża zgodę na 2 dni wyborów pod warunkiem włączenia głosowania nocnego. Nocne lokale (wyborcze) szczytem demokracji made in POland.

Skoro wybory można rozciągnąć na dwa dni, to słuszne byłoby dołożyć do tego nockę wyborczą. Oczywiście w imię zwiększania demokracji, bo co jak nie noc jest najbardziej demokratycznym czasem. Wszak w nocy wszystkie koty są czarne. Naturalna nocna demokracja, nie mówiąc już o INNYCH sprawach. Nocni struże, nocna zmiana, ci co mają nocne mary i nocne dyżury - wszyscy oni mieliby zdecydowane większe szanse PO-pełnić swój obywatelski obowiązek. I nie mieliby już żadnej wymówki, że nie zdążyli, nie dojechali czy coś.

Nocne głosowanie trzeba będzie jakoś zorganizować. Rząd mógłby zasięgnąć doradztwa względem frekwencji w całonocnych sklepach, no choćby monopolowych. Nie zaszkodziłoby też dopytać w nocnych klubach jak zwabić zainteresowanych. Oczywiście gratyfikacja w tychże różni się (stety lub niestety) od tego błogostanu po oddaniu głosu, nawet na ukochaną partię.

I tu mamy pole do inwencji PR rządowego. Można zachęcać na różne sposoby do odwiedzenia nocą lokalu wyborczego. I tu okoliczności same sprzyjają, bo już słowo LOKAL dobrze się kojarzy wielu nocnym Markom.

Innym sposobem może być objezdny lokal wyborczy, taki nocny-wyboro-bus. Jeździłby z komisją wyborczą a to po parkach, a to od dyskoteki do dyskoteki, od klubu do klubu i ułatwiałby zostanie świadomym obywatelem w zabawowym międzyczasie. Członkowie komisji mogliby też robić rekonesans po sennych ulicach i łapać szwendających się po nocy obywateli i naganiać do urn.

Gdyby wybory nocą sprawdziły się, można byłoby zrezygnować w ogóle z wyborów za dnia. Rozwiązaniem idealnym, do którego formacji obecnie dominującej chyba nie trzeba przekonywać  jest głosowanie przez sen. Śpiący obywatel najlepszym wyborcą !