Nie zawyją syreny, nie opuszczą flag - warszawscy radni PO nie chcą uczcić rocznicy katastrofy smoleńskiej?

 

Jak bardzo można chcieć wymazać pamięć o 10 kwietnia 2010 roku? Według warszawskich radnych Platformy Obywatelskiej pierwsza rocznica tego tragicznego wydarzenia nie zasługuje na wywieszenie flag z kirem i włączenie miejskich syren.

Głosami radnych PO nie udało się wprowadzić do porządku obrad propozycji klubu Prawa i Sprawiedliwości. Tym samym uniemożliwiono nawet głosowanie nad projektem. Pomysł PiS wsparł też warszawski SLD. Radną Sojuszu jest m.in. wdowa po Jerzym Szmajdzińskim, Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska.

O sprawie poinformował nas Andrzej Melak, warszawski radny, brat Stefana Melaka, który zginął w Smoleńsku.

Chodziło nam głównie o to, aby na budynkach, które podlegają administracji m.st. Warszawy zawisły opuszczone do połowy masztów flagi z kirem, by środki transportu też były  nimi udekorowane, a o godz. tragedii, 8:41 zawyły syreny. Ta narodowa tragedia dotknęła nas wszystkich bardzo boleśnie. Ci, którzy zginęli, to byli najwięksi Polacy, byli prezydenci Warszawy, wiceprezydenci, honorowi obywatele naszego miasta, a także wielu mieszkańców stolicy.

Uniemożliwienie nawet głosowania w tej sprawie jest postawą hańbiącą, bo w polskiej kulturze należy się szacunek zmarłym zawsze, tym bardziej tak zacnym obywatelom, których nie docenialiśmy ze względu na polityczne sympatie. Wszyscy byli Polakami, którzy lecieli w misji narodowej.

Według przewodniczącego klubu PO Jarosława Szostakowskiego, radni tej partii nie chcieli zająć się projektem, bo w Warszawie będą organizowane państwowe obchody rocznicy katastrofy.

Nie udało nam się uzgodnić wspólnego tekstu tego stanowiska, a nie powinniśmy przyjmować stanowiska, które może nas podzielić.

Jak wywieszenie flag w hołdzie tragicznie zmarłym wybitnym obywatelom może dzielić? Tego doprawdy nie rozumiemy.

znp, PAP